Już dziś wieczorem dojdzie do kolejnych derbów Mediolanu, chyba najciekawszych od lat. AC Milan po wydaniu 195 milionów euro w trakcie letniego okienka to ekipa odmieniona, ale w dużej mierze tylko na papierze, bo wyniki w lidze niczego nie urywają (4 zwycięstwa i 3 porażki). Za to Inter nie przegrał w Serie A ani razu, tylko raz podzielił się punktami i do meczu z odwiecznym rywalem przystąpi z pozycji wicelidera. Będzie wojna, pójdą na noże.
A w ramach rozgrzewki postanowiliśmy cofnąć się do czasów, gdy do oglądania takich spotkań nie trzeba było nikogo zachęcać. No bo Milan i Inter nie grały ze sobą tylko na krajowym podwórku. W sezonie 2002/03 wpadły na siebie również w Lidze Mistrzów i to na poziomie półfinału. Po dwóch remisach w wielkim finale przyszło zagrać Maldiniemu i spółce, co tylko podkreślało, kto aktualnie rządzi w Mediolanie. Miesiąc wcześniej do derbów doszło w lidze. Milan też okazał się lepszy, a sprawę załatwił znany sęp, Filippo Inzaghi.