Reklama

Piłkarski Harvard po polsku. W Szczecinie chcą wychować pokolenia reprezentantów Polski

redakcja

Autor:redakcja

18 września 2017, 16:34 • 20 min czytania 31 komentarzy

Zawód piłkarza? Życie jak w Madrycie! Pobudka nie wcześniej niż o 9, dwie godzinki kopania piłki z kolegami i można uderzać do galerii. Choć Michał Kucharczyk pewnie by z nami polemizował, to bez mrugnięcia okiem zgodzilibyśmy się na zamianę miejscami z tym znanym miłośnikiem wolnych weekendów. Zupełnie inaczej wygląda za to plan dnia uczniów FASE, czyli szczecińskiej prywatnej szkoły i akademii piłkarskiej dla najbardziej utalentowanych młodych zawodników w kraju. To stąd mają masowo wychodzić przyszli reprezentanci Polski i gwiazdorzy zagranicznych klubów z topowych europejskich lig.

Budzik dzwoni o 6.00 albo i wcześniej. Najpierw indywidualny stretching, później szybki prysznic i zejście do stołówki na śniadanie całego zespołu. Szwedzki stół, a na nim jakościowe produkty, dobierane pod czujnym okiem klubowego dietetyka. Po śniadaniu zbiórka przed nowoczesnym, brandowanym autokarem, który zawiezie zawodników na pierwszy tego dnia trening – albo na pełnowymiarowe boisko trawiaste, albo pod nowoczesny balon, gdzie piłkarze mają do dyspozycji dwa boiska z najwyższej jakości sztuczną nawierzchnią. Później wspólny obiad, przygotowany przez firmę cateringową w oparciu o wytyczne dietetyka, a popołudniu kolejna jednostka treningowa. Jeśli nie na boisku, to na basenie lub w sali gimnastycznej, gdzie na piłkarzy czeka instruktor sztuk walki. Obóz treningowy Legii, Lecha lub innego klubu z organizacyjnej czołówki ekstraklasy? Nie, to tylko codzienna rzeczywistość 13-, 14-, 15- i 16-latków ze szczecińskiej Szkoły Mistrzostwa Sportowego FASE.

***

O projekcie Football Academy pisaliśmy już przy okazji naszej wizyty w Opolu (TUTAJ – KLIK), gdzie mieliśmy okazję porozmawiać z Radosławem Soperczakiem, założycielem i prezesem największej sieci szkółek piłkarskich dla dzieci w Polsce. Tym razem spotkaliśmy się w Szczecinie, by przy okazji rozpoczęcia roku szkolnego zobaczyć, jak funkcjonuje perła w koronie całego projektu, czyli szkoła Football Academy School of Excellence.

Dla przypomnienia: FA to olbrzymi, ciągle rozwijający się projekt, którego bazą są szkółki piłkarskie dla dzieci w wieku 4-12 lat. Kompleksowe i nowatorskie podejście do szkolenia sprawiły, że model błyskawicznie zyskał uznanie rodziców, a także trenerów i menadżerów, którzy na zasadzie franczyzy otwierali kolejne oddziały w całej Polsce. Dziś, kiedy organizacja świętuje swoje ósme urodziny, ośrodków jest ok. 180, a w nich blisko 1,5 tys. trenerów szkoli prawie 16 tys. młodych zawodników. Skala przedsięwzięcia jest olbrzymia, ale to nie wszystko. Właściciele Football Academy nie tylko rozwijają sztandarowy projekt, ale ciągle uruchamiają kolejne. Dziś marka FA jest także obecna na rynku brytyjskim, gdzie w 19 oddziałach trenuje ponad tysiąc zawodników. W Polsce poza siecią akademii funkcjonują jeszcze: Football Baby (dzieci w wieku 2-4 lata, trenują wspólnie z rodzicami), Football Park (nowoczesne obiekty w formie ogrzewanych balonów, które służą ośrodkom FA, ale funkcjonują też komercyjnie jako boiska do wynajęcia), FA Management (agencja menadżerska tylko dla zawodników FASE) czy kadry regionalne i Polski FA, w których grają wyróżniający się zawodnicy z całej Polski.

– Skoro tu jesteście, to znaczy, że jesteście najlepsi – tymi słowami Soperczak zwraca się do adeptów FASE 4 września, jeszcze zanim zdążył wybrzmieć pierwszy w nowym roku szkolnym dzwonek. – Przed wami ciężka praca. Taka, której większość waszych rówieśników nie jest w stanie sobie wyobrazić. Piłkarsko macie dominować nie tylko w regionie, ale w całej Polsce. Tak samo ważna jest wasza edukacja. Nie zabraknie chwil słabości i zwątpienia, ale pamiętajcie, że wysiłek zostanie zauważony i doceniony. Myślcie o tym, kiedy będzie was bolało, że koledzy idą na dyskotekę czy pierwsze piwko, a wy nie możecie. Dla wspaniałego życia z piękną żoną, dużym domem i sportowym samochodem warto poświęcić tych kilka ze 100 lat swojego życia.

W każdej innej akademii te słowa mogłyby brzmieć jak obietnice bez pokrycia, ale nie tutaj. FASE to miejsce, do którego nie dostają się przypadkowi chłopcy. Dokładna selekcja, na równi uwzględniająca potencjał sportowy jaki i predyspozycje charakterologiczne, pozwala wybrać tych najlepszych. Zawodników, którzy w wieku 17-19 lat mają zostać sprzedani do klubów z najsilniejszych lig zagranicznych, a przez nie trafić do reprezentacji Polski.

Organizacyjnie FASE działa jako SMS przy renomowanych Szkołach Prywatnych Leonarda Piwoniego w Szczecinie. Uczniowie z rocznika 2001, którzy trzy lata temu zainaugurowali istnienie piłkarskiego gimnazjum, właśnie rozpoczęli naukę w liceum. Reforma edukacji wymogła zmiany organizacyjne i od tego roku FASE funkcjonuje jako szkoła podstawowa (od VII klasy) i liceum. Już za rok do kolegów dołączą IV-, V- i VI-klasiści, ale w ich przypadku nabór będzie tylko lokalny. – Wszystko zaczęło się 4,5 roku temu, kiedy zastanawialiśmy się, jak zagospodarować całą masę chłopców, którzy wychodzą z Football Academy – wspomina Soperczak. – Stwierdziliśmy, że na polskim rynku piłkarskim, który z perspektywy biznesowej znamy znakomicie, jest ogromna luka, jeśli chodzi o akademie na tym poziomie. Są klubowe, niezłe albo dobre, ale brakuje takiej na europejskim poziomie, do którego my chcemy dojść. Zauważyliśmy też nową tendencję, zgodnie z którą rodzice coraz bardziej stawiają na edukację. Nawet jeśli ich syn to wybitny młodzieżowiec, najlepszy w regionie, to zdarzało się, że blokowali jego wyjazd na mecz, bo w tym samym czasie miał… olimpiadę szachową. Właśnie dlatego chcieliśmy w równym stopniu połączyć rozwój sportowy z edukacją, na co wielu ludzi z branży pukało się w czoło.

Zrzut ekranu 2017-09-18 o 16.26.51

Ścieżka kariery wychowanka FASE. Nie każdy zostanie profesjonalnym piłkarzem, ale każdy będzie miał szansę zaistnieć przy sporcie w inny sposób lub kształcić się dalej na wybranym kierunku studiów.

Do Szczecina przekonał ich Mateusz Piwoni, menadżer tutejszego, wzorowo funkcjonującego ośrodka FA i syn pana Leonarda, dyrektora prestiżowego zespołu prywatnych szkół. Tata, kibic piłkarski, doświadczenia z klasami sportowymi w swojej szkole miał niezbyt ciekawe. Przez kilka lat realizował je z, a raczej dla Pogoni Antoniego Ptaka, na którego liście priorytetów młodzi, utalentowani zawodnicy ze Szczecina zajmowali dość odległe miejsce, gdzieś między losami Piotrcovii Piotrków Trybunalski a zeszłorocznym śniegiem. Co ciekawe, sama inicjatywa nie okazała się kompletnym niewypałem, bo jednym z absolwentów programu jest Mikołaj Lebedyński.

Mimo nienajlepszych wspomnień, Piwoni szybko znalazł wspólny język z założycielami FA i uwierzył w ich projekt. – Przede wszystkim dlatego, że panowie mają zupełnie inne podejście do rozwoju młodego ucznia i zawodnika – zaznacza pan dyrektor. – W naborze do FASE umiejętności piłkarskie muszą iść w parze z nauką. Jak ktoś ma z nią problemy, to nie ma szans się do nas dostać. Barierą jest średnia ocen 4.0, którą obniżamy tylko w indywidualnych przypadkach, dotyczących dzieci z trudnych rodzin. Kiedy spotykam się z uczniem i jego rodzicami, to zawsze powtarzam, że chłopak może zostać wybitnym sportowcem, ale równie dobrze z różnych powodów jego kariera może się załamać i wtedy, dzięki dobrej nauce będzie mógł zostać lekarzem, prawnikiem czy kimkolwiek zechce. Będzie znał języki, dostanie się na wymarzone studia i będzie fajnym facetem, do którego inni ludzie będą garnąć. Zresztą dziś nawet największe gwiazdy sportu muszą mieć poukładane w głowie i posiadać odpowiednią wiedzę, co pokazuje choćby przykład Roberta Lewandowskiego. Nie wystarczy już tylko dwa razy prosto kopnąć piłkę.

***

FASE to nie tylko akademia XXI wieku, ale i nowoczesna szkoła. Kiedy zaraz po dzwonku uczniowie zajmują miejsca w klasie, z toreb nie wyciągają sterty książek i zeszytów, a… tablety. Lekcje, podobnie jak w klasach „niesportowych”, trwają tutaj 60 minut. Bardzo dużo uwagi poświęca się nauce języków: uczniowie w każdym tygodniu spędzają po 5 godzin na lekcjach angielskiego i niemieckiego. – Na tabletach mają podręczniki i dedykowane aplikacje, dzięki którym mogą dokładnie zobaczyć jak zachodzą zjawiska fizyczne czy procesy chemiczne, nie muszą już sobie tego tylko wyobrażać, jak to było za moich czasów – podkreśla Soperczak. – iPad to dla nich nie gadżet, a narzędzie pracy. Odrabiają na nim zadania domowe, zbierają go do autokaru jadącego na mecz czy na weekendy do domów.

Oczywiście ich praca na tabletach jest przez nas dokładnie monitorowania, ale muszę podkreślić, że to naprawdę świadomi chłopcy, którzy wiedzą czego chcą. Inaczej by nie wytrzymali tej intensywności.

– I to chyba dzięki niej nie mają nawet czasu na głupie pomysły – śmieje się Piwoni. – To naprawdę fajna młodzież. Chłopaki są wzorem dla innych klas z naszej szkoły. W zeszłym roku w jednym z roczników FASE mieliśmy 17 czerwonych pasków na 33 uczniów.

Intensywność to w tutaj słowo-klucz. Do opisanego we wstępnie harmonogramu treningowego dodajcie sobie jeszcze 7-8 godzin nauki dziennie. Zawodnicy do domów albo bursy wracają w okolicach godziny 18-19, mając przed sobą jeszcze perspektywę odrobienia zadań domowych albo nauki do nadchodzącej klasówki. Tutaj naprawdę pracuje się na najwyższych obrotach.

Ale na najwyższym poziomie są też warunki. Do szkoły, na treningi, mecze i zgrupowania (zimowe, letnie czy weekendowe w ośrodku nad morzem albo w Grodzisku Wielkopolskim) chłopcy jeżdżą tak…

Zrzut ekranu 2017-09-18 o 16.23.58

Klubowego autokaru, nazywanego tutaj „The True Blue”, mogą im pozazdrościć w co najmniej kilku klubach ekstraklasy.

A Ci spoza Szczecina mieszkają tak:

Zrzut ekranu 2017-09-18 o 16.24.04

Bursa FASE mieści się w odnowionej i zaadaptowanej kamienicy w centrum Szczecina. Mieszka tutaj 70 uczniów, ale zapotrzebowanie jest tak duże, że w planach jest wynajęcie drugiego obiektu.

Zrzut ekranu 2017-09-18 o 16.24.10

Zawodnicy inspiracje czerpią m.in. z tablic motywacyjnych, na których widnieją sentencje i słynne cytaty sportowców. Na zdjęciu szkolne motto: „Nic, co nie jest najlepsze, nie jest wystarczająco dobre”.

***

„O, to Hubert z Leszna! A to Ksawery z Tarnowa. Mamy tu chłopaków z całej Polski. Maciek, czemu cię nie było na rozpoczęciu? Wiem, że byłeś, żartuję! Adrian, widzę że urosłeś przez wakacje. Forma też?” – Soperczak, który na co dzień zarządza firmą z opolskiej centrali, co chwilę zagaduje kolejnych chłopaków. Każdy zna tu każdego, a rodzinna atmosfera to kolejny element, którym FASE chce się wyróżniać spośród konkurencji.

Najważniejsza jest ona dla najmłodszych. W tym roku są to urodzeni w 2004 roku uczniowie VII klasy podstawówki. W FASE panuje przekonanie, że to najzdolniejszy rocznik, z jakim mieli do tej pory do czynienia. O ile w pierwszych latach funkcjonowania szkoły, a więc w przypadku roczników 2001 i 2002, posiłki z FA nie były jeszcze tak liczne, o tyle przy dwóch ostatnich naborach trenerzy mieli już prawdziwy kłopot bogactwa. Nie dość, że akademia FA liczy już kilkanaście tysięcy młodych zawodników, to zarówno sama organizacja, jak i prowadzona przez nią szkoła mają już na tyle wyrobioną markę, że mogą śmiało konkurować o najzdolniejszych z akademiami Lecha, Legii czy Zagłębia. Dowody? W roczniku 2004 FASE zwerbowało łącznie sześciu wypatrzonych przez te kluby zawodników. Jeżeli chodzi o chłopaków z pierwszego wyboru trenerów, do Szczecina nie udało się ściągnąć tylko dwóch.

Czym organizacja wygrywa z wielkimi piłkarskimi markami? Na pewno szkołą na wysokim poziomie, świetnymi warunkami socjalnymi (każdy na start dostaje nie tylko iPada, ale też sprzęt sportowy o wartości ok. 4-5 tys. zł), bliską współpracą strategiczną z angielskim Boltonem Wanderers, dedykowaną zawodnikom agencją menadżerską, nowoczesną bazą treningową i utytułowaną kadrą trenerską, ale może paradoksalnie przede wszystkim tym, że w klubie nie ma i nigdy nie będzie drużyny seniorów. – Wszystkie nasze zasoby finansowe, intelektualne i czasowe są ukierunkowane na to, żeby wychowywać tu piłkarzy – podkreśla Soperczak. – Nasi trenerzy, psycholog, dietetyk i pracownicy agencji menadżerskiej są specjalistami futbolu młodzieżowego. Mierzymy w wychowywanie piłkarzy dla klubów zagranicznych. Ekstraklasę oczywiście lubimy i szanujemy, pewnie większość z chłopaków w niej wyląduje, ale wszyscy pracujemy nad tym, aby pokierować karierą najzdolniejszych chłopaków do czołowych europejskich akademii.

***

Dekada to w futbolu wieczność. Dość powiedzieć, że w 2007 roku z mistrzostwa Polski cieszyli się kibice Zagłębia Lubin, które do ostatniej chwili musiało odpierać ataki prowadzonego przez Oresta Lenczyka GKS-u Bełchatów. W lidze grały Dyskobolia Grodzisk Wielkopolski, Odra Wodzisław Śląski i oba kluby z Łodzi, a z hukiem spadła z niej przepakowana amatorami z Brazylii Pogoń. Ligę Mistrzów wygrywał Milan z Didą, Maldinim, Nestą, Seedorfem, Gattuso, Inzaghim i Kaką, który na koniec roku odebrał ostatnią przed erą Messiego i Ronaldo „Złotą Piłkę”. Dekada to jeszcze większa jednostka czasu, jeśli chodzi o futbol młodzieżowy, zwłaszcza ten w polskim wydaniu.

– Ciekawe gdzie dzisiaj byśmy byli, mając takie warunki jak oni? – zastanawia się Paweł Chamera, specjalista od przygotowania fizycznego w trenerskim trio prowadzącym w FASE rocznik 2004.

– W Barcelonie! – śmieje się trener Dawid Jeż, odpowiedzialny za monitoring postępów młodych zawodników.

– Znając życie, to nigdzie – tonuje entuzjazm Sławomir Kłos, pierwszy trener najmłodszego rocznika w FASE.

W sztabie mają jeszcze trenera Wojciecha Zimeckiego, który pracuje z bramkarzami. W każdej klasie na 20 zawodników dla golkiperów zarezerwowane są dwa miejsca. Do naboru do dwóch najmłodszych roczników zgłosiło się tak wielu utalentowanych zawodników, że zdecydowano się uruchomić po dwie klasy. W jednej grają ci najlepsi na teraz, ukształtowani piłkarsko i fizycznie. Druga zarezerwowana jest dla chłopców, którzy na ten moment fizycznie nie mieliby z nimi szans, ale cechują się na tyle dużym talentem, że na ich rozwój biologiczny warto poczekać. Filozofia w FASE jest taka, że ci pierwsi zawsze grają w rozgrywkach z rywalami starszymi od siebie o rok lub nawet dwa lata, a drudzy mierzą się z rówieśnikami.

Cała trenerska czwórka to chłopaki z regionu, najstarszy Sławomir niedawno obchodził 28. urodziny. Wszyscy mają za sobą przygodę z piłką, niektórzy jeszcze jej nie skończyli (Chamera gra w IV-ligowej Vinecie Wolin, a Zimecki broni w klubie z niższej ligi w Niemczech), ale wszystkich łączą trzy rzeczy: wiedza, olbrzymia pasja i to, że jeszcze kilka lat temu sami byli na miejscu swoich podopiecznych. W bursie, z dala od rodziny i z marzeniami o wielkiej piłkarskiej karierze.

– W ich wieku grałem i trenowałem w Błękitnych Stargard. Teraz chcę zrobić wszystko, żeby treningi i wszystkie kwestie organizacyjne wyglądały w FASE dokładnie odwrotnie niż to było za moich czasów – uśmiecha się Kłos, który ma już na koncie kilka znaczących sukcesów szkoleniowych. Z chłopakami z FA Szczecin 2005 i 2006 rok po roku triumfował w turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku”, największej takiej imprezie nie tylko w Polsce, a do tego dorzucili jeszcze zwycięstwo w turnieju Deichmanna. Świetne wyniki docenili w PZPN-ie i Kłos został jednym ze współpracowników Marcina Dorny, mając za zadanie sondować zawodników pod kątem najmłodszego, powstającego dopiero rocznika reprezentacji. Dla związku pracował rok, ale kiedy dostał ofertę prowadzenia swojego rocznika w FASE i musiał wybierać, z decyzją nie wahał się ani chwili.

Cała czwórka pracuje w FASE w pełnym wymiarze czasowym, skupiając się tylko na swoich podopiecznych. Trenerzy są z chłopakami niemal 24 godziny na dobę, bo poza treningami pełnią również rolę wychowawców w bursie. – Mamy podobne doświadczenia co oni, bo kiedyś też przechodziliśmy zmianę otoczenia – podkreśla Chamera. – Pełnimy nie tylko rolę trenerów, ale również wychowawców i to jest najważniejsze. Chcemy, żeby wyszli z FASE jako dorośli i świadomi mężczyźni, którzy wiedzą czym jest życie na boisku i poza nim.

Zrzut ekranu 2017-09-18 o 16.24.18

Jeszcze przed rozpoczęciem roku szkolnego rocznik 2004 udał się na obóz przygotowawczo- integracyjny. Pierwsze wrażenia 13-latków wyłapywane na szkolnych korytarzach są entuzjastyczne: „jest super, jak na obozie!”. Pierwszy kryzys może przyjść w momencie, gdy zdadzą sobie sprawę z tego, że ich życie przez najbliższych sześć lat będzie jednym wielkim obozem. W takim momencie ważną rolę odgrywa klubowy psycholog, ale i trenerzy, którzy doskonale wiedzą, kiedy trochę odpuścić, dać dzień czy dwa wolnego.

Trener w futbolu młodzieżowym musi być nie tylko szkoleniowcem i wychowawcą, ale też łącznikiem między klubem, zawodnikiem i jego rodzicami. Boje z przedstawicielami niesławnego KOR-u, czyli Komitetu Oszalałych Rodziców, toczyli też w Football Academy. Dziś trenerzy mają wypracowane i sprawdzone metody, dzięki czemu rodzice zawodników z FA stawiani są za wzór opiekunom młodych piłkarzy z innych drużyn. – Ten problem dotyczy rodziców młodszych dzieci – tłumaczy Kłos. – W momencie objęcia nowej grupy trzeba przedstawić jasne reguły współpracy, bo tylko konsekwencja prowadzi do sukcesu. Chcemy traktować rodzica jak partnera, a nie wyrzucać go za płot. Naszym zadaniem jest uświadamianie rodziców, którzy są kluczowi dla rozwoju każdego zawodnika.

***

Do FASE przyszedł w 2015 r. jako najbardziej utytułowany trener futbolu młodzieżowego w regionie. Z Chemikiem Police w 2011 r. zdobył sensacyjne mistrzostwo Polski juniorów młodszych, w turnieju finałowym wyprzedzając Legię i Rozwój Katowice. Naturalną konsekwencją tego sukcesu była propozycja pracy z Pogoni, w której objął IV-ligowe rezerwy i zespół juniorów starszych. Z pierwszymi miał walczyć o ligowy byt, a już w pierwszym roku wywalczył awans. Z drugimi przywiózł z Gdyni brązowe medale MP juniorów starszych, by dwa lata później powtórzyć ten sukces już w zreformowanej Centralnej Lidze Juniorów.

Kiedy Pogoń sensacyjnie nie przedłużyła współpracy z uznawanym za najbardziej utalentowanego trenera w województwie Maciejem Mateńką, z okazji skorzystali szefowie FASE, oferując mu najważniejsze w całej strukturze stanowisko koordynatora ds. szkolenia. Mateńko na rozmowę o pracę przyszedł przygotowany, przedstawił zarządowi kompleksowy program szkoleniowy swojego autorstwa i natychmiast okazało się, że poglądy szefów i trenera są ze sobą zbieżne. Dziś nie tylko odpowiada za model gry FASE, ale prowadzi też występujący w CLJ U-15 rocznik 2003. – To nie jest tak, że przywiązujemy się do jednego schematu i uważamy, że jest najlepszy – mówi Mateńko, spod skrzydeł którego do dużej piłki wychodzili m.in. Łukasz Zwoliński czy Sebastian Rudol. – Cały czas nad nim pracujemy, co pół roku spotykamy się z trenerami i dyskutujemy, co można zmienić, ulepszyć.

Jeszcze ważniejsza jest praca bieżąca. W FASE chcą dbać o nawet najmniejsze detale, więc Mateńko zatwierdza konspekt każdego pojedynczego treningu we wszystkich rocznikach. Trenerzy przesyłają scenariusze, a on je akceptuje albo nanosi poprawki. Wszystko po to, by zawodnicy niezależnie od rocznika pracowali nad tym samym elementem gry, choć oczywiście z inną intensywnością. – Choć czerpiemy z tego, co najlepsze w różnych piłkarskich szkołach, to można śmiało powiedzieć, że realizujemy tutaj swój autorski program szkoleniowy. Czym się wyróżnia? Przede wszystkim tym, że skupiamy się nawet na najdrobniejszych szczegółach dotyczących wyszkolenia technicznego. Do tego indywidualnym podejściem, bo u nas inaczej niż w akademiach wielkich klubów to indywidualność, a nie zespół jest na pierwszym miejscu. Utalentowani zawodnicy często stają się niewolnikami swoich klubów, których prezesi blokują zagraniczne transfery, targując się o każde euro. W przypadku FASE to nam zależy, aby po ukończeniu szkoły znaleźć zawodnikowi idealny pod kątem jego rozwoju klub.

Mateńko, który w FASE odpowiada też za rekrutację najzdolniejszych trenerów, nie ma wątpliwości, że kwestią kilku najbliższych lat jest zdominowanie przez szczecińską akademię rozgrywek juniorskich we wszystkich kategoriach. Najbliższej celu są jego podopieczni z rocznika 2003, którzy po 3 kolejkach nowo utworzonej CLJ U-15 mieli na koncie komplet punktów. Trener liczy też, że uda mu się wychować kolejnych wychowanków, którzy zadebiutują wyżej niż tylko w ekstraklasie.

***

Perła w koronie Football Academy już świeci swoim blaskiem. Zawodnicy (uczniowie?) świecą kolejne triumfy nad klubowymi akademiami, które do tej pory nie miały na krajowym podwórku żadnej konkurencji. Zwycięstw nie byłoby bez pracy trenerów i piłkarzy, a także zapewnienia im wszystkich opisanych już dogodności, ale nawet sami szkoleniowcy zgodnie podkreślają, że absolutnie kluczowym elementem ich strategii jest długofalowa, przemyślana i drobiazgowa selekcja kandydatów, zwieńczona corocznym naborem do najmłodszego rocznika FASE.

Na co dzień tylko wewnętrzne zasoby FA przeczesuje 11 skautów. Na ich czele stoi Przemysław Tomków, który razem z Mateńką prowadzi także FASE’2003. – Na rynku wewnętrznym rolę skautów pełnią wyselekcjonowani i przeszkoleni trenerzy, którzy wyłapują i rekomendują wyróżniających się zawodników do kadr regionalnych – tłumaczy Tomków. – Kadry regionalne to nowość, która znacząco pozwoliła nam usprawnić selekcję. Wcześniej zdarzało się, że do naszej Kadry Polski Football Academy trafiali zawodnicy o zbyt niskim potencjale, ocenieni powyżej swoich możliwości przez menadżerów poszczególnych ośrodków. Teraz zawodnicy najpierw trafiają do kadr regionalnych, a dopiero ci najlepsi mogą dostać powołanie do kadry Polski. Idealny model zakłada, że wyselekcjonowana przez kilka lat kadra Polski FA staje się najmłodszą klasą w FASE, którą uzupełniamy kilkoma najciekawszymi zawodnikami spoza naszej struktury. Można powiedzieć, że w przypadku najmłodszego rocznika tak to już właściwie zadziałało.

Druga gałęź skautingu to skauting zewnętrzny, w którym FASE wspierają zaprzyjaźnieni trenerzy z całej Polski. To współpraca, na której korzystają wszyscy: akademia, bo zyskuje wiedzę o wybijających się zawodnikach z każdego zakamarka Polski; trenerzy, bo wiedzą, że zawodnik idzie do świetnie zorganizowanego klubu oraz – co oczywiste – sam młody piłkarz. W najbliższych planach Tomkowa są skodyfikowanie zasad skautingu w FASE oraz przeprowadzenie wewnętrznego szkolenia z udziałem Artura Płatka, skauta wielkiej Borussii Dortmund.

Skauci FA muszą działać szybciej niż inni. Tomków nie ukrywa, że gdyby zaczynali werbować utalentowanych chłopaków miesiąc przed decyzją o wyborze nowej szkoły, to nie mieliby szans wygrać z akademiami klubowymi. – My mamy inną wizję, musimy te swoje atuty pokazać chłopakowi i jego rodzicom dużo wcześniej – podkreśla trener i skaut. – Z rozmów z rodzicami wiem, że naszą największą przewagą oprócz świetnej szkoły i wyników sportowych jest indywidualne podejście. W innych akademiach jest często tak, że na wolne miejsce czeka pięciu chętnych, przez co na tych młodych chłopakach ciąży olbrzymia presja.

Zgodnie z filozofią FA, skauci mają za zadanie nie tylko określić sportowy potencjał 12-letniego kandydata na piłkarza, ale też mieć pełne rozeznanie na temat tego, jakim jest człowiekiem, z jakiej rodziny pochodzi, jak się uczy, jaki ma charakter czy nawet co robi lubić w wolnym czasie. Wszystko po to, by zmniejszyć margines błędu przy selekcji do minimum.

Cały proces selekcji zaczyna się 2-3 lata przed naborem do FASE. Dzięki temu, kiedy zawodnicy przyjeżdżają na „Dni Próby”, jak nazywane są weekendowe testy rekrutacyjne, to wszyscy w akademii doskonale znają już ich możliwości. – W związku z tym, że działamy jako SMS, każdy ma szansę zgłosić się do naboru – mówi prezes Soperczak. – Z reguły jednak zawodnicy potrafią ocenić swoje umiejętności i nie przyjeżdżają do nas znikąd. Testy są podzielone na część piłkarską i edukacyjną, gdzie wymogiem jest wspomniana wysoka średnia ocen. Jeśli chodzi o umiejętności sportowe, trenerzy sprawdzają warunki motoryczne zawodników za pomocą zakupionej przez nas aparatury, oceniają też takie elementy, jak kreatywność, podania czy gra głową. Później następuje prawdziwa walka na noże, o to kogo przyjąć do FASE, a komu na razie podziękować. Na razie, bo selekcja trwa przez cały okres nauki i co roku ktoś może wypaść, a ktoś wskoczyć na jego miejsce.

Zrzut ekranu 2017-09-18 o 16.24.27

Soperczak chce, by FASE jak najlepiej korzystało na kontaktach na rynku angielskim. Testom regularnie przyglądają się goście z akademii Boltonu. W ubiegłym roku uczestniczył w nich też rekruter z Evertonu.

***

Oglądamy mecz Wojewódzkiej Ligi Juniorów Starszych, w której FASE’2001 wzmocniona kilkoma rok młodszymi zawodnikami mierzy się z o dwa i trzy lata starszymi rywalami ze Stali Szczecin. Stal przed rokiem była o krok od wywalczenia awansu do CLJ U-19, dopiero na ostatniej prostej – w barażach – ulegając Odrze Opole. W tym roku w klubie są zdeterminowani, by powetować sobie to niepowodzenie. Trenerzy FASE z rezerwą podchodzą do pojedynku swoich podopiecznych ze starszymi i górującymi warunkami fizycznymi rywalami. Nie mogą wystawić do boju ich rówieśników, bo takich zwyczajnie w szkole jeszcze nie ma. Trener Paweł Ozga, którego całe środowisko zna z fantastycznej pracy w malutkim SALOS-ie Szczecin, w którym wychował m.in. Patryka Lipskiego, Huberta Matynię czy wspomnianego już Rudola, ze spokojem przygląda się jak jego zawodnicy z łatwością ogrywają rywala 2:0, przewyższając go w każdym elemencie z kulturą i organizacją gry na czele. – Mój rocznik inaugurował działalność FASE – wspomina Ozga. – Początki jak zwykle nie należały do łatwych, bo wiele rzeczy trzeba było organizować od zera. Olbrzymi ukłon w stronę zarządu, który zawsze stawał na wysokości zadania. Z 20 chłopców, którzy zaczynali edukację, w tej chwili zostało u nas 11. Dziewięciu odpadło, a za nich przyszli