Za rzadko w ramach cyklu “Przyszło, naszło, zeszło, weszło” przypominamy bramki Leo Messiego. Może dlatego, że nastrzelał ich tyle, iż wybór jest wyjątkowo trudny, a bardzo skomplikowane akcje kopiował tak często, że trochę nam to spowszedniało. Wiecie – gdy zwykły piłkarz strzeli po ładnym rajdzie, jest “wow, akcja życia!”. Gdy zrobi to Messi, można się jedynie zastanawiać, jak szybko Argentyńczyk powtórzy taki popis.
Jednak to, co gość zrobił w finale Pucharu Króla w sezonie 2014/15, nawet jemu zdarza się bardzo rzadko. Przedostatni mecz sezonu, do zagrania został jeszcze tylko finał Ligi Mistrzów z Juventusem. As Barcelony napoczął Athletic Bilbao w kapitalnym stylu. Piłkę dostał już na połowie rywala, ale do przebycia i tak miał wielki dystans. I sporo przeszkód na drodze, blisko połowa ekipy z Kraju Basków była zaangażowana w zatrzymanie Messiego. I co? I wyszła z tego perełka.