Trudno zrozumieć polską piłkę. Teoretycznie – ale niestety tylko teoretycznie – można było mieć nadzieję, że osoby młodsze zajmą się rozkuwaniem związkowego betonu. Na przykład Jacek Bednarz, wiceprezes Wisły Kraków. Młody (jak na polski futbol), obyty, inteligentny. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że agituje za… Potokiem. Zrozumielibyśmy jeszcze, że za Koseckim. Już trudno. Ale za Edwardem Potokiem? Edwardem Potokiem?!
Wytłumaczcie nam – jak Jacek Bednarz może popierać Potoka? Jak to jest możliwe? Szykuje sobie miękkie lądowanie po Wiśle? Na przykład na stołku sekretarza generalnego? Inne uzasadnienie nie przychodzi nam do głowy. No, ewentualnie, że takie dostał polecenie z góry, może wielkim fanem Potoka jest Bogusław Cupiał, ale… nie wydaje nam się.
Bednarz za Potokiem. I jeszcze namawia innych. Mówi: – Głosujmy na Potoka, to najlepszy kandydat! Na Potoka, którego pomysł na zmianę wizerunku PZPN jest taki, że zatrudni młodych dziennikarzy do pozytywnego pisania o związku. No przecież to absurd czystej wody, by „nowe piłkarskie pokolenie” wspierało Potoka. Cóż za szkoda, że głosowanie na prezesa związku jest tajne, bo później można byłoby tych ludzi publicznie napiętnować.
Albo taki Ruch Chorzów. Też nowe pokolenie. Mirosław Mosór i Dariusz Gęsior. Przed wyborami udzielono poparć trzem kandydatom na prezesa: Potokowi, Lacie i Kręcinie. Niby więc idzie nowe, ale tak naprawdę takie same. Jedni warci drugich. Gęsior już się na dobre zadekował w Śląskim Związku Piłki Nożnej i mu dobrze.
Wszyscy tacy sami.