Maciej Iwański, zwany od pewnego czasu przez prokuraturę Maciejem I., został skazany przez wrocławski sąd rejonowy za udział w ustawionym meczu Zagłębia Lubin z Cracovią. Dostał rok więzienia w zawieszeniu, co oznacza, mówiąc wprost, że taki wyrok lata mu prawdopodobnie koło dupy. Jak już zwróci premię, jaką zgarnął za awans do pucharów wywalczony w wyniku korupcji, będzie w dalszym ciągu mógł szczęśliwie chodzić po tym świecie i zajadać tureckie kebaby z budki pod stadionem. Najwyżej nie zostanie kiedyś taksówkarzem.
Jako że na nas zawsze można liczyć, przygotowaliśmy krótką ściągę z paroma zawodami, do których „Pączek” właśnie zamknął sobie drogę. Chyba że zaświadczenie o niekaralności kupi sobie na bazarze.
Nie sądzimy, by był aż tak zdesperowany, tak więc nie zostanie, na przykład, sędzią…
– nie zostanie detektywem
– nie zostanie ochroniarzem
– nie zostanie nauczycielem
– nie zostanie (he, he) prokuratorem
– nie zostanie policjantem
– nie założy kantoru wymiany walut
Prawdopodobnie nie zostanie nawet trenerem drugiej klasy, bo do tego również, wbrew temu, co obserwujemy w polskiej piłce, wymagane są czyste papiery. Cóż, trochę ograniczyłeś sobie, Maćku, pole manewru na czas emerytury, ale przecież zawsze mogło być znacznie gorzej. Grunt, że nie jest tak źle, jak gdzieniegdzie piszą w internecie:
