Anglicy nie chcieli wymiany koszulek, Król o kibicach i kibolach

redakcja

Autor:redakcja

20 października 2012, 02:48 • 5 min czytania

Jako że wczoraj byliśmy w trasie (wkrótce efekty w dziale Extra), wczoraj na stronie nie pojawił się przegląd prasy. Szkoda, bo w „PS” pojawił się znakomity materiał o Łukaszu Teodorczyku. No, ale już po ptakach, także wypada się zająć sobotnią prasówką, która – jak to w sobotę – nie jest zbyt obszerna.
FAKT

Anglicy nie chcieli wymiany koszulek, Król o kibicach i kibolach
Reklama

“Fakt” chwali fryzury polskich piłkarzy (pierzaści?!) i pisze o dość absurdalnym zachowaniu reprezentantów Anglii, którzy nie chcieli wymienić się koszulkami po meczu.

Reklama

Kiedy arbiter z Włoch zakończył mecz, jeszcze na murawie Tom Cleverley (23 l.) podziękował za zgodną z przepisami walkę Robertowi Lewandowskiemu (24 l.), proponując mu wymianę koszulek. Napastnik Borussii Dortmund z klasą przystał na prośbę piłkarza Manchesteru United, a jego klubowy kolega Wayne Rooney (27 l.) chwilę później trzymał już w ręku meczowy trykot Ludovica Obraniaka (28 l.), z którym także zamienił się strojem.

Jako że zadowolony z wyniku zespół Waldemara Fornalika(49 l.) przez dobre kilka minut wykonywał jeszcze rundę honorową dookoła boiska, pozostali kadrowicze zamierzali dopełnić formalności już po zejściu do szatni. Pozostałe koszulki zebrano więc razem i jednego z pracowników technicznych reprezentacji Polski odesłano do angielskiej szatni. W jej progu doszło wtedy do niespodziewanego zgrzytu. Wysłannik biało-czerwonych usłyszał bowiem, że wymianą barw nasi rywale nie są już zainteresowani, a koszulki Cleverleya i Rooneya mają szybko wrócić do swoich właścicieli.

SUPER EXPRESS

Rozmówka z Ebim Smolarkiem w ramach zapowiedzi meczu Wisła – Jagiellonia (najciekawsze fragmenty nie dotyczą tego spotkania).

– W Białymstoku cię chwalą, mówią, że nie zachowujesz się jak gwiazda. Podobno przy wyborze mieszkania postawiłeś tylko jeden warunek: że musi być wanna, a nie prysznic…
– Wanna jest nam potrzebna, aby kąpać naszego niespełna trzyletniego syna. Bo w Białymstoku jestem z żoną i synem właśnie.

– Miasto przypadło rodzinie do gustu?
– I to jak! Jesteśmy bardzo zadowoleni. Drogi lepsze niż w Warszawie, a przy okazji o wiele spokojniej. Ludzie niezwykle mili, bardzo mi się podoba ich mentalność. Czasem na ulicy zaczepiają mnie i pytają, co ja tutaj robię. Wtedy odpowiadam: „A czemu uważacie, że gdzie indziej jest lepiej? Przecież macie tu wszystko, co trzeba”. Gdy dzwonię do klubu, każdy stara się pomóc. Nie ma porównania z Polonią, gdzie wszystkich paraliżował strach przed utratą pracy. W Jagiellonii jest bardzo normalnie.

I tekst o Grzegorzu Krychowiaku, który wspomina mecz z Anglią.

– Gdy we wtorek wyszliśmy na rozgrzewkę, zobaczyłem stadion pełen kibiców i flagi z nazwami różnych miast – opisuje. – Uświadomiłem sobie, że ci ludzie przejechali pół Polski, brali urlopy, zwolnienia, aby być na meczu. Ł»ałuję, że gdy przełożono spotkanie, nie wyszliśmy im podziękować. Jednak myślę, że meczem z Anglią pozwoliliśmy Polakom zapomnieć nieco o niepowodzeniu na EURO. Dla mnie to było pierwsze zgrupowanie, gdzie nie czułem się jak osoba od łatania dziur lub ktoś, od kogo nie oczekuje się za wiele. Wreszcie mam na coś wpływ – zaznacza Krychowiak.

GAZETA WYBORCZA

Zapowiedź meczu Widzewa z Piastem w łódzkim wydaniu „Gazety”, która… niezbyt zadowoli Ben Dhifallaha.

