Cały świat ekscytuje się ostatnim dniem okienka transferowego, więc my również. Jaki kraj, takie hity. Na sam koniec znienacka zaatakował Lech Poznań i zakontraktował doświadczonego napastnika, z przeszłością w Bundeslidze – 40-letniego Piotra Reissa! Jednocześnie trener Mariusz Rumak stanowczo zaprzeczył, że Reiss ma stworzyć duet z Mirosławem Okońskim. Podobno nie z Okońskim, bo ten sprawia problemy wychowawcze, tylko z Bogusławem Pachelskim.
W każdym razie obiecywano transfer napastnika i oto jest. Tym cenniejszy, że zawodnika wykradziono lokalnemu rywalowi.
Hmm, nie idzie tego transferu zrozumieć. Lech Poznań swego czasu rozwiązał kontrakt z Piotrem Reissem z powodu oskarżeń o korupcję. Reiss jeszcze z tych oskarżeń nie zdołał się oczyścić, ponieważ proces jeszcze nie ruszył (urok polskiego sądownictwa), natomiast „Kolejorz” bierze zawodnika z powrotem. Albo wtedy pozbył się go bezpodstawnie, albo zasady, którymi kierowali się szefowie klubu nagle przestały obowiązywać. Trudno to pojąć. Sportowo też jest to transakcja niewytłumaczalna i przy całym szacunku dla osiągnięć Reissa – wzbudzająca nie tyle śmiech, co nawet rechot. Wprawdzie nie zdziwimy się, jak Reiss strzeli więcej goli niż Ślusarski albo Ubiparip, ale chyba nie taka powinna być ścieżka rozwoju klubu.
No dobra, Reiss pewnie miał marzenie, by skończyć karierę w barwach Lecha. Lech uznał, że mu to umożliwi. Ładny gest. Tylko – no właśnie – wracamy do początku i do tego, że ci sami ludzie, którzy teraz decydują się na ów „ładny gest” wcześniej sami pana PR z klubu wyrzucili.
Nic nie rozumiemy, poza tym, że jest wesoło!