Takie państwo to ja serdecznie p…

redakcja

Autor:redakcja

14 października 2012, 23:30 • 6 min czytania

Minęły dwa miesiące, odkąd Marcin Plichta stał się Marcinem P. i odkąd masa osób zorientowała się, że powierzyła swoje oszczędności niewłaściwemu człowiekowi. Ł»eby przez te dwa miesiące wydarzyło się coś nadzwyczaj zaskakującego – nie powiedziałbym. Zawsze w takiej sytuacji lubię powoływać się na analogiczną sytuację ze Stanów Zjednoczonych. Tam w grudniu 2008 roku postawiono zarzuty Bernardowi Madoffowi, a w czerwcu 2009 został on skazany na 150 lat pozbawienia wolności.
Plichta to taki nasz Madoff, Madoff na miarę naszych możliwości. W USA od postawienia zarzutów do skazania minęło sześć miesięcy. W Polsce nie będzie to na pewno sześć miesięcy, może (ale tylko może) będzie to sześć lat. Sześć kurewsko długich lat.

Takie państwo to ja serdecznie p…
Reklama

Nie tylko wymiar sprawiedliwości powinien w tej sprawie działać sprawnie, bardzo naiwnie liczyłem też na jakieś zmiany w prawie. A skoro prawo – to parlament. Aktualnie wygląda na to, że najbardziej zuchwała kradzież XXI wieku dopiero przed nami. Kradzieży dokona nie Marcin P., tylko Państwo Polskie, oczywiście zgodnie z ustanowionym przez siebie i tylko dla siebie prawem. Przeczytałem ostatnio wypowiedź pewnego profesora, który utwierdził mnie w przekonaniu, że w pierwszej kolejności resztkami pieniędzy odzyskanymi z Amber Gold zajmie się Urząd Skarbowy. US będzie miał pierwszeństwo przed osobami, które zostały wmanewrowane w piramidę finansową!

Jest to czyste skurwysyństwo, złodziejstwo i hańbiąca premiera, prezydenta i każdego posła z osobna grabież.

Reklama

Czy Urząd Skarbowy zainwestował w Amber Gold chociaż złotówkę? Nie, oczywiście, że nie. Czy więc stracił chociaż złotówkę? Nie mógł stracić, skoro nie zainwestował. A jednak pieniądze weźmie – a to oznacza, że na Amber Gold zarobi. Obywatele stracą, ale Urząd Skarbowy zarobi. Dla Urzędu Skarbowego będzie to iście złoty interes. Przejmie pieniądze i jeszcze wiele osób uzna to za naturalne. „Taka kolej rzeczy” – powiedzą. Na Amber Gold zarobią świętojebliwe media (gdzieś wyczytałem, że na reklamy Plichta wydał 65 milionów złotych) i US.

Podsumujmy – państwo najpierw nie potrafiło zapobiec zbudowaniu piramidy i dopuściło, aby skazany za wielokrotne przestępstwa człowiek kierował spółką. Poprzez swoją indolencję, nieudolność urzędników, poprzez lenistwo, głupotę albo poprzez korupcję państwo doprowadziło do tego, że podatnik został oszukany. Kiedy z łaski swojej odpowiednie służby zabrały się za zabezpieczanie majątku AG, przychodzi raz jeszcze to właśnie państwo i mówi: – To moje! Państwo, bo przecież Urząd Skarbowy to państwo, jest wielkim wygranym całej sprawy. Zgodnie z prawem przejęło oszczędności ludzi, chociaż ci ludzie wcale nie mieli zamiaru państwu tych oszczędności przekazywać. Państwo zamiast wypłacić odszkodowanie ludziom, którzy zostali oszukani przez zaniedbania między innymi prokuratury, wcieli się w rolę złodzieja.

Naiwnie liczyłem, że ktoś powie: – Stop. Bardzo naiwnie mogłem mieć nadzieję, że premier Tusk zaapeluje o szybką nowelizację prawa, dzięki czemu w szczególnych przypadkach Urząd Skarbowy nie będzie pierwszy w kolejce po kasę, ale ostatni. Liczyłem, że powstanie prawo, na podstawie którego będzie się dało oddać pieniądze pokrzywdzonym ludziom, a nie państwu (a jeśli coś zostanie – to i państwu). Nic z tego. A przecież, to bardzo ważne, gdyby państwo spełniło swoje zadanie – a my za spełnianie tych zadań słono płacimy, więc to nic więcej jak zasrany obowiązek najmowanych przez nas urzędasów – to nawet ci beztrosko poczynający sobie z oszczędnościami ludzie nie straciliby swoich majątków.

Takie państwo, które za moment okradnie ludzi okradzionych przez Marcina P. – takie państwo to ja serdecznie pierdolę.

* * *

Oczywiście na sprawę Amber Gold można patrzeć pod różnymi kątami. Na przykład – co jest piramidą, a co nią nie jest. ZUS jest piramidą finansową, zresztą przymusową, w przeciwieństwie do AG. Cały system bankowy to też jedna wielka piramida, w czym utwierdził mnie piszący na łamach „Forbesa” Robert Gwiazdowski z Centrum im. Adama Smitha.

