– To jedyny klub w Niemczech, który stać na tak drogi i wielki transfer. To potwierdzenie, że Bayern ma tak ogromne możliwości finansowe, jakich nie ma nikt inny – mówi Hans-Joachim Watzke, dyrektor sportowy Borussii Dortmund. Klub z Monachium dokonał właśnie największego zakupu w historii Bundesligi, wydał 40 milionów euro. Za Javiego Martineza zapłacono blisko dwa razy więcej, niż za Arjena Robbena czy Manuela Neuera… Bayern pręży muskuły i udowadnia, że jeśli coś sobie założy, to dopnie swego, że nikt w Niemczech nie ma prawa mu już podskoczyć. Nowy nabytek ma zadebiutować już dziś, w meczu ze Stuttgartem.
– To pierwszy transfer Matthiasa Sammera. Bardzo poważny, największy w lidze, najdłuższy w lidze. Dyrektor sportowy mówił, że potrzebuje środkowego pomocnika, grającego defensywnie, z charakterem lidera. Więc wziął Martineza. Czy to alter ego Sammera? Bardzo możliwe – pisze Wolf-Christoph Fuss, telewizyjny komentator.
Pierwsze informacje o tym, że Martinez może trafić do Bayernu, pojawiły się na początku maja. I już wtedy do Monachium trafił jasny przekaz – jeśli go chcecie, to zapłaćcie kwotę zapisaną w kontrakcie. 40 milionów. Minęły prawie trzy miesiące negocjacji, ciągłych spekulacji, narzekania Niemców, że to najtrudniejsze rozmowy od lat, że to najbardziej skomplikowany i przeciągający się transfer… I w końcu Bayern uległ i 40 milionów, które odstraszyło choćby Real czy Manchester City, zapłacił. – Nie bez powodu tak bardzo zależało nam na tym zakupie. Nie bez powodu tak uparcie dążyliśmy ocelu. A przecież co chwila pojawiały się jakieś problemy na drodze. Ten transfer to nasz sukces – nie ma wątpliwości Karl-Heinz Rummenigge. Sammer dodaje jedynie, że rozmowy z Hiszpanami przyprawiały go już o ból głowy, ale… – Było warto, w końcu mamy swojego Patricka Vieirę.
Do Vieiry porównuje go też Vicente del Bosque, selekcjoner reprezentacji Hiszpanii. – To urodzony lider, piłkarz kompletny. Bayernowi należą się wielkie gratulacje – stwierdził. Czy rzeczywiście aż tak go ceni? Trudno stwierdzić, bo Martinez podczas Euro wszedł z ławki tylko w jednym meczu. Pewnie dlatego nie kojarzy go choćby Franz Beckenbauer, do którego właśnie niemieckie media nowy nabytek porównują. – Nie znam go, nie widziałem go nigdy w akcji. Skoro wydali na niego aż takie pieniądze, to pewnie jest ich wart – powiedział.
40 milionów… Nikt w Bundeslidze nigdy nie wydał takich pieniędzy. Jeśli ktoś mógł na taki zakup sobie pozwolić, to tylko Bayern. Tak drogi nie był nawet Franck Ribery, wspomniani Robben czy Neuer kosztowali prawie dwa razy mniej. Jedna z gazet zażartowała, iż do realizacji tego transferu w klubie musieli rozbić świnkę z oszczędnościami. Sam Martinez wypalił z kolei, że wart takiej kwoty nie jest, co klub chyba wziął sobie do serca, bo piłkarz… dostanie niższą pensję, niż początkowo miał dostać. – Nie do mnie należy komentowanie polityki Bayernu, ale nie jestem sobie w stanie wyobrazić, żeby Borussia wydała takie pieniądze. Ani dziś, ani w najbliższych latach – nie ukrywa menedżer Michael Zorc. Najdroższy letni zakup BVB to pozyskany za 17,5 mln Marco Reus, o którego walkę wygrali właśnie z klubem z Bawarii.
Czy nie lepiej byłoby więc trochę dorzucić i ściągnąć nawet za 30 mln Reusa zamiast Martineza? – zastanawiają się niemieckie media. „Bild” z kolei pyta: to nagie szaleństwo czy mądra inwestycja?
– Marco nie jest piłkarzem, który może grać na wielu pozycjach, a Javi nim jest. Poza tym, dziś łatwiej o dobrego zawodnika ofensywnego. Martinez to człowiek od brudnej roboty, kapitalnie wywiązuje się ze swoich zadań. Czy to wielkie pieniądze? Niekoniecznie. Jeśli Bayern chciał gracza światowej klasy, to musi odpowiedni zapłacić – twierdzi Ottmar Hitzfeld, były trener. W Monachium też tłumaczyli: myślisz defensywny pomocnik, ciągle wymieniasz trzy te same nazwiska, musieliśmy poszukać gdzieindziej i zaryzykować…
– To celowy ruch klubu. Chodzi o zainwestowanie dużych pieniędzy, żeby kibice łatwo i szybko zapomnieli o sezonie drugich miejsc – uważa Oliver Kahn, były bramkarz Bawarczyków. Sama kwota transferowa nakłada ogromną presję i na piłkarza, i na cały zespół. Martinez trafił do Bilbao w wieku 17 lat, nie mając ani jednego występu w Primera Division, za sześć milionów euro. On do wielkich oczekiwań jest po prostu przyzwyczajony. – Mając tak szeroką i mocną kadrę, brak jakiegokolwiek trofeum w tym sezonie będzie grzechem – mówi Jupp Heynckes. On też jest świadomy, że w przypadku kolejnych niepowodzeń grunt pod jego nogami natychmiast zacznie się palić…
Oficjalna prezentacja Martineza w Monachium przyciągnęła 100 dziennikarzy. Każdy chciał z bliska zobaczyć nowy nabytek Bawarczyków. Ten na dzień dobry oznajmił: – Przychodzę tu, żeby wygrywać trofea. Tak, takich właśnie zapowiedzi wszyscy oczekiwali. Niech spłaca swój transfer jak najszybciej, etykieta najdroższego zawodnika w Bundeslidze jeszcze długo będzie się za nim ciągnęła. Już dziś, gdy ma debiutować ze Stuttgartem, oczy wszystkich niemieckich kibiców zwrócone są w jego kierunku. Senor Super-Star, jak nazywa go jedna z gazet.
PIOTR TOMASIK

