Reklama

Kosecki: Legia kupuje piłkarzy, których nikt nie chce

redakcja

Autor:redakcja

19 września 2017, 08:10 • 7 min czytania 18 komentarzy

– Niektórym graczom słono się płaci, a oni przyjeżdżają z nadwagą. Ten jest niedotrenowany, temu „strzela” kolano… Legia nie powinna kupować piłkarzy, których nikt nie chce, albo których trzeba odbudować. Szkoda czasu. Być może o ruchach klubu decydują jakieś koneksje, układy? – pyta w rozmowie z “Przeglądem Sportowym” i “Faktem” Roman Kosecki.

Kosecki: Legia kupuje piłkarzy, których nikt nie chce

FAKT

Jarosław Niezgoda wygląda jak Gołota po walce z Mikiem Molo.

Zderzył się głową z rywalem, więc trener Romeo Jozak (45 l.) nie miał wyjścia, musiał zdjąć go z boiska. Badania na szczęście nie wykazały większego urazu, ale napastnik zespołu mistrza Polski wygląda jak bokser po ciężkiej walce. – Nie widzę na jedno oko, ale mam nadzieję, że jutro opuchlizna zacznie schodzić – mówił wczoraj Faktowi legionista.

Zrzut ekranu 2017-09-19 o 07.52.26

Reklama

Roman Kosecki mówi w rozmowie z „Faktem”, że nowi piłkarze Legii są słabi psychicznie i wzięci dlatego, że nikt inny ich nie chciał.

– Niektórym graczom słono się płaci, a oni przyjeżdżają z nadwagą. Ten jest niedotrenowany, temu „strzela” kolano… Legia nie powinna kupować piłkarzy, których nikt nie chce, albo których trzeba odbudować. Szkoda czasu. Być może o ruchach klubu decydują jakieś koneksje, układy? Jeśli ktoś przychodzi na Łazienkowską, od razu musi być gotowy do gry. Pewne działania są kompletnie nieprzemyślane – mówi „Kosa”. – Zawodnicy wychodzą na pełny stadion i chyba nie wytrzymują presji. Nie wystarczy, że gracz ma ręce i nogi, musi mieć też wszystko poukładane w głowie.

Zrzut ekranu 2017-09-19 o 07.17.06

Leszek Ojrzyński wreszcie ma okazję zemścić się na Podbeskidziu.

– To moja pierwsza zawodowa wizyta w Bielsku po odejściu z Podbeskidzia. Cieszę się, że los zetknął nas w pucharze – mówi trener Arki Leszek Ojrzyński (45 l.), który ma prawo mieć zadrę do Podbeskidzia. 

Bielszczan prowadził w 61 meczach, pod koniec kwietnia 2015 roku został zwolniony z klubu, bo zespół nie awansował do pierwszej ósemki. Rok później Podbeskidzie spadło z ekstraklasy.

Reklama

Zrzut ekranu 2017-09-19 o 08.08.08

GAZETA WYBORCZA

Real bije rekord z taaaaką brodą. Sięgający jeszcze czasów Pelego.

W niedzielę w San Sebastián Real Madryt wyrównał rekord Santosu z czasów Pelego. Zdobywał bramki w 73 kolejnych meczach. W środę pobije go na Santiago Bernabéu.

Ostatni raz piłkarze Zinedine’a Zidane’a skończyli mecz bez gola 510 dni temu. 26 kwietnia 2016 roku w półfinale Ligi Mistrzów z Manchesterem City na Etihad Stadium padł bezbramkowy remis, a angielski bramkarz Joe Hart miał tamtego wieczoru nieprawdopodobnie dużo szczęścia. Real grał bez Cristiano Ronaldo. Cztery dni później wygrali w lidze z Realem Sociedad po bramce Garetha Bale’a 1:0. Właśnie wtedy w San Sebastián zaczęła się wielka seria. I trwa do dziś.

Najpierw drużyna Zidane’a poprawiła rekord Hiszpanii należący do Barcelony (44 kolejne mecze z golem), potem najlepszy wynik w Europie Bayernu Monachium (61). Wreszcie w niedzielnym starciu ligowym z Realem Sociedad Królewscy zdobyli bramkę w 73. kolejnym spotkaniu, wyrównując wynik Santosu z Pele w składzie, ustanowiony między listopadem 1961 a sierpniem 1963 roku.