O grze Tunezyjczyka w tym sezonie nie można napisać wiele dobrego. Może jedynie to, że potrafi dojść do bramkowych sytuacji. Tylko co z tego, skoro hurtowo je marnuje. Tak było w dwóch ostatnich przegranych meczach z Polonią Warszawa i Pogonią Szczecin. Trener Radosław Mroczkowski powoli traci cierpliwość, bo swoje sytuacje Ben Dhifallah miał na początku meczów. Gdyby je wykorzystał, to spotkania z Polonią i Pogonią z pewnością ułożyłoby się inaczej. Gdy Widzew w tym sezonie pierwszy strzelał gola, to wygrywał. – Wymagamy od niego goli, skuteczności – mówił niedawno Mroczkowski w rozmowie z „Gazetą”. Zdradzić, czy Tunezyjczyk w sobotę usiądzie na ławce, oczywiście nie chce.

Stępiński i Rybicki pewnie na to liczą, bo obaj chcą grać. – Na pewno się nad tym zastanawiamy. Oczywiście to, że chcą grać, muszą potwierdzać na treningach. A czasem jest to trudne – mówi trener Widzewa. I dodaje: – Każdy z napastników ma swój kredyt zaufania i on się w pewnym momencie kończy, dlatego nie wykluczamy zmian.

Dla Ben Dhifallaha brzmi to groźnie. – Tłumaczę młodym piłkarzom, że muszą wykazać trochę cierpliwości. Może ten czas oczekiwania już się kończy… – mówi tajemniczo Mroczkowski.

PRZEGLĄD SPORTOWY

“Przegląd”, jak zwykle, bazuje na nudnych materiałach o lidze (Jeleń dostał dwie dychy miesięcznie, kolejni trenerzy Wisły odsuwają Chaveza, sztampowa rozmówka z Ł»yrą) i kilku tekstach o zagranicznej piłce (m.in. zapowiedź derbów Zagłębia Ruhry i derbów Londynu). Najciekawszy tekst to jednak wywiad z Ireneuszem Królem, który nie przestaje mydlić oczu i opowiadać o świetlanej przyszłości Polonii, mimo że zawodnicy wciąż nie dostali wypłat.

To prawda, że w spadku dostał pan piłkarzy z miesięcznym uposażeniem na poziomie 120 tys. zł?
Prawda. Mam czterech takich zawodników. Miesięczny koszt utrzymania całej drużyny wynosi 1,2 mln zł. Przy takich kosztach nie mam zadłużenia wobec administracji, kadry trenerskiej i nowych piłkarzy. Niektóre gaże są jednak tak potężne, że dzięki nim robi się korek. Damy jednak radę.

Słyszeliśmy, że z drogimi piłkarzami chce się pan w grudniu rozstać?
Wszelkie ruchy kadrowe uzależniam od miejsca na koniec rundy. Jeśli wiosną będzie nas czekała walka o europejskie puchary, będziemy kupować, a nie sprzedawać. Przyrowski wraca do formy, więc już nie potrzebujemy bramkarza. Przydałoby się jednak dwóch stoperów. Poza tym trzeba wszystko poukładać tak, by w drużynie była zdrowa rywalizacja.

(…)

Wojciech Kuczok powiedział niedawno o kibicach Ruchu, że są „frajerami i zarazą”. A jacy są kibice Polonii?
To temat na książkę. Jak ich pierwszy raz zobaczyłem, myślałem, że śnię na jawie. Oni uosabiali moje marzenie o kulturalnym dopingowaniu, bez wulgaryzmów. Ci fani są wyjątkowi. Polonia to w ogóle wyjątkowy klub, głęboko zakotwiczony w historii Warszawy. Tu czuć tradycje powstańcze z czasów okupacji hitlerowskiej, tu czuć nawet ducha okresu zaborów. Tymczasem w Ruchu są kibice i są też ultrasi. Dla nich kibicowanie to dawanie upustu swojej frustracji. Stadion jest dla nich miejscem, na którym można zrobić zadymę, pobić się i naubliżać innym. Ja jestem za kibicami, a nie za kibolami. Darek za wybryki swoich chuliganów musiał zapłacić niejedną karę. Ruch na europejskich pucharach chciał zarobić, ale znaczną część zysków straci za burdy. Smutne jest to, że pobudowaliśmy nowe stadiony, a grupa ludzi pracuje na to, żeby je wyludnić.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama