Dni Grzegorza Laty na stanowisku szefa PZPN są policzone. Zostały już zaledwie cztery i chłopina będzie musiał opuścić wygodny stołek. Zasiadał na niego jako legendarny piłkarz, „orzeł Górskiego”, król strzelców Mundialu, a schodzi doszczętnie skompromitowany. Obnażony ze swej próżności, głupoty, chamstwa i prostactwa. Nie, żeby było nam go szkoda, bo sam sobie zgotował ten los, ale z drugiej strony – głupio tak człowieka nie pożegnać i zostawić samego w ostatniej drodze. Postanowiliśmy więc, codziennie, aż do końca kadencji publikować jedno zdjęcie, pozwalające zapamiętać Grześka z jak najlepszej strony. W końcu później możemy go już długo nie zobaczyć.
Dzisiaj prezes podczas jednej ze swoich wizji na temat przyszłości polskiej piłki…
„Choćbyśmy mieli napotykać trudności dziś i jutro. Wciąż mam marzenie. To marzenie głęboko zakorzenione w polskim śnie. Mam marzenie, że pewnego dnia Zdzisiek kupi młodemu mieszkanie, a ja znów będę siedział w swoim gabinecie, a ktoś zostawi u mnie kopertę, a kadra wyjdzie z grupy na wielkim turnieju i będziemy mogli spokojnie się napić. Prokuratura przestanie nękać środowisko piłkarskie i wrócimy do czasów zeszłej epoki. Mam marzenie, że to jeszcze nie nasz koniec…”
