– Bayern Monachium po prostu nie sprzedaje piłkarzy, którzy gwarantują klubowi dobre wyniki. A Lewandowski jest moim zdaniem najlepszym środkowym napastnikiem świata. Jest Benzema, jest Suarez, jest Cavani, jest Kane. Ale Polak jest najlepszy. Ma wszystko, czego oczekuję od prawdziwej „dziewiątki”. Strzela, rozgrywa, jest szybki, świetnie zbudowany, ma odpowiedni charakter. Nie mówię tego dlatego, że akurat jestem w Polsce. To samo mówiłem kilkanaście dni wcześniej w niemieckiej telewizji. Lewandowski jest po prostu najlepszy. Bayern go więc nie sprzeda, bo nie znajdzie odpowiedniego następcy. Poza tym klub z Monachium nie potrzebuje pieniędzy z transferów. Bayern to klub stabilny, nie funkcjonuje dzięki pieniądzom z Kataru czy Chin, ale dzięki temu, co szefowie sami wypracują – mówi w dzisiejszym Przeglądzie Sportowym Lothar Matthäus.
FAKT
W Pogoni gorąco – ale bardziej na trybunach niż w gabinetach.
Nikt w klubie nie jest zadowolony z ostatnich wyników, ale nie należy spodziewać się gwałtownych decyzji. W czwartek prezes Jarosław Mroczek (62 l.) rozmawiał z Maciejem Skorżą (45 l.) nad sposobem zażegnania kryzysu. Nie będzie kar, a trener nie musi drżeć o posadę. – Musiałoby się wydarzyć bardzo dużo złego, byśmy zaczęli rozważać zmianę trenera – przyznaje szef Pogoni. Znacznie bardziej nerwowo reagują kibice Portowców. Już w trakcie meczu z Bytovią (0:0, 4:5 w karnych) po obiekcie niosły się śpiewy: “Pogoń to my, a nie, k…a wy!” i “Jak przegracie, w…l macie”.
Marcin Burkhardt robi za eksperta przed meczem Jaga – Legia.
– Nie ma takiego drugiego klubu. Nawet Lech nie jest takim magnesem. Z Legią każdy zespół chce się pokazać, często maksymalnie się spina, by udowodnić za wszelką cenę, że można pokonać klub ze stolicy. Kompleksy? W wielu wypadkach na pewno. Gdy mały klub typu Odra Wodzisław pokona Legię, to piłkarz przez lata będzie wspominać triumf nad zespołem z Warszawy. Przed każdym sezonem, nawet w kiepskich czasach, a przecież takie bywały, legionistów zawsze wymieniano jako faworytów – kończy Burkhardt.
GAZETA WYBORCZA
Dziś o piłce ani słowa.
SUPER EXPRESS
Adam Wolniewicz w tym tygodniu z meczu pojechał na ślub, a z wesela… znowu na mecz. Szalony tydzień piłkarza Górnika.
Adam Wolniewicz (24 l.) na brak wrażeń nie może ostatnio narzekać. W środę prawy obrońca Górnika Zabrze zagrał mecz w Pucharze Polski, w czwartek wziął ślub i bawił się na swoim weselu, a już w piątek wraz z kolegami z zespołu wyruszył w podróż do odległego Szczecina na sobotnie ligowe spotkanie z Pogonią. (…)– Kiedy szukałem sali na wesele, a było to dobre półtora roku temu, grałem w rezerwach Górnika i trudno mi sobie było wyobrazić, że jesienią 2017 roku będę reprezentował Górnika Zabrze w Ekstraklasie – wyjaśniał Wolniewicz oficjalnemu serwisowi klubu z Zabrza. – A że rezerwy nigdy nie grały w środku tygodnia, pomyślałem sobie, że czwartek będzie w sam raz – dodał.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Okładka:
W Legii wszyscy wierzą w Szymańskiego.
– Jest niesamowicie inteligentny na boisku. Na meczu ma oczy szeroko otwarte, robi z tego użytek. Jest dobrze przygotowany mentalnie – mówi chorwacki szkoleniowiec i opowiada, co planował podczas meczu Pucharu Polski z Ruchem Zdzieszowice. – Gdyby Kopczyński zszedł z boiska, a Kucharczyk nie pojawiłby się na murawie, to Sebastian przejąłby opaskę kapitańską – zdradza Jozak. Szymański gra jeszcze nierówno. Ma zbyt wiele strat, niedokładnych podań. Ale przeplata je znakomitymi zagraniami, odważnymi strzałami, decyzjami, które dziwią tym bardziej, że podejmuje je 18-latek. W czwartkowym meczu z Ruchem Zdzieszowice (4:0) nie tylko strzelił gola, zaliczył asystę, ale po jego uderzeniu z rzutu wolnego piłka odbiła się od poprzeczki, a pod koniec meczu po jego dośrodkowaniu z rzutu rożnego futbolówka zatrzymała się na słupku.
– Sebastian jest w połowie drogi do seniorskiego futbolu, w którym wielką rolę odgrywa również psychika. Widzę w nim wartościowego zawodnika, od którego mogę sporo wymagać. Posiada duże umiejętności, ale musi się jeszcze wiele nauczyć. W czwartek na przykład wrzeszczałem na niego najwięcej spośród wszystkich zawodników na boisku – zażartował szkoleniowiec, który poza Szymańskim dał w Opolu szansę zagrać również Mateuszowi Żyro i Miłoszowi Szczepańskiemu.
Marcin Burkhardt wypowiada się przed meczem Jagi z Legią.
„Starzy” jagiellończycy wspominali, że gdy w latach 80., po pierwszym awansie do ekstraklasy, mijali tabliczkę z przekreśloną nazwą „Białystok” nogi trochę miękły, w szczególności przed wyprawą do Warszawy.
Miałem to samo jako młody chłopak. Jadąc z maleńkich Wronek na Legię, człowiek życzył sobie, by jak najmniej przegrać. Gdy później jechałem do Warszawy na przykład z Jagiellonią, już jako były legionista, starszy piłkarz, nie miałem obaw i kompleksów. Znałem stadion, klimat wokół Legii, miasto. Stolica mnie nie przerażała, a bywali koledzy, którym na Łazienkowskiej pętało nogi. Jedno, dwa złe zagrania wynikające z nerwów i było po chłopie (śmiech).
Niedawno w Legii szalał sztorm, który zmył z pokładu trenera Jacka Magierę i dyrektora sportowego Michała Żewłakowa.
Moim zdaniem nie powinno być mowy o zwalnianiu Jacka Magiery, chociaż wyniki w tym sezonie go nie broniły. Ale za rezultaty odpowiedzialny jest nie tylko szkoleniowiec, a cały pion sportowy plus oczywiście piłkarze. Uważam, że po pierwszym poważnym kryzysie Jacek powinien dostać szansę, by udowodnić, że potrafi wyprowadzić zespół z zakrętu. Cóż szkodziło dać mu czas na podniesienie drużyny powiedzmy do końca roku? Ma spokojną, chłodną głowę, nie szaleje, dlatego sądzę, że znalazłby rozwiązanie A wyszło jak to u nas: rach, ciach, głowa się zagotowała i nie ma trenera. Bardzo rzadko ligowy szkoleniowiec znajduje się w „strefie komfortu”. Wiecznie musi drżeć o pracę, choćby zaczął dwa miesiące wcześniej. Największym kłopotem Legii były transfery, z obu stron – przychodzące i wychodzące. Ktoś powie: ale trener je akceptuje! No tak, ale często nie ma wyjścia, musi akceptować, by mieć chociaż „sztukę” do grania.
Vullnet Basha błyskawicznie wkomponował się w zespół Wisły Kraków.
Urodził się w Szwajcarii, ale ze względu na pochodzenie rodziny zdecydował się na grę dla reprezentacji Albanii. A ostatnio występował w Hiszpanii. – Już przed transferem wiedziałem, że w Polsce gra się siłowo i agresywnie. Przekonałem się o tym choćby w trakcie meczu z Koroną. Ale koniec końców to przecież wciąż futbol, a nie jakaś wojna – przekonuje.
Gdy wchodzi na boisko, nie zawodzi. – Zaaklimatyzował się błyskawicznie – podkreśla trener Kiko Ramirez. Ale nie można tego powiedzieć o wszystkich nowych piłkarzy Wisły. Ze Manuel, Vicotr Perez czy Jesus Imaz wciąż nie pokazali nic wielkiego. Ramirez broni jednak swoich wyborów. – Zapewniam, że pod względem fizycznym wszyscy są gotowi do gry. Brakuje im rytmu meczowego, a ten złapią tylko poprzez regularną grę. Apeluję do kibiców o cierpliwość. Carlitosowi zaufali od początku i ten szybko zaczął się odpłacać. Jeśli chcecie kogoś krytykować, krytykujcie mnie. Piłkarzy potrzebują spokoju i czasu – mówi Ramirez, który często podkreśla, że Wisła wciąż ma tylko dwa punkty straty do liderującego Lecha.
Lothar Matthäus odwiedził wczoraj redakcję PS i wypowiedział się na parę tematów.
O tym, że Lewy nie odejdzie z Bayernu
Bayern Monachium po prostu nie sprzedaje piłkarzy, którzy gwarantują klubowi dobre wyniki. A Lewandowski jest moim zdaniem najlepszym środkowym napastnikiem świata. Jest Benzema, jest Suarez, jest Cavani, jest Kane. Ale Polak jest najlepszy. Ma wszystko, czego oczekuję od prawdziwej „dziewiątki”. Strzela, rozgrywa, jest szybki, świetnie zbudowany, ma odpowiedni charakter. Nie mówię tego dlatego, że akurat jestem w Polsce. To samo mówiłem kilkanaście dni wcześniej w niemieckiej telewizji. Lewandowski jest po prostu najlepszy.
Bayern go więc nie sprzeda, bo nie znajdzie odpowiedniego następcy. Poza tym klub z Monachium nie potrzebuje pieniędzy z transferów. Bayern to klub stabilny, nie funkcjonuje dzięki pieniądzom z Kataru czy Chin, ale dzięki temu, co szefowie sami wypracują.
O wywiadzie Lewego w „Der Spiegel”
Oczywiście Robert mógł wybrać inny sposób, żeby powiedzieć o tym, co mu w klubie nie odpowiada. Ale moim zdaniem chciał zachęcić szefów Bayernu do kupna lepszych, ale i droższych piłkarzy. Chcesz wygrywać trofea, to musisz zatrudniać najlepszych zawodników. Robert chciał w ten sposób zmotywować szefów do większych inwestycji, żeby czasami wydali na nowego zawodnika
80 czy 100 milionów euro, jak na przykład Manchester City, Paris St.-Germain, Barcelona czy Real Madryt. Ja wywiad Lewandowskiego odebrałem w ten sposób, że nie atakował swojego klubu, tylko chciał sprawić, żeby jego klub był lepszy. Ale byłoby oczywiście lepiej, gdyby najpierw dał ten wywiad do przeczytania w biurze prasowym Bayernu. Poza tym uważam, że wielki udział w tym wywiadzie miał menedżer Lewego.