„Monako jest tak małe, ma tylko jedną granicę – jednocześnie północną, południową, wschodnią i zachodnią”; „Jeśli wracając z Francji poczujesz dziwne łaskotanie, to możliwe, że Monako się do ciebie przykleiło”; „W Monako nie spotkasz się z określeniem <
O ile można w tym przypadku użyć określenia „mozolna”. AS Monaco dołowało zaledwie przez półtora roku.
Początek grudnia 2011, do małego księstwa wpada FC Metz i – jak niemal każda inna drużyna tej ligi – inkasuje łatwe trzy punkty. AS Monaco zajmuje ostatnie miejsce, w szesnastu meczach zbierając oszałamiające jedenaście punktów i zaliczając po drodze kompromitującą serię dziesięciu meczów bez zwycięstwa. Piłkarze w czerwono-białych strojach kiedyś potrafili eliminować Real Madryt, teraz walczą jak równy z równym z Amiens SC, czy AC Arles-Avignon. Prognozy na przyszłość? Szybka upadłość. I wtedy, zaledwie pół roku po spadku z Ligue 1 pojawia się Dmitrij Rybołowlew. 93. miejsce na liście „Forbesa”, szef Uralkalii, jednej z największych na świecie kompanii chemicznych.
Rosyjski biznesmen nie czekał na powrót do Ligue 1. Rybołowlew już kilka tygodni po przejęciu klubu zaczął inwestować – Wolf z Werderu, Barazite z Austrii Wiedeń, Subasić z Hajduka Split, czy Dirar z Club Brugge. Nazwiska może niezbyt głośne, ale sumy jak na drugą ligę – niebotyczne. Efekty? Marsz w górę tabeli, ósme miejsce na koniec sezonu. No i oczywiście kolejne transfery.
Raggi, Poulsen, Ndinga, czy Roma to oczywiście wzmocnienia, ale prawdziwa bomba transferowa wybuchła dopiero w ostatnich dniach. AS Monaco wyłożyło bowiem na stółâ€¦ 11 milionów euro. 11 milionów euro na transfer do drugiej ligi.
Kto szczęśliwie dossał się do małej fortuny, jaką będzie mógł zgarnąć za sześć lat gry w malutkim Księstwie? Lucas Ocampos, 18-letni talent z River Plate, który w rodzinnym Buenos Aires miał status gwiazdy. Co prawda debiutował zaledwie rok temu, ale z miejsca stał się jednym z kluczowych ogniw walczącego o powrót do najwyższej klasy rozgrywkowej River Plate. Argentyńscy dziennikarze prześcigali się w porównaniach, najczęściej używając zwrotu „nowy Cristiano Ronaldo”. Młodego piłkarza łączono nawet z… Barceloną.
Póki co będzie miał szansę wykazać się w Ligue 2, a w przyszłym sezonie– jeśli po drodze nie wydarzy się żadna katastrofa – w jednej z najsilniejszych europejskich lig. Z presją pewnie sobie poradzi – grę dla fanatyków River Plate można z łatwością porównać do występów pod czujnym okiem rosyjskiego milionera.
A samo AS Monaco? Na razie w czterech kolejkach Ligue 2 uzbierało 10 punktów przy bramkach 9-3. Cóż, może za parę lat znów oczaruje Europę, tak jak czynili to Giuly z Rothenem, a jeszcze wcześniej Henry, Trezeguet i Barthez…
JAKUB OLKIEWICZ