Zrzut ekranu 2017-09-19 o 07.54.43

SUPER EXPRESS

„SE” zdradza, ile zarabiają najlepsi strzelcy ekstraklasy.

Angulo trafił do Polski z pensją około 15 tys. zł netto miesięcznie. W Zabrzu szybko doceniono jednak jego rolę i przed startem Ekstraklasy Igor, który w juniorskich reprezentacjach grał między innymi z Iniestą czy Sergio Ramosem, otrzymał sto procent podwyżki i obecnie jego pensja to ok. 30 tysięcy złotych miesięcznie netto, co czyni go najlepiej zarabiającym piłkarzem klubu z Zabrza.

(…)

Carlitos strzelił już siedem goli, w trzech spotkaniach były to gole bezpośrednio decydujące o zwycięstwie. Wnuk torreadora wyrósł na największą gwiazdę Wisły, a jego zarobki – około siedmiu tysięcy euro miesięcznie – sprawiają, że krakowianom będzie bardzo ciężko zatrzymać go na dłużej, bo kilka polskich klubów jest w stanie co najmniej potroić jego apanaże.

Zrzut ekranu 2017-09-19 o 07.57.11

PRZEGLĄD SPORTOWY

Zrzut ekranu 2017-09-19 o 07.17.44

Puchary pocałunkiem śmierci? To co powiedzieć o zdobyciu mistrzostwa Polski? Głowy zwycięskich trenerów spadają jedna za drugą.

Letnie okno transferowe w Legii jest wzorcem, jak nie powinien się zachowywać klub, który zdobył mistrzostwo i szykuje się właśnie do kwalifikacji Ligi Mistrzów. – Najlepszy przykład to Vadis Odjidja-Ofoe. Przecież działacze nie musieli się zgodzić na transfer do innego klubu. A jeśli już to zrobili, to powinni mieć przygotowane warianty zastąpienia odchodzącej gwiazdy. Tego zabrakło – twierdzi Andrzej Strejlau, były selekcjoner reprezentacji Polski.

W marketingu istnieje termin „zarządzanie sukcesem”. I z tym jest poważny problem, nie tylko w Legii. Lech najgorsze okna transferowe zaliczył akurat po zdobyciu w 2010 i 2015 roku mistrzostwa kraju. W tym pierwszym przypadku chciał szturmować LM wiekowym już Arturem Wichniarkiem oraz Joelem Tshibambą (czy ktoś go jeszcze w ogóle pamięta?), bo spóźnił się ze sprowadzeniem Artjomsa Rudnevsa, późniejszego króla strzelców ekstraklasy. Z kolei pięć lat później kompletnym niewypałem okazało się sprowadzenie Denisa Thomalli. To oczywiście nie usprawiedliwia ani Zielińskiego, który w pewnym momencie wylądował na przedostatnim miejscu, ani Skorży – on z kolei miał fatalną serię ośmiu porażek w jedenastu spotkaniach.

Zrzut ekranu 2017-09-19 o 07.17.55

Hamalainen się odradza. Przy Jozaku odżyje na dobre?

W spotkaniu z Cracovią wyglądał jak samochód ze zwolnionym hamulcem ręcznym. Biegał, walczył, starał się kreować, grać do przodu, wychodził do podań, dobrze współpracował z Pasquato. Oddał cztery strzały na bramkę gości, dwa były celne. Więcej razy uderzał tylko Armando Sadiku, ale żadna z pięciu prób nie była udana. Hamalainen podał 49 razy, 44 zagrania (90 procent) było celnych. Z zawodników ofensywnych wyższą skuteczność (93 procent) miał tylko Pasquato (26 z 28 zarań trafiło do kolegów). Z 16 pojedynków (sześć w powietrzu, 10 na ziemi) dziewięć było wygranych. Poza tym Fin zaliczył jedno podanie kluczowe. Miał osiem strat (więcej – po dziesięć – Sadiku oraz Dominik Nagy) i trzy odbiory piłki – tu przebili go tylko obrońcy. Mógł strzelić gola, ale w ostatniej chwili jego uderzenie zostało zablokowane.

Zrzut ekranu 2017-09-19 o 07.18.29

Twierdza Wrocław odbudowana. Śląsk niepokonany u siebie od siedmiu meczów.

Ostatni raz na własnym boisku Śląsk przegrał w kwietniu z Górnikiem Łęczna (0:2). To był bardzo słaby mecz wrocławian, którzy zaplątali się w walkę o utrzymanie. Finisz w rundzie finałowej mieli jednak imponujący. Wygrali wszystkie trzy mecze na własnym boisku, wbijając swoim rywalom w sumie 12 goli, tracąc tylko jednego!

W nowym sezonie wrocławska drużyna nadal preferuje u siebie ofensywny styl gry. Wygrała trzy mecze i jeden zremisowała, zresztą bardzo pechowo, bo wyrównującego gola Bruk-Bet (1:1) strzelił w ostatniej akcji meczu. W poprzedniej kolejce widowiskowo grający Śląsk pokonał Legię 2:1, co było bezpośrednią przyczyną dymisji trenera Jacka Magiery. Urban odkuł się więc na klubie, z którego kiedyś był dwukrotnie zwalniany.

Zrzut ekranu 2017-09-19 o 07.18.39

Dariusz Faron wypytał w wywiadzie Romana Koseckiego m.in. o jego relację z synem, a także o… modowe upodobania Kuby.

Podobno bardzo często wytykał pan synowi błędy…
Nie miał ze mną łatwo. Starałem się oddzielać sport od życia rodzinnego, ale nie zawsze się udawało, czasem samo cisnęło się na usta: „Tu zrobiłeś tak, a powinieneś inaczej”. Po odniesieniu kontuzji też dostał niezłą burę.

Żona Kuby powiedziała w rozmowie z „PS”: „Gdy go poznałam, miał dwie lewe ręce. Obiad podsuwano mu pod nos… Rodzice postępują tak z miłości, ale to równie złe jak rozpieszczanie, wtedy wychowuje się życiową kalekę”.
Trochę ostro. Każdy rodzic chce, żeby jego dziecko miało w życiu jak najlepiej. Uważam, że dzieci wychowaliśmy bardzo dobrze. Jestem z nich dumny. Kubie, tak jak mi, zdarza się udzielić kontrowersyjnej wypowiedzi, jednak najbardziej wkurza mnie jego „bejsbolówka”. Mówię mu: „Chłopie, to nie ta dyscyplina”. Nieraz, widząc strój syna, pytam: „Męskich ubrań nie było?”. Ale mówiąc poważnie, świat się zmienia. Taka teraz moda.

Zrzut ekranu 2017-09-19 o 07.18.52

„Przegląd” porozmawiał też z Katarzyną Kiedrzynek, która właśnie podpisała nowy kontrakt z PSG.

Wiedziała pani, że podpisze kontrakt z klubem w dniu, kiedy to samo w męskiej drużynie zrobi Kylian Mbappe?
Wiedziałam, że przyszedł do PSG w tym samym czasie, ale gdy zaproszono mnie do klubu, nie sądziłam, że go spotkam. A tu nie dość, że to się stało, to jeszcze porozmawialiśmy i wyszliśmy na boisko, gdzie zrobiliśmy sobie wspólne zdjęcie. Ja trzymam jego koszulkę z numerem 29, a on moją z rokiem, do którego podpisałam kontrakt. To będzie świetna pamiątka do końca życia. Śledzę losy Mbappe i uważam, że za kilka lat zostanie najlepszym piłkarzem świata.

Wcześniej dwa razy podpisywała pani umowę w Paryżu, ale działo się to w zupełnie innych okolicznościach.
Za pierwszym razem podpisywałam ją pod drzewem, przed treningiem. Wyglądało to nieprofesjonalnie i bolało mnie, bo czułam, że jestem niektórym osobom obojętna. W 2013 roku działacze, obok mnie, sprowadzili też Włoszkę Sarę Gamę. I choć potencjał włoskich piłkarek nie jest wyższy od Polek, ją zaproszono na podpisanie kontraktu na Parc des Princes, a mnie potraktowano jak kogoś z gorszego kraju. Wiedziałam wtedy, że muszę być silna i sprawić, by darzono mnie większym respektem. To się udało.

Zrzut ekranu 2017-09-19 o 07.19.16

fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

18 komentarzy

Loading...