Stawowy odrzucił ofertę AEK Ateny, a ze specjalnymi wysłannikami Florentino Pereza nawet się nie spotkał!

redakcja

Autor:redakcja

12 października 2012, 23:29 • 3 min czytania

Spośród wszystkich bzdur, jakimi jesteśmy karmieni przez przeróżne media, jedna wybija się zdecydowanie. Perełka! Portal sportowefakty.pl całkiem na serio – bo przecież dzisiaj nie jest 1 kwietnia – podał informację, że AEK Ateny chciał zatrudnić Wojciecha Stawowego. I nie dość, że chciał, to jeszcze mu się to nie udało, ponieważ Stawowy ofertę odrzucił.
To musiało być chwilę po tym, jak zadzwonił do nas Larry Page, współzałożyciel Google’a i spytał, jak się robi tak technologicznie zaawansowane strony jak Weszło i jak się konfiguruje serwer, by nigdy się nie zawieszał. Powiedzieliśmy mu: – Larry, odpierdol się!

Stawowy odrzucił ofertę AEK Ateny, a ze specjalnymi wysłannikami Florentino Pereza nawet się nie spotkał!
Reklama

Stawowy w AEK Ateny. Co sprawie dodaje pikanterii, sam Stawowy – ale już na łamach futbolnews.pl – opowiada o tym, jak ową ofertę odrzucił. Wiadomo, że odrzucił, bo Cracovia najważniejsza i jedyna. Miał jednak – tak twierdzi – kontrakt gotowy do podpisania, warunki uzgodnione, nic tylko lecieć. Nam się zdaje, że w najlepszym razie (zakładając na chwilę, że WS nie zmyśla) ktoś sobie z niego stroił żarty. Janusz Wójcik też kiedyś negocjował z przebranym za Araba dziennikarzem „Faktu”, a swego czasu nawet słynny Sven Goran Eriksson chciał rzucać pracę z kadrą Anglii, bo sądził, że ten szejk przed nim to prawdziwy, a nie udawany. Bywa.

AEK Ateny może i ma problemy finansowe, ale jeszcze prezes musiałby mieć problemy umysłowe, by wpaść na pomysł ze Stawowym. Ewentualnie – trenera musiałby wybierać w loterii, ale to nie wydaje nam się zbyt prawdopodobne. Ten grecki klub zatrudniał w ostatnich latach takich szkoleniowców jak Manolo Jimenez, Dusan Bajevic, Lorenzo Serra Ferrer czy Fernando Santos. Teraz sięgnął Ewalda Lienena, którego nazwisko może i na kolana nie rzuca, ale jest to facet znany na rynku greckim: prowadził Panionios Ateny oraz Olympiakos Pireus. A czy na rynku greckim znany jest Stawowy? No raczej chyba nie.

Reklama

Jakim niby cudem ktoś miałby wpaść na pomysł ze Stawowym? Wyobrażacie sobie tę rozmowę?

– Potrzebujemy trenera
– mówi prezes do swojego doradcy.
– Mam pomysł, Stawowy – odpowiada dumny jak paw doradca.
– A kto to jest?
– Polski trener. Nigdy nie pracował poza Polską.
– Zna język grecki?
– Nie.
– A jakikolwiek inny?

– Nie wiem.
– Odnosił jakieś sukcesy?

– Ł»adnych.
– Jak mu poszło w poprzednim klubie?

– Katastrofalnie, wywalili go na zbity pysk.
– A jeszcze wcześniej?

– Też źle.
– A jeszcze wcześniej?

– Bardzo źle.
– A te trzy ostatnie kluby to gdzie grały?

– W polskiej drugiej lidze, którą dla jaj nazywa się pierwszą.
– Aha. A teraz ma pracę?
– Tak, ma kontrakt z Cracovią, to też druga liga.

Czyli AEK musiałby wpaść na pomysł, że zatrudni trenera, który nie odniósł żadnego sukcesu, nigdy nie pracował w żadnej obcej lidze, od lat wywalany jest z drugoligowych klubów i jeszcze ma ważny kontrakt.

Wojciech Stawowy jako gorliwy katolik na pewno w cuda wierzy, ale my w aż takie – jednak nie.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama