Niewiele piłkarskich rywalizacji ma więcej temperatury i podtekstów od Anglia – Niemcy. Dwie wojny światowe, też odciskające piętno na boisku – w 1938 przed 110 tysiącami widzów w Berlinie reprezentacja Anglii wykonała nazistowski gest, by wyrazić szacunek dla gospodarzy. Bert Trautmann, legenda City, był odznaczony Krzyżem Żelaznym Wehrmachtu. Mecze? Piłka tańcząca na linii w finale mistrzostw świata 1966. Piłka przekraczająca linię po strzale Lamparda na MŚ w 2010 roku. Słynne 5:1 po hat-tricku Michaela Owena. Niemcy, mistrzowie strzelania jedenastek, Anglicy, regularnie odpadający po seriach z wapna. Obie drużyny odpadające w fazie grupowej Euro 2000. Przykłady można mnożyć, mnożyć i jeszcze raz mnożyć. Tym razem elementem tego piłkarskiego święta będą również polscy sędziowie.
Oczywiście nie byłoby to możliwe bez reputacji Szymona Marciniaka, który poprowadzi spotkanie. Może jest to mecz towarzyski, może będą testowane różne warianty taktyczne, ale dla Marciniaka to gra o konkretną stawkę. Wiadomo, że to pewniak na wyjazd do Rosji, teraz pytanie – jak dobre mecze dostanie? Anglia i Niemcy to potężne obozy nacisku w FIFA. Jeśli będzie sędziował źle, zajdzie im za skórę, da się zapamiętać ze złej strony, to na pewno ludzie im przychylni będą kręcić nosem, gdy przyjdzie do obstawiania najważniejszych spotkań. Poza tym – futbol raczej nie cofnie się już z tej ścieżki, będzie dalej kroczył do zwiększania roli powtórek wideo i instytucji VAR. A – tak się składa – że jeden z najlepszych sędziów czasów analogowych teraz jest już dość dobrze otrzaskany z nowatorskim w skali świata systemem.
Dość nieoczekiwanie produktem ubocznym wczesnego i bardzo śmiałego wprowadzenia systemu VAR w naszej lidze jest zwiększenie znaczenia, pozycji i reputacji rodzimych arbitrów, którzy teraz mogą pełnić rolę apostołów wykładających tajniki tej ciągle świeżej nowinki ze świata futbolu. Spotkanie Anglia – Niemcy to właśnie tego typu sytuacja. Nauczony, doświadczony i zaprawiony w bojach Polak ma pokazać w mateczniku piłki nożnej jej najnowsze osiągnięcia. Duża nobilitacja, ale i duże wyzwanie. Marciniak może stać się doskonałą reklamą wideoweryfikacji, albo wręcz przeciwnie – zniechęcić Anglików przeciągniętym czasem podejmowania decyzji czy zbyt częstym bądź za rzadkim konsultowaniem się z wozem.
Razem z Marciniakiem sprawdzian zdają jak zwykle Paweł Sokolnicki i Tomasz Listkiewicz, techniczny Paweł Raczkowski oraz – i to nowość – wóz. A w nim – Paweł Gil i Marcin Borkowski.
To będzie PIERWSZE w historii użycie systemu w Anglii.
Nie ma wątpliwości, że system tak czy owak trafi do Premier League i na inne brytyjskie boiska. Ale kiedy? W jakiej formie? Z jaką intensywnością? Sporo może zależeć tutaj właśnie od historycznego “występu” polskiej szóstki. To oni pokażą Anglikom, o co w tym wszystkim chodzi, a co najlepsze – doskonale do tej roli się nadają, bo niewielu arbitrów może pochwalić się większym doświadczeniem z VAR.
Fot. FotoPyK