O tym jak ważne wydarzenie czeka nas w tej kolejce Serie A niech świadczą okładki włoskich dzienników. Kadra narodowa, która ma za sobą w ostatnich dniach dwa mecze stanowiła jedynie dodatek do gigantycznych postaci Vucinicia, Cavaniego i Buffona. Italia, „Squadra Azzurra”, Prandelli, Balotelli – to wszystko pałętało się gdzieś po rogach, front bowiem zajmował jeden mecz. Mecz, na który czekają wszyscy Włosi. Mecz, który w tym sezonie urósł do rangi włoskiego odpowiednika hiszpańskich Gran Derbi. Przed nami starcie Juventusu z Napoli, które już w sobotę zatrzyma na 90 minut oddech całej Italii.
Atmosfera już teraz jest rozgrzana do czerwoności – śledząc jedynie tytuły włoskich tekstów można skonstruować prosty schemat rozmówek prasowych: [nazwisko któregokolwiek z zawodników Juve i Napoli]: Nie mogę się doczekać nadchodzącego meczu. W takim samym tonie wypowiadają się Quagliarella, Bonucci, Cavani, Hamsik i reszta plejady gwiazd zgromadzonej w Turynie i Neapolu.
Pierwszy lansowany przez prasę pojedynek – starcie dwóch wielkich snajperów, Cavaniego oraz Vucinica – może nie dojść do skutku. Czarnogórski napastnik Juventusu nie będzie bowiem w pełni sił po reprezentacyjnych meczach – możliwe, że wraz z nim odpadnie drugie bardzo ważne ogniwo „Starej Damy”, Gianluigi Buffon. Dwa poważne osłabienia na kilkadziesiąt godzin przed meczem, czy może raczej zasłona dymna?
Drugi podtekst – rewanż za rozgrywany w Pekinie Superpuchar Włoch. Według kibiców i piłkarzy Napoli – sędziowany w sposób skrajnie nieuczciwy. Szczególnie cięty jest Goran Pandev, który zapowiedział już, że w najbliższym meczu nie odezwie się nawet słowem – zasugerował w ten sposób, że arbitrzy włoscy są wyjątkowo wyczuleni na przewinienia rywali Juventusu. W ogóle sędziowanie to ważny motyw nadchodzącego meczu. Wyznaczony na to spotkanie został Antonio Damato, który nie ma żadnego doświadczenia w meczach o tak wielką stawkę.
Kto z kolei jest faworytem tego elektryzującego całe Włochy meczu? Naszym zdaniem minimalnie większe szanse, pomimo sporych osłabień ma Juventus Turyn. Nie przegrali w lidze włoskiej od czasów Wiktora Emanuela II (1820-1878, rówieśnik Alessandro Del Piero), mają dość długą ławkę, są w niesamowitym gazie, grają u siebie. Zgadzają się z nami bukmacherzy – Juve jest u nich wyraźnym faworytem:
Plus typ jednego z uczestników naszego konkursu bukmacherskiego. Lasu (do tej pory weszło mu trzy razy, typował pięciokrotnie) obstawił remis. Tu możecie przeczytać i polecić jego typ.




