Chelsea powinna kategorycznie zabronić swoim piłkarzom korzystania z Twittera. I to w trybie natychmiastowym. Ostatnie dni i godziny to jeden prosty schemat – zawodnik Chelsea odpala Twittera, pisze to, co akurat leży mu na wątrobie, wiadomość natychmiast idzie w świat, a piłkarz zdaje sobie sprawę (pewnie po kilku telefonach), że przegiął i pozostaje tylko przeprosić. Najpierw granicę przekroczył Ashley Cole, przed chwilą uczynił to również Ryan Bertrand.
Sprawa Cole’a jest już wszystkim dobrze znana i nie ma sensu jej przypominać. Nazywając publicznie działaczy angielskiej federacji bandą chujów, musiał liczyć się z konsekwencjami. Te okazały się jednak znacznie mniejsze, niż się spodziewano – Cole nie został zawieszony, a jedynie ukarany finansowo. Pytanie tylko, czy usunięcie wpisu po godzinie i przeprosiny na profilu poskutkowały, czy może górę wzięło dobro ogółu. Czyli lepiej mieć piłkarza w składzie reprezentacji, niż go nie mieć tylko i wyłącznie przez głupie wypowiedzi.
W międzyczasie, kiedy angielska federacja informowała o minimalnej karze dla Cole’a, do Twittera dorwał się Ryan Bertrand. Na swoje nieszczęście. Po tym, jak rano został wycofany z kadry na najbliższe mecze i jako powód podano zapalenie gardła, napisał: „Ł»eby wszystko było jasne… To nie jest „ból gardła”, jestem chory, mam powiększone węzły chłonne… Do tego od 3 dni towarzyszy mi ciągły ból głowy i czuję zimno.” Co w tym kontrowersyjnego? Nic. Na taki wpis nikt nie zwróciłby nawet uwagi, więc Bertrand zaatakował po raz kolejny, tym razem w stylu: „Myślicie, że „zapalenie gardła” powstrzymałoby mnie od występu w klubie albo w reprezentacji? Do kurwy nędzy, przecież to marzenie każdego chłopaka.”
Pierwsze słowo do dziennika, drugie słowo do śmietnika? No, niestety, nie w tym przypadku.
Bertrand po kilku godzinach, co staje się zabiegiem już standardowym, się zreflektował i przeprosił. Nie chciał nikogo urazić takimi słowami, a na co dzień takiego języka nie używa. – Lepiej byłoby, gdyby nie wypowiadał brzydkich słów. W ogóle przyjemniej chodziłoby się po ulicach, jeśli ludzie nie używaliby tylu wulgaryzmów – wtrąca Roy Hodgson, selekcjoner reprezentacji. – Opinia Ryana na Twitterze była zbyt drastyczna, ale on bardzo chce grać dla kadry. Był wściekły, że nie podano prawdziwego powodu choroby, a najlepiej to nie wyglądało.
Cole swoim wywołał w Anglii burzę, Bertrand delikatnie namieszał, a wszystko to w ciągu zaledwie kilku dni. Kto następny?