Polonia Warszawa wygrała z Lechią Gdańsk i mamy kolejny dowód, że te całe luksusowe przygotowania polskich drużyn to jeden wielki pic na wodę. Zawsze nam się w tym momencie przypomina Rafał Grzyb, który najlepszą rundę w karierze zanotował po tym, jak zimą biegał sam po parku w Bytomiu (jak się później zaczął przygotowywać „profesjonalnie” to już się stał cieniem piłkarza). Albo ŁKS, który nie miał gdzie trenować i chodził na aerobik, by potem zająć siódme miejsce w lidze. Teraz poloniści przygotowywali się w sposób – ujmijmy to łagodnie – niestandardowy, ale na dzień dobry ograli Lechię na jej stadionie.
Polonistów albo bezmyślnie katował Jarosław Bako, albo dostawali nakaz treningów indywidualnych, albo spędzali czas pod gabinetem prezesa Józefa Wojciechowskiego i rozwiązywali krzyżówki. Kiedy raz chcieli zagrać sparing, JW zagrzmiał: – Po moim trupie!
Oczywiście, długi sezon przed nami i nasza teoria może się posypać jak domek z kart (większość naszych teorii się sypie, więc jesteśmy na to przygotowani), ale te wszystkie zagraniczne obozy w pięciogwiazdkowych hotelach, trenerskie gadki o „superkompensacji” od dawna pachną nam ideologią dorabianą do prostej w gruncie rzeczy sprawy: jak się piłkarze wzajemnie lubią i jak chce im się grać, no i jeśli w dodatku jako tako potrafią – to wygrywają. A jak nie, to nie. Taka to liga. Dodatkowo trzeba mieć szczęście, jak się ma szczęście to można wygrać z każdym, a jak ma się pecha – to można od każdego dostać w cymbał. Jak szczęście zmienne – to i wyniki zmienne. Ale wiadomo: nie wypada mówić „ta drużyna wygrała trzy mecze, bo ma nieziemskiego farta”, lepiej powiedzieć coś o dobrej pracy wykonanej w czasie letniego okresu przygotowawczego. To brzmi profesjonalniej i nie odziera rozgrywek z powagi.
Polonia wygrała – i za to brawa. Wygrała w dodatku mimo Pawełka w bramce – więc brawa podwójne. Bramka Jacka Kiełba na koniec – palce lizać. Ciekawe, co jest nie tak z tym chłopakiem, że ciągle się musi tułać po Polsce i że wszędzie – teraz także w Polonii – jest rezerwowym. Kopie nie najgorzej. Na środku pomocy zagrał Yahiya, ściągnięty z czwartej (czyli piątej) ligi, do niedawna pracujący jako parkingowy i trudno było na pierwszy rzut oka dostrzec różnicę między nim i odwiecznymi zawodowcami, na drugi rzut oka zresztą też.
Polonia generalnie kadrowo wygląda co najmniej solidnie. Ma mocną obronę, no i atak Gołębiewski – Teodorczyk, który może zbyt wielu goli nie strzeli, ale sporo kilometrów przebiegnie, wielu obrońców sprowadzi do parteru, kilku udusi, kilka nosów rozbije. Pomoc też daje radę, Wszołek może natrzaskać trochę goli i asyst. I najważniejsze – zniknął ten leser Bruno.
Lechia natomiast w 2012 roku na własnym boisku przyjmuje ciosy od każdego. Jedyny zespół, który z nią przegrał, to Legia, akurat gdy walczyła o mistrzostwo Polski. Jej nowy trener, Bogusław Kaczmarek, udzielił dzisiaj wywiadu „Przeglądowi Sportowemu”, z którego dowiedzieliśmy się, że to chyba największy kozak wśród trenerów. Długo nie miał pracy, bo – jak wnioskujemy z tekstu – odrzucał oferty. „Wcześniej nie miałem pracy, bo niektórych rzeczy nie chciałem robić, niektórych nie wypadało, a niektórych zwyczajnie nie mogłem” – to pierwszy cytat. „Nie chciałem pracować w klubach zarządzanych przez ludzi, którzy nie budzą mojego zaufania” – a to już drugi. Musisz, „Bobo”, ustalić wersję ze swoim synem, bo on nie tak dawno mówił (w zaufaniu, ale jednak), że trzy lata nikt do ciebie nie dzwonił. Chociaż generalnie po tym, jak wróciłeś do Wojciechowskiego, to i tak nikt nie daje ci wiary i te twoje gadki o honorze jedynie śmieszą. Przypomina nam się, jak udzieliłeś wywiadu, w którym powiedziałeś o JW, że to nie tylko wieśniak, ale w dodatku taki wieśniak, co mieszka jeszcze trzy kilometry za wsią. A potem w nocy dzwoniłeś, żeby to zdanie wykreślić, bo Wojciechowski zatelefonował z propozycją pracy (zaoferował robotę kierownika).
