Ogłaszamy koniec żartów. Władze Ekstraklasy na poważnie powinny zainteresować się niespodziewanym problemem, jakim jest zaraza rozprzestrzeniająca się po północy kraju. Zaraza atakuje głównie piłkarzy i powoduje, że...
a) nie potrafią konstruować akcji,
b) nie potrafią strzelać na bramkę,
c) robią wszystko, by zrazić do siebie kibiców.
Wszystkie trzy mecze z rzędu, które odbywały się na północy kraju – w Gdyni, w Gdańsku i teraz w Szczecinie – trzeba uznać za paździerzowe. Nie mamy wątpliwości, że to efekt jakiegoś paskudztwa, które atakuje piłkarzy ekstraklasy. Jak szybko się to roznosi? Przenoszone jest drogą kropelkową? Przez owady? Apelujemy do władz ligi o ustalenie źródła problemu i jak najszybszą kwarantannę nawet kosztem odwołania meczów (jeśli ktoś już się zaraził i tak nic nie tracimy). Bardzo możliwe, że od tego ważyć się będą losy naszej ligi. Oczywiście jest też prawdopodobne, że piłkarze po prostu nie potrafią grać w piłkę, ale… Uznajmy, że łatwiejsza do zaakceptowania jest jednak zaraza. Droga ligo, czas zakasać rękawy, wysłać specjalistów w teren i dowiedzieć się, co jest grane. Bo coś jest.
Szczególnie w Szczecinie, gdzie zaraza zakorzeniła się już długi czas temu – może nawet stamtąd wyszła – bo znów oglądaliśmy tam parodię futbolu. Musimy przyznać, że piłkarze Pogoni testują cierpliwość swoich kibiców jeszcze bardziej niż Michał Probierz cierpliwość Janusza Filipiaka. Ostatnie trzy mecze to przegrana z Górnikiem po prostych błędach, 0:0 z Lechem Poznań i 0:0 z Lechią Gdańsk. Pogratulować wytrwałości kibicom, którzy po takim maratonie znów zdecydują się na pójście na stadion.
Dzisiejsze starcie Pogoni z Koroną zapamiętamy głównie z… bezradności. Piłkarze nie byli w stanie wykreować sobie żadnych okazji i – żeby statystyki jakoś wyglądały – naparzali z dystansu w każdej możliwej sytuacji. Niestety, nie były to ani przygotowane strzały, ani tym bardziej groźne. Naprawdę nie ma sensu wspominać o nich z osobna – każdy był jednakowo do dupy i podzielał podobny los (trybuny lub rękawice bramkarza). Najgroźniejsze akcje? To, gdy Delew podał w polu karnym do Soriano (serio) a ten mając dogodną sytuację trafił prosto w rękawice bramkarza (serio). Można wspomnieć o tym jak Gyurcso fajnie przerzucił piłkę nad bramkarzem, ale Zwoliński zamiast ładować z główki na bramkę bawił się niepotrzebnie w zgrywanie piłki i nic z tego nie wyszło. Można wspominać o tym, że Rapa uderzył głową po rogu i został zablokowany. Ale po co? Są to akcje, które pewnie nie nadają się nawet do skrótu. Gdyby chcieć zrobić go w sposób uczciwy, trwałby może z piętnaście sekund. Akurat trzynaście na wstęp i wyprowadzenie piłkarzy oraz dwie na ostatni gwizdek arbitra.
Droga ligo, żarty się skończyły, prosimy coś zrobić z tym poważnym problemem, bo dalsze śledzenie ligi przestanie mijać się z celem. Liczymy na zajęcie się sprawą zanim będzie już za późno.
[event_results 366107]
Fot. FotoPyK