Kiedy jeden z najbogatszych klubów świata zatrudnia 34-letniego bramkarza, który tyle co rozstał się z zespołem z trzeciej ligi, to coś musi być chyba na rzeczy. Nie może chodzić tylko o piłkę. Szczególnie, gdy zawodnik, o którym mowa ma zostać zatrudniony przez Manchester City, a po raz ostatni w Premier League grał 2104 dni temu. Słownie: dwa tysiące sto cztery. Czyli prawie sześć lat temu.
Kiedyś Richard Wright, bo o nim mowa, uznawany był za talent mogący eksplodować na tyle, by zastąpić Davida Seamana w bramce Arsenalu. Chociaż, jak żartuje jeden z felietonistów Guardiana, było to jeszcze w czasach, kiedy swoje największe triumfy na Wyspach święcił David Bowie. W 2001 roku Wright zadebiutował nawet w reprezentacji Anglii, ale dziś (co zupełnie nie może dziwić) prędzej wypomina mu się zabawne historie niż komplementuje za sportowe osiągi. Pisze się, jak to kiedyś nabawił się kontuzji, gdy schodził z poddasza własnego domu, albo kiedy – już na boisku, podczas rozgrzewski – uderzył w… tabliczkę ostrzegają kibiców przed fruwającymi piłkami.
Trudno się dziwić, że nie słychać „ochów” i „achów” skoro jego bilans piłkarskich dokonań w ostatnich sześciu latach sprowadza się do pięciu sezonów spędzonych na ławie, w tym czterech na zapleczu ekstraklasy.
2011/12 – 1 mecz w drugiej lidze
2010/11 – 2 mecze w drugiej lidze
2009/10 – 12 meczów w drugiej lidze
2008/09 – 46 meczów w drugiej lidze
2007/08 – 7 meczów w drugiej lidze
2006/07 – 1 mecz w Premier League
Ostatnio Wright związał się z trzecioligowym Preston, ale po kilku dniach rozwiązał umowę, tłumacząc, że zatęsknił za bliskimi, mieszkającymi w Suffolk. Jak tylko zawarł kontrakt z Manchesterem City, dziennikarze Daily Mail podsumowali go obrazowo:
W City czeka ciepła posadka trzeciego bramkarza. Bardzo wygodna na emeryturę. Daleko za Joe Hartem i Costelem Pantilimonem, bez najmniejszej szansy na grę. Ale przecież nie o nią chodziło. Roberto Mancini potrzebował w kadrze figuranta – ósmego piłkarza szkolonego w Wielkiej Brytanii, aby sprostać regulaminom rozgrywek. A Wright…
Jak wyliczyli dziennikarze, ma nawet o 24 mile bliżej do domu.
PAWEŁ MUZYKA
