Wyobraźmy sobie abstrakcyjną sytuację. Dajmy na to, Ryszard Czerwiec, obserwując żenującą niemoc Wisły, postanawia wziąć sprawy w swoje ręce i zaoferować swoją pomoc. Chce zostać nowym trenerem w klubie. A co więcej, informuje o tym, pisząc list otwarty do kibiców. Prawda, że bez sensu? Sami w życiu nie wymyślilibyśmy czegoś tak niedorzecznego. A jednak – takie rzeczy się zdarzają. Tu i teraz.
Guillem Balague, znany hiszpański dziennikarz, pracujący dla angielskiego Sky Sports, twórca między innymi biografii Pepa Guardioli, opublikował właśnie na swojej stronie internetowej list otwarty… Ivana Campo, który wprost sugeruje, że ubolewa nad tym, jaki regres zanotował jego były klub – angielski Bolton. I co więcej, widziałby się w roli jego nowego szkoleniowca. To nic, że nigdy dotąd jako trener nie pracował. Chce pomóc.
– Jestem przekonany, że Coyle (poprzedni menedżer klubu – od red.) miał dobre intencje, ale niestety nie potrafił sprostować błędów w grze Boltonu – pisze. – Moim marzeniem byłoby wrócić na Reebok Stadium. Nie wróciłbym jednak jako piłkarz, ewentualnie jako menedżer albo trener. Jeśli ktokolwiek w klubie sądzi, że mógłbym się przydać, jestem tutaj – i jeszcze kilka podobnych, łzawych tekstów. Wcześniej Campo uaktywnił się też na Twitterze, gdzie dość bezpośrednio zasugerował, że wystarczy jeden telefon od Phile’a Gartsilde’a, obecnego prezesa klubu, a on jest gotów do działania.
Bolton, który po spadku z Premier League, nie odnalazł się na zapleczu i zajmuje dopiero szesnaste miejsce, niedawno zwolnił dotychczasowego menedżera i do dziś jest prowadzony przez „kołcza” tymczasowego. Jako ewentualni następcy wymieniani byli już między innymi Mick McCarthy, Ole Gunnar Solskjaer czy Roy Keane.
Ł»aden z nich nie przypuścił jednak takiej ofensywy, jak Ivan Campo.