Kluby Ekstraklasy znalazły plan na powstrzymanie Górnika Zabrze. Już wkrótce na biurka prezesów wyląduje petycja o zdelegalizowanie rzutów rożnych w rozgrywkach polskiej ligi. Pomysłodawcy wniosku, który ma być złożony do PZPN przewidują, że swoje parafki złożą przedstawiciele 15 klubów. – To jedyny sposób na zatrzymanie Górnika, nie mamy wyjścia – zdradza nam jeden z prezesów.
Górnik awansował w tym momencie na czoło ligi i w strukturach polskich klubów doszło do nagłej mobilizacji: można się spodziewać, że pomysł zostanie wcielony w życie już w przyszłym tygodniu. Jak udało nam się dowiedzieć, pomysłodawcy rozważali także zdelegalizowanie Rafała Kurzawy, uważając to za nieuczciwe, by piłkarz Ekstraklasy po dziesięciu meczach miał na koncie dziesięć asyst. Myślano także o tym, by wprowadzić zakaz gry na jeden kontakt i konieczność przeprowadzenia trzech podań do tyłu tuż po odbiorze piłki – wyeliminowałoby to atut zabrzan w postaci szybkich kontrataków. Nie ma wątpliwości, że każdy z wymienionych wariantów wydatnie pokrzyżowałby szybki drużynie Górnika Zabrze, nie każdy jednak może okazać się możliwy do wprowadzenia.*
Wydaje się jednak, że tego typu kroki są niezbędne, by uniknąć takich sytuacji, jakie miały miejsce dziś. Górnik znów – to takie zaskoczenie jak Last Christmas w radiu za kilka tygodni – strzelił gola po rzucie rożnym i znów w rolę asystenta wcielił się Kurzawa. Skrzydłowy dograł piłkę z kornera na centymetry, Suarez pomógł strzelającemu odpowiednio blokując rywali, a Wieteska dołożył głowę dokładnie tak, jak napisane było w podręczniku. Drugiego gola zabrzanie strzelili – znów musimy napisać, że ostatni raz byliśmy tak zaskoczeni, gdy w październiku z drzew zaczęły spadać liście – po kontrataku. Piotrowski zagrał piłkę z cyklu “aż się prosi o skarcenie”, Koj wykonał wślizg z cyklu “skoro prosisz, to skarcę” i już sam na sam był Kądzior – bramkarza pokonał bez większego problemu. Czyli Górnik zrobił dokładnie to, co robi od początku sezonu. Marcin Brosz musi czuć się trochę jak Arjen Robben: wciąż ma na przeciwników jeden i ten sam sprawdzony sposób, ale dopóki wciąż okazuje się on skuteczny, po co rozglądać się za nowym?
Górnik strzelał dziś bramki, jednak jego najlepszym piłkarzem był niewątpliwie Tomasz Loska, który zaliczył w zasadzie bezbłędne spotkanie i w pojedynkę wybronił kilka goli. No bo przecież…
a) to on wybronił sam na sam ex-czołowego skrzydłowego ligi Adama Gyurcso (choć strzelający ułatwił mu zadanie),
b) to on wybronił karnego ex-czołowego skrzydłowego ligi Adama Gyurcso (choć strzelający ułatwił mu zadanie – strzał był lekki i blisko środka),
c) to on wybronił sam na sam Zwolińskiego (choć strzelający znów ułatwił mu zadanie).
Wymieniliśmy tylko trzy setki, po których musiały paść gole, ale tak generalnie Loska mniejszych bądź większych interwencji miał dziś od groma. Nie dał rady tylko w końcówce, gdy po rogu strzałem z główki pokonał go Zwoliński, notując tym samym swoje wielkie przełamanie zaliczając modelową reakcję na motywację pt. “Instagram” (kibice Pogoni sugerowali w transparencie, że ich napastnik więcej uwagi poświęca Instagramowi niż strzelaniu bramek). Tak na marginesie, karny dla Pogoni został odgwizdany po kuriozalnym przyjęciu piłki przez Wolsztyńskiego. Piłkarz Górnika był tak zamaszysty, że aż wyszło mu w polu karnym coś takiego.
No tutaj wątpliwości być nie mogło #POGGÓR pic.twitter.com/J3WiiX1kqf
— Maciej Sypuła (@MaciejSypula) 23 września 2017
Wielkiej zjebki dzięki rezultatowi ostatecznie pewnie jednak nie dostanie. Górnik wygrał i Pogoń może mieć o to pretensje tylko do siebie. Zabrzanie nie zrobili dziś przecież niczego zaskakującego, prezentowali dokładnie te same atuty, co zawsze. Pogoń miała swoje setki, miała końcówkę, w której mogła skarcić rywala, generalnie ustawienie sobie tego meczu było w jej nogach. A i tak nie dała rady.
Sposób na zabrzan jest zatem jeden: delegalizacja rzutów rożnych, kontrataków i Rafała Kurzawy.
[event_results 360621]
Fot. FotoPyK
*wszystko, co zostało napisane do tego momentu, nie jest prawdą