Słyszeliśmy już o tylu różnych profesjach byłych piłkarzy, że kolejne doniesienia tego typu dziwią nas mniej tak jak widok osób pijących alkohol na imprezie. Sebastian Szałachowski wstąpił do zakonu i pomaga egzorcyście. Mariusz Sacha schował dumę do kieszeni i zatrudnił się w firmie sprzątającej, w której był jedynym mężczyzną. Marco Reich to podobny przypadek – on wylądował w domu opieki, gdzie zajmował się starszymi osobami. Moglibyśmy wyliczać dalej, ale wiecie, o co chodzi. Dlatego gdy usłyszeliśmy, że Roger Guerreiro zarabia na życie wożąc po mieście innych ludzi, nie złapaliśmy się za głowę.
Nie on pierwszy i pewnie nie ostatni. Kiedyś w amerykańskiej taksówce odnalazł się Chidi Odiah, były reprezentant Nigerii i piłkarz CSKA Moskwa, który zniknął wszystkim z pola widzenia w wieku zaledwie 29 lat. Sam emerytowany “Super Orzeł” w końcu zaprzeczył tym doniesieniom, ale jednocześnie podkreślał, że nawet jeśli zarabiałby w ten sposób, to nie widzi w tym nic uwłaczającego.
No i nie da się ukryć, że ma gość rację.
I to nas w przypadku Rogera, który został kierowcą Ubera w Sao Paulo, trochę dziwi, że szum zrobił się taki, jakby gość co najmniej zaczepiał ludzi na ulicy, nazywał kierownikami i prosił o brakującego do winka piątaka. Wiadomo, że to były reprezentant, wiadomo, że u nas wiele znaczył, nie jest także żadną tajemnicą, że przez lata grał w AEK-u Ateny, solidnym klubie. No ale jeśli myślicie, że to wystarczyło, żeby leżeć przez resztę życia pępkiem do góry, no to nie (tym bardziej, że w Grecji często pensja wygląda dobrze tylko na papierze w momencie podpisania kontraktu). Nie każdy ma żyłkę do interesu jak – by nie szukać daleko – Marek Koźmiński. Nieprzypadkowo Roger tułał się jeszcze po klubach z ligi stanowej, nieprzypadkowo przy każdej możliwej okazji wpraszał się do polskich zespołów.
Druga sprawa to pewne niedomówienia, które zostały sprostowane przez będącego w kontakcie z byłym piłkarzem Tomka Ćwiąkałę. Okazało się, że ani nie jeździł w Rio de Janeiro, tylko w innym miejscu, ani to żadna regularna praca, tylko sposób na dorobienie kilku groszy, dzięki którym łatwiej utrzymać rodzinę. Taki przystaneczek przed nową rolą w piłce, do której Roger się przymierza.
Z naszej strony możemy mu jedynie życzyć jak najdłuższych kursów!