Końcówka sezonu 07/08 była w Serie A niezwykle emocjonująca – Inter po czterech wygranych z rzędu zaczyna mieć problemy, przegrywa z Milanem, tylko remisuje ze Sieną. Roma goni i na kolejkę przed końcem ma ledwie punkt straty do Nerazzurrich.
Inter jechał do Parmy, Roma do Catanii. Zespół z Mediolanu bał się kompromitacji i wszyscy modlili się o powrót do zdrowia Zlatana – Szwed narzekał na uraz, opuścił sześć kolejek, ostatni mecz zaczął na ławce. Inter remisował, a Roma prowadziła z Catanią, to oczywiście oznaczało, że tytuł jedzie do stolicy. W końcu jednak Mancini wpuścił Ibrę na boisko, a on po prostu udowodnił swoją wielkość. Załadował dwa razy, Inter oszalał (zwróćcie uwagę na radość Stankovicia). Mistrzostwo było w rękach czarno-niebieskiej części Mediolanu.