Zarzut wobec AG był taki, że nie miał on środków na pokrycie należności wobec wszystkich swoich klientów. Złota było tam zbyt mało, by spłacić każdego, kto nagle chciałby się wypisać z interesu. Przecież dokładnie tak samo wygląda sprawa z każdym jednym bankiem. Gdyby co drugi klient poszedł w tym samym czasie po swoją kasę, to żaden bank by tego nie wytrzymał (Gwiazdowski twierdzi, że gdyby poszło chociaż 10 procent klientów to efekt byłby taki sam – krach, wierzę mu na słowo). Na zdrowy rozum czym więc się różni zasada działania Amber Gold od zasad działania zwykłego banku?

Ktoś powie – ale Amber Gold obiecywał coś, z czego nie mógł się wywiązać. Czy nie mógł – tego nie wiemy, chociaż to bardzo prawdopodobna hipoteza. Jednakże banki też kuszą nas przeróżnymi reklamami, które mogą wprowadzać w błąd. Fundusze Inwestycyjne obiecywały krociowe zyski, aż nagle się okazało, że zamiast zysków są paskudne straty. Z domami maklerskimi – to samo. A to jedno utopiło kasę swoich klientów?

Raz jeszcze powołam się na Gwiazdowskiego, tym razem zacytuję fragment jego tekstu z wrześniowego numeru magazynu „Forbes”:

W internecie pojawiły się porównania Amber Gold i ZUS. Oczywiście niekorzystne dla ZUS. Od czasu reformy emerytalnej z 1999 r. system emerytalny też jest przecież „piramidą finansową” (wcześniej był piramidą demograficzną). Udział w niej jest jednak przymusowy, a wkładów nie można wycofać. Do banku można nie zanieść pieniędzy. Ł»eby nie zanieść ich do ZUS, trzeba wyemigrować, co jest nieco trudniejsze. Więc już pojawiają się głosy, że trzeba wprowadzić „obrót bezgotówkowy” – żebyśmy nie mogli nie zanieść naszych pieniędzy do banków. Ale realna stopa zwrotu z większości rocznych lokat zakładanych w lipcu 2011 r. była ujemna!!! Po zapłaceniu podatku Belki i uwzględnieniu podatku inflacyjnego klienci banków dysponowali mniejszą kwotą, niż ulokowali. O rachunkach a vista już nawet nie wspomnę. Za to banki odnotowały w ubiegłym roku rekordowe zyski – 15,7 miliarda złotych!!! Czy można więc się dziwić, że niektórzy wybierają parabanki?

15,7 miliarda złotych zarobiły banki, ale jeśli jakiemu przygłupiemu pracownikowi banku pomylą się przyciski i całą tę kwotę utopi, to kto za to zapłaci? My oczywiście, bo system bankowy nie może upaść. Amber Gold zyskuje na uznaniu przy bliższym poznaniu… konkurencji.

* * *

W areszcie siedzi „Staruch”, znany kibic. Mimo że znany, ja człowieka osobiście nie znam. Znam natomiast dziennikarzy Michała Majewskiego i Pawła Reszkę. Pracowałem z nimi w „Dzienniku”, mówiono tam na nich „śledzie” (od „śledczych”) i dzień w dzień chwalono. Przynosili ciekawe, mocne, pełne faktów teksty. Wykonywali całą tę robotę, dzięki której wieczorem Kamil Durczok mógł coś powiedzieć w „Faktach”, a Monika Olejnik w „Kropce nad i” (potem oczywiście Durczok i Olejnik walczyli o tytuł dziennikarzy roku – bo przecież nie jakiś tam Majewski i nie jakiś tam Reszka).

Kiedy teraz ci właśnie dziennikarze donoszą, że dowody na „Starucha” są bardzo, bardzo, bardzo wątpliwe – to ja im wierzę. Nie to, że wierzę „Staruchowi”. Wierzę im. Kiedy donoszą, że „Staruchowi” przedłużany jest areszt na podstawie niczego – to zakładam, że może tak być.

W tym samym czasie, kiedy „Staruch” na wszelki wypadek i bez wyroku siedzi za to, że „obiecał, iż kupi od kogoś narkotyki, ale nikt nie wie czy je kupił, bo pojechał do domu i nie kupił, ale powiedział, że kiedyś wróci” (to taki maksymalny skrót), słynna matka Madzi z Sosnowca przebywa na wolności, mimo że biegli orzekli, że udusiła swoją córkę. Jak jedno z drugim zestawić? Ktoś powie, że matka Madzi może czekać na wyrok poza aresztem, bo przecież nie będzie w tej sprawie mataczyła, ale mi się zdaje, że kto ma mataczyć, jeśli nie dziewczyna, która zorganizowała największe w Polsce poszukiwania niby porwanej córki?

Nie rozumiem tego, co się wokół mnie dzieje.

Image and video hosting by TinyPic


s.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama