W większości poważnych piłkarsko krajów ten dzień to jeden z ważniejszych w sezonie. 31 sierpnia to bowiem dzień, który w niektórych ligach uchodzi wręcz za święto. Nerwowe spoglądanie na zegarek, ciągłe odświeżanie serwisów internetowych tylko po to i aż po to, żeby być na bieżąco z tym, co przyniosą ostatnie 24 godziny okienka transferowego. Ostatnia doba, podczas której dzieje się tyle, ile przez dwa miesiące. Doba, która dla jednych może być błogosławieństwem, dla drugich – przekleństwem…
Jak „Deadline Day” wyglądał w polskiej ekstraklasie? Mniej więcej tak, jak nasi ligowcy co roku podbijający Europę. Czyli nijak. Jeśli naszym dyrektorom sportowym i prezesom ktoś wymazałby z kalendarza 31. sierpnia, nawet by się nie zorientowali. Zresztą, był kiedyś taki przypadek, że jak do Korony wpłynęła oferta za Marcina Kusia, to do rana nikogo już w klubie nie było… No, więc Lech ściągnął z emerytury Piotra Reissa, Widzew zakontraktował kolejnych przechodniów z ulicy (podstawowy i jedyny warunek – obcokrajowiec), jedynie Zagłębie wzięło reprezentanta Bułgarii z ciekawym CV. A że Tunczew ma na imię Aleksandyr, a nie Aleksander, to jest szansa, że na naszą ligę spokojnie wystarczy. Paweł Brożek, o czym już informowaliśmy, trafił do Recreativo Huelvy, Martin Kobylański do Werderu, a Grzegorz Sandomierski do Blackburn. Sebastian Boenisch? Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie.
Pamiętacie 31. sierpnia 2005 roku? To właśnie tamtego dnia, dosłownie tuż przed zamknięciem okienka transferowego do Tottenhamu trafił Grzegorz Rasiak. Ha, to były czasy! Teraz na ustach wielu też byli właśnie londyńczycy. Tottenham miał zainwestować zarobione na transferze Luki Modricia pieniądze, a że zarobił ich nie mało… Zanim jednak przeszedł do transferowej ofensywy, to oddał Rafaela van der Vaarta (Hamburg) i Giovanniego dos Santosa (Real Mallorca). Dopiero potem raz (Clint Dempsey) i dwa (Hugo Lloris). No właśnie, Lloris. Po pierwsze, fajnie, że ktoś w końcu zluzuje Brada Friedela, gość nie może bronić do końca życia. I po drugie, Lloris jednak nie wygryzie ze składu Wojtka Szczęsnego.
Teoretycznie Francuz ostatniego dnia do Arsenalu i tak nie mógłby trafić, bo – jak twierdzi wielu – Arsene Wenger uciął sobie popołudniową drzemkę i obudził się dopiero następnego dnia. To znaczy, wysłał ofertę wypożyczenia Michaela Essiena, ale ten wylądował w Realu. I tyle. Na wypożyczenie znów wędruje, tym razem do West Ham United, Yossi Benayoun, a my pytamy: czy ktoś w końcu temu chłopakowi zamierzać dać prawdziwą szansę zamiast rzucać nim z miejsca na miejsce?
– Chcę grać jak najlepiej dla kibiców, menedżera, prezesów i siebie. Chciałbym zakończyć sezon w pierwszej czwórce, dostać się do Ligi Mistrzów, a i pewnego dnia sięgnąć po mistrzostwo Anglii – zakomunikował Julio Cesar po podpisaniu kontraktu z… QPR. I chyba nie musimy mówić, kto w najbliższym czasie zostanie poddany testom antydopingowym. Zresztą, sam transfer jest dość nietypowy. Cesar w swojej karierze wygrał 26 trofeów, podczas gdy QPR zaledwie pięć. Natomiast w maju 2010 roku, kiedy wygrywał Ligę Mistrzów, Puchar Włoch i Serie A, jego nowy klub rozegrał tylko jeden ligowy mecz. Przegrany, dodajmy.
Najbardziej pracowity był to jednak dzień na Etihad Stadium. Tam rano Roberto Mancini oświadczył, że liczy na… pięciu nowych piłkarzy. Maszyna ruszyła. Klub ściągnął Javiego Garcię (Benfica), Matiję Nastasicia (Fiorentina), Maicona (Inter) i Scotta Sinclaira (Swansea). Z wolnego transferu pozyskano bramkarza Richarda Wrighta i przy nim się zatrzymajmy. Gość na początku lipca podpisał kontrakt z Preston, ale po kilku dniach stwierdził, że nie daje rady. 34-latek mieszkał 408 kilometrów od domu, co zaowocowało taką wypowiedzią: – Te kilka dni wystarczyło, żebym wiedział, że nie potrafię być tak daleko od rodziny…
Co jeszcze ciekawego? We Włoszech Milan wziął Nigela de Jonga, Juventus – Nicklasa Bendtnera, Fiorentina – Lukę Toniego. W Niemczech wart uwagi jest jedynie powrót do Hamburga van der Vaarta. W Hiszpanii najwięcej mówi się o ruchach Malagi: Santa Cruz, Onyewu, Saviola. Co po niektórzy liczyli, że rzutem na taśmę klub zmieni Radamel Falcao, ale nie, to nie miało prawa się wydarzyć. Jeszcze nie teraz…
PT
