Zasunięty dach nie zaszkodził. Zaszkodził za to „pressing” Lewandowskiego…

redakcja

Autor:redakcja

23 sierpnia 2012, 12:25 • 2 min czytania

Czasami skrytykujemy, czasami możemy pochwalić. Rozśmieszyło nas, że Canal+ za analizę Euro 2012 i błędów popełnionych przed turniejem zabrał się dopiero teraz (vide sprawa Solana), natomiast dwie kwestie z programu „Laboratorium” wydały nam się ciekawe.
Po pierwsze – oficjalnie potwierdzono to, o czym byli piłkarze, np. Boniek, mówili zaraz po meczu z Grecją: że zasunięty dach na Stadionie Narodowym nie miał żadnego znaczenia dla przebiegu meczu. Zawodnicy w poszukiwaniu usprawiedliwień czasami wznoszą oczy nawet ku niebu, a jak wznieśli wówczas – to zobaczyli dach. Eureka! Wszystko przez dach. Tymczasem Canal+ w specjalnym ośrodku szczegółowo przebadał Marcina Rosłonia biegającego w warunkach „normalnych” oraz identycznych jak te, które panowały w czasie inauguracji Euro. Okazało się, że ten „mikroklimat” nie miał żadnego wpływu na jego dyspozycję. Organizm Marcina reagował tak samo, chociaż od razu trzeba zaznaczyć, że komentator C+ ma trzy razy lepszą kondycję niż którykolwiek z kadrowiczów: startuje nawet na dystansach przekraczających 100 kilometrów.

Zasunięty dach nie zaszkodził. Zaszkodził za to „pressing” Lewandowskiego…
Reklama

Po drugie – wystarczyło pokazać gola Grecji na 1:1 trochę dokładniej, by znaleźć jeszcze jednego winnego. Gdyby obejrzeć nie ostatnie 3 sekundy przed oddaniem strzału do siatki, ale ostatnie dziesięć sekund, to widać jak Robert Lewandowski „atakuje” wyprowadzającego piłkę obrońcę przeciwników. Jeśli pamiętacie słynny pressing Iwańskiego – to było mniej więcej coś takiego. Robert biegł tuż obok rywala, ale nawet przez myśl mu nie przeszło, żeby wywrzeć na Greka rzeczywistą presję, zaatakować barkiem, spróbować odebrać piłkę. Po prostu sobie beztrosko biegł, Grek beztrosko podał, Szczęsny beztrosko wybiegł z bramki… I wiadomo, co było dalej.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama