Piłka nożna to jeden z nielicznych sportów, w których na listę strzelców potrafi wpisać się zawodnik o nazwisku Murawa, niedoceniany Przypadek strzelił więcej niż Pele, od czasu do czasu trafi też gość na którego wołają Babol Sędziego. Dziewięć lat temu w Premier League bramkę zdobył jednak znany głównie na festynach napastnik Balon.
Co najmniej kuriozalna sytuacja. Gdyby nie uczestnictwo w akcji zawodnika o czerwonym kolorze skóry gumy Pepe Reina spokojnie złapałby sobie piłkę i myślał, jak szybko rozpocząć kontrę. Niestety okazało się, że był to gol na wagę zwycięstwa – jedyny zresztą w tym meczu. Ciekawe jak podle musiał się czuć po wszystkim kibic Liverpoolu, który z premedytacją bądź nie wyrzucił balon na murawę. Oprawca Liverpoolu wyruszył w świat właśnie z sektora fanów The Reds.
Rafael Benitez nie szukał jednak usprawiedliwienia w feralnej akcji (wypowiedź przytacza polskatimes.pl): – Nie widziałem dokładnie tej bramki, ale co mnie to obchodzi. Wystawiłem do gry bardzo ofensywny skład, a oni nie potrafili strzelić bramki. Tłumaczenie porażki balonem jest nie na miejscu. Tytuł mistrzowski zaczyna nam uciekać, więc musimy wygrywać, a nie remisować, więc ten gol i tak nic by nie zmienił.
Tak czy siak Reina został zrobiony w balona.