Tak długiego przeglądu prasy nie robiliśmy od 1979 roku. Widać, że wraca sezon, bo prasówka w poniedziałki i piątki będzie trwała jakieś cztery razy dłużej niż podczas igrzysk.
FAKT
Na mecz PZPN-u do Tallina wybrała się spora grupka baronów.
Ciekawi świata panowie z PZPN wspólnie z reprezentacją Polski zamieszkali w luksusowym pięciogwiazdkowym Meriton Grand Hotelu,, który był jednocześnie bazą polskiej drużyny (…). Na zdecydowanie największe luksusy w Estonii mógł liczyć prezes PZPN. W przeciwieństwie do swoich kolegów nie musiał tłoczyć się w wynajętym busie, bo już na lotnisko wysłano po niego elegancki samochód z kierowcą. Także na kameralnym stadionie Flory Tallinn, aż do końcowego gwizdka sędziego były król strzelców mundialu kipiał energią. W kuluarach mówiło się, że Lato ani trochę nie boi się jesiennych wyborów na prezesa związku.
A Tomasz Hajto ma pomysł na uzdrowienie ekstraklasy.
Trener Jagiellonii zwraca też uwagę na podejście klubów do rozgrywek Młodej Ekstraklasy. – To fajny pomysł, ale nie w obecnym kształcie. Pierwotnie te rozgrywki miały być rozgrywane na głównych płytach stadionów. Tak się nie dzieje. Jak ci młodzi chłopcy mają podnosić swoje umiejętności, skoro ich mecze odbywają się na pastwiskach?! Jaki sens ma sześćsetkilometrowa wyprawa Jagiellonii do Bielska-Białej, skoro spotkanie odbywa się w Dankowicach? – podkreśla „Gianni”.
(…)
Nic dziwnego, że wielu piłkarzy chętnie do nas przyjeżdża. Przeciętny Słowak zarabia w swojej lidze 1,5 tysiąca euro miesięcznie, u nas dostanie cztery, pięć razy więcej. Inni zarabiają jeszzcze lepiej, a pożytku z nich żadnego.
SUPER EXPRESS
Tekst o przygotowaniach Jagiellonii do sezonu.
– Pazdan bardzo dobrze gra głową, jest twardy, nie pęka. O klasę przewyższa i Perquisa i Jodłowca – reklamuje swojego stopera Tomasz Hajto. Opiekun „Jagi” podobnie dobre zdanie ma o Macieju Makuszewskim. – To już dziś konkurencja dla Kuby Błaszczykowskiego. Przyspieszenie przynajmniej na poziomie gracza Borussii Dortmund, strzał z obu nóg, może grać na prawej i lewej pomocy, jako napastnik i tuż za atakującym – uważa „Gianni”.
(…)
Szkoleniowiec „Ł»ubrów” odniósł się również do ostatniego zamieszania wokół Thiago Cionka i niedoszłego transferu Wladimira Dwaliszwiliego z Polonii do „Jagi”. – Thiago już z nami trenuje i przedłuży kontrakt z klubem. Cieszę się również, że ostatecznie nie dojdzie do nas Dwaliszwili. Jeśli zawodnik z Ligi Mistrzów – zamiast grać we Francji, w Niemczech czy we Włoszech – przychodzi tylko dla pieniędzy do Polski, to źle o nim świadczy. Na takich ludziach mi nie zależy. Poradzimy sobie z tymi, którzy są w Białymstoku – zapowiada Tomasz Hajto.
I wywiad z Andrzejem Juskowiakiem.
– Czy Śląsk włączy się do walki o tytuł?
– Mistrz Polski stracił w obronie trzy zęby, które tak szybko nie odrosną. Poza tym Śląskowi brakuje napastnika. Zastanawiałem się, dlaczego nie gra Voskamp. Gdy jednak pojawił się w meczach pucharowych, to już nie dziwiłem się, czemu był rezerwowym. Problem z napastnikiem ma także Lech. Odszedł Rudniew i nie ma kim go zastąpić. Nie wypaliły pomysły ze Ślusarskim i Ubiparipem. Lech musi znaleźć napastnika, bo inaczej będzie się męczył w ofensywie.
– Genkow, Piech i Frankowski rozstrzygną między sobą walkę o koronę króla strzelców?
– A może rozdzieli ich Saganowski? Gdy grał w ŁKS-ie zostawiał na boisku serce i zdrowie. Teraz trafił do zespołu walczącego o tytuł. Z Genkowem jest tak, że czasami wszystko mu wychodzi, ale ma także mecze, gdy nawet nie oddaje strzału. Franek to spryciarz. Pytanie, czy zdoła powtórzyć taki rok, jaki miał ostatnio.
RZECZPOSPOLITA
Wywiad z Janem Urbanem.
Legia jest głównym faworytem do mistrzostwa Polski?
Tak sądzę. Nie tylko ze względu na budżet, ale też na kadrę. Wisła czy Jagiellonia mają mocne wyjściowe jedenastki, ale jak się spojrzy głębiej, to Legia ma bardziej wartościową ławkę rezerwowych. Mam więcej wariantów gry.
(…)
Ale kiedy wracał pan do Legii, Serbowie sami chcieli wpisywać się na listę transferową.
Konflikt między mną i Miroslavem Radoviciem był wymyślony. On miał swoje zdanie, ja swoje, a teraz spotkaliśmy się po trzech latach i jesteśmy innymi ludźmi. Rado był kawalerem, teraz to ojciec rodziny. Wszystkim piłkarzom obiecałem surową ocenę tego, jak podchodzą do zawodu, ale też obiecałem im szacunek. Tego samego wymagam od nich, bo tylko w takich warunkach możemy osiągnąć założony cel. Najważniejsza jest drużyna, nie zawodnicy. Legia to historia miasta, jesteśmy tylko jej częścią i od nas zależy, jaki napiszemy rozdział. Mówię jasno, niczego nie owijam w bawełnę, staram się zawsze dotrzymać słowa. Piłkarze to świetni obserwatorzy, błyskawicznie przyłapują trenera na jakimś drobnym kłamstwie. Wszyscy zasługują na taki sam szacunek, co nie znaczy, że mają równe prawa. Przecież Michał Ł»ewłakow nie będzie trenował tak jak młody zawodnik.
GAZETA WYBORCZA
Zapowiedź ligi.
Radović wśród faworytów do mistrzostwa widzi Wisłę, ale nawet jej prezesi o szansach w ekstraklasie wypowiadają się z rezerwą. Tym bardziej, ze krakowianie też pozbyli się najlepszego strzelca Dudu Bitona. Izraelczyk jest zresztą jednym z dziesięciu piłkarzy, którzy opuścili Kraków. W ich miejsce sprowadzono kilkunastu nowych, z czego połowa to wychowankowie. W podobnej skali zdziesiątkowana została warszawska Polonia, która jeszcze kilka tygodni temu miała w ogóle nie zagrać w ekstraklasie. Piłkarze nie trenowali, właściciel Józef Wojciechowski myślał wyłącznie o znalezieniu kupca na klub. Przez ostatnie dni zespół Piotra Stokowca intensywnie próbuje nadrobić zaległości.
(…)
Za plecami najlepszych wzmacniają się średniacy, tacy jak piąta w zeszłym sezonie Korona, czy najlepsze wiosną Zagłębie. – Moim cichym faworytem jest Jagiellonia. Wydaje mi się, że to może być ciekawy zespół – uważa Rzeźniczak. Może więc kłopoty Wisły, Lecha, czy Śląska nie powinny tak bardzo zaprzątać głowy legionistów, bo w nowym sezonie ich rywalami w walce o tytuł będą inne zespoły, niż wcześniej?
I artykuł o skutkach odpadnięcia Lecha z Ligi Europy.
Sportowa klęska Lecha oznacza też mniejsze wpływy dla miasta, które za prawie 800 mln zł wybudowało mu stadion. W umowie operatorskiej między Poznaniem a Lechem i zależną od niego spółką Marcelin Management jest bowiem punkt mówiący o przekazaniu do kasy miasta 7,5 proc. wpływów z tzw. dnia meczowego. W tej sumie mieszczą się zarówno bilety, jak i np. zyski ze sprzedanych w dniu meczu kiełbasek. Zatem jeśli Lech awansowałby do fazy grupowej Ligi Europejskiej, kasa miasta mogłaby się wzbogacić o dodatkowy ok. milion zł – nie licząc czynszu w wysokości 3,1 mln zł, który operator stadionu płaci bez względu na wyniki Lecha. To operator ponosi też koszty funkcjonowania stadionu – w tym wymiany trawy czy oświetlenia.
(…)
Klęską władz Lecha jest też to, że nie zdołały sprzedać miejsca na koszulkach piłkarzy. Poprzednia umowa z odzieżową firmą s.Oliver wygasła z końcem poprzedniego sezonu, Niemcy płacili klubowi za reklamę na torsach piłkarzy niecałe 4 mln zł rocznie. – Umowa się kończy, ale jesteśmy na to przygotowani. Zapewniam, że w nowym sezonie będziemy mieli sponsora na koszulkach – mówił wiosną wiceprezes Lecha Arkadiusz Kasprzak. Tymczasem sezon dla Lecha już się rozpoczął, nowego sponsora na koszulkach nie ma, a Lech w negocjacjach z potencjalnymi partnerami zszedł – według nieoficjalnych informacji – już do połowy tej sumy. Wciąż bez efektu. Teraz, po odpadnięciu z Ligi Europejskiej, będzie mu jeszcze trudniej, bo potencjalny sponsor będzie mógł się reklamować tylko w naszej ekstraklasie.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Wywiad z dyrektorem sportowym Pogoni, Grzegorzem Smolnym.
Macie pomysł, jak zapełnić stadion? W ostatnich miesiącach frekwencja była mizerna, a przecież potencjał wśród kibiców Pogoni jest.
Z tym potencjałem to mit. Wszyscy mają w pamięci 20 tysięcy ludzi na stadionie Pogoni sprzed dziesięciu lat (…). Dziś najbardziej potrzebny Pogoni jest nowy stadion. Z biletów możemy rocznie zebrać 3 miliony złotych. Analitycy wyliczyli, że gdybyśmy mieli nowoczesny stadion na 20 tysięcy miejsc, to na wejściówkach zarabialibyśmy 13 milionów złotych. Jest różnica? Powiedzmy, że za połowę tego ściągnąłbym piłkarzy. Pięciu dobrych. Taki, razem z menedżerem, kosztuje klub milion złotych rocznie. Pięciu takich to już pół drużyny. Dlatego tak mi zależy na nowym stadionie. Bez niego Szczecin jest zaściankiem.
(…)
Nadal żałuje pan zainwestowania w Pogoń?
To ma związek z tym stresem. Nikt nie kazał mi inwestować w Pogoń, jasne.
No właśnie.
Mało kto z kibiców wie, jak się prowadzi klub, zwłaszcza nie na poziomie ekstraklasy. To permanentne użeranie się ze wszystkimi. Ciągle jesteś na cenzurowanym, słyszałem dyskusje, co będzie ze Smolnym i Kałużnym. Zrobili jeden awans. Mało. I od razu pytanie, co dalej. Zrobili kolejny. ٹle, bo z drugiego miejsca. I tak w kółko. Mam z czego żyć, nie muszę być w Pogoni.
I wywiad z Łukaszem Gargułą.
A nie przeszkadzało panu, kiedy kibice śpiewali o panu „Łukasz G.”?
Raczej przyjąłem to jako robienie sobie ze mnie żartów.
Jak pan woli być nazywany? Pełnym imieniem i nazwiskiem, czy nazwisko trzeba skrócić do pierwszej litery?
Już o tym mówiłem. Nie jestem Łukaszem G., tylko Łukaszem Gargułą.
(…)
Był pan na przesłuchaniu we Wrocławiu?
Tak. Jestem niewinny, do niczego nie przyznałem się.