Dobra, nieważne. W każdym razie Kaczmarek w tym wywiadzie oświadczył między innymi, że chce powrócić do czasów, kiedy o sile Lechii decydowali wychowankowie i że będzie chciał iść drogą Feyenoordu, który oparł skład na 17-latkach. Odmładzanie składu zaczął od wystawienia jedenastki, która wiekowo przedstawiała się następująco: 23 – 24, 27, 30, 29 – 24, 29, 35, 33, 30 – 33. Czyli Surma, Nowak, Rasiak, Andreu, Wiśniewski. Średnia wieku: 28,8. Byłoby więcej, gdyby wystąpić mógł Jarosław Bieniuk, ale 28,8 to – przyznajmy – też wynik nieprzeciętny. „Bobo” wyjaśnił, że młodzieżâ€¦ musi się od kogoś uczyć. Nam się zdaje, że od samego patrzenia się nie nauczy. W wystawianiu starszych piłkarzy nie ma oczywiście nic złego, ale po prostu idzie to w sprzeczności z lansowaniem się na wielkiego promotora młodych. Jak ktoś chce promować młodych, to nie ściąga w czasie przerwy w rozgrywkach samych gości koło trzydziestki, albo i starszych. Jak się chce grać siedemnastolatkami, to nie wystawia się trzydziestolatków. Mówiąc krótko: chcesz dać juniorom szansę, to się lepiej spiesz, bo możesz nie zdążyć.
Aha, ważna sprawa: zgadujemy, że marynarka służbowa, jeszcze z czasów pracy dla PZPN. Radzimy kupić nowszy model, chociażby z lat 90. Piłkarze to prości ludzie, zwracają na takie rzeczy uwagę.
Ależ się poznęcaliśmy. Niepotrzebnie może, ale wiecie jak to jest – czasami popuka się trochę w klawisze i zanim się człowiek opamięta, to już jest tekst prawie napisany (a potem łagodzić się go nie chce). Dodamy więc tylko, że w sumie Kaczmarkowi życzymy wszystkiego najlepszego, bo przynajmniej jest interesującą postacią w tej smutnej jak pizda lidze. My mu przyfasolimy, on nam odda trzy razy mocniej, my go w jaja, on nas w nos, ale coś się będzie działo. Niech więc nie traci rezonu, bo trzeba się z kimś posiłować, a mocnych w gębie przeciwników na horyzoncie coraz mniej, same mimozy. Porażka z Polonią, wiadomo, to wina przede wszystkim piłkarzy, bo ci piłkarze mogliby w końcu z kimś wygrać, zamiast ciągle pogrążać kolejnych szkoleniowców.
PS W Polonii zastanawiają się, co z Edgarem Canim. Zagrał ostatnio w meczu Albania – Macedonia i nie ma zamiaru przyjeżdżać do Warszawy. Namieszali mu w głowie menedżerowie, którzy przekonują, że JW złamał tyle przepisów, iż kwestią czasu jest rozwiązanie kontraktu z Polonią z winy klubu – a Albańczyk naiwnie im wierzy. Nam coś się zdaje, że to wcale nie będzie takie proste i że Cani zmarnuje najbliższe pół roku.
Lechia Gdańsk – Polonia Warszawa 1:3 (Piotr Wiśniewski 12 – Daniel Gołębiewski 4, Paweł Wszołek 17, Jacek Kiełb 90)
Oceniał Czesław Michniewicz…
Lechia: Michał Buchalik 3 – Marcin Pietrowski 4, Sebastian Madera 4, Krzysztof Bąk 4, Piotr Brożek 4 (72 Lewon Hajrapetjan 3) – Abdou Razack Traoré 4, Andreu 3, Łukasz Surma 4, Paweł Nowak 3 (46 Piotr Grzelczak 4), Piotr Wiśniewski 5 (66 Mateusz Machaj 4) – Grzegorz Rasiak 3.
Polonia: Mariusz Pawełek 5 – Aleksandar Todorovski 7, Marcin Baszczyński 8, Adam Kokoszka 8, Adam Pazio 7 – Paweł Wszołek 8, Łukasz Piątek 8, Tomasz Hołota 5 (39 Diemé Yahiya 5), Daniel Gołębiewski 7, Tomasz Brzyski 7 (68 Jacek Kiełb 7) – Łukasz Teodorczyk 6 (55 Wladimer Dwaliszwili 5).