Sebastian Boenisch ciągle w swoim świecie. Tym razem obwinia menedżerów

redakcja

Autor:redakcja

13 października 2012, 11:47 • 2 min czytania

Frustracja po trzech miesiącach bezrobocia – tytułuje artykuł o Sebastianie Boenischu „Bild”. Poszukiwania klubu przez reprezentanta PZPN, który jeszcze w czerwcu rozegrał trzy mecze na Euro, zaczynają przypominać niezwykle interesujący serial. W najnowszym odcinku z serii „Boenisch i jego żale” najbardziej obrywa się menedżerom i Tomaszowi Hajcie, a główny bohater wciąż nie rozumie, dlaczego nikt go nie chce zatrudnić.
Jeszcze miesiąc temu Sebastian, którego cytował dziennik „Kreiszeitung”, za brak klubu obwiniał Stoke City i jego menedżera. – Zagrałem dwa mecze sparingowe i trener powiedział mi, że byłem jednym z najlepszych, ale nie może mnie zatrudnić, ponieważ wtedy musiałby sprzedać dwóch innych obrońców. Spytałem, czy sobie ze mnie żartuje. Anglia jest po prostu dziwna – mówił wówczas.

Sebastian Boenisch ciągle w swoim świecie. Tym razem obwinia menedżerów
Reklama

Tym razem to już nie Anglicy są dziwni, tylko menedżerowie. To głównie przez nich Boenisch pozostaje bez pracodawcy, bo kilkukrotnie tuż przed złożeniem podpisów wkraczali do gry i wszystko psuli. – Jest zbyt wielu ludzi, którzy próbują na mnie zarobić. Nagle pojawiło się wokół mnie 20-30 doradców. Każdy z nich twierdzi, że ma moje pełnomocnictwo i domaga się pieniędzy od klubu. Tylko, że żadnego z nich do takich rozmów nie upoważniałem. Nic dziwnego, że kluby ze mnie rezygnują – przekonuje. Nam się zawsze wydawało, że jeśli klub jest zainteresowany wolnym piłkarzem, może do niego zadzwonić i albo zwyczajnie się dogadać, albo poprosić o kontakt z reprezentującym go menedżerem. W tym naprawdę nie ma nic skomplikowanego.

Ale faktycznie, w tym, że z ciebie rezygnują, nie ma nic dziwnego. Powodów szukalibyśmy jednak gdzieś indziej.

Reklama

Boenisch – do czego wszystkich zdążył już przyzwyczaić – nie jest w stanie pojąć, dlaczego nikt go nie chce. Sam podkreśla, że jego oczekiwania finansowe nie są wysokie, że już je obniżył i jeśli nikt na to nie przystanie, on będzie już skończony. – Wówczas będę mógł się zastrzelić! – deklaruje (?). Klaus Allofs, dyrektor sportowy Werderu, również nie ukrywa zdziwienia tą sytuacją. Tym bardziej, że jeśli ktoś go o Boenischa pytał, to on udzielał rekomendacji. To pewnie wtedy do akcji wkraczali ci wszyscy menedżerowie…

“Bild” dotarł również do wypowiedzi, której na temat Boenischa udzielił Tomasz Hajto: to najgorszy lewy obrońca w historii polskiej reprezentacji. Jak się do niej odniósł sam zainteresowany – oddajmy głos niezawodnemu Google Translatorowi:

Image and video hosting by TinyPic

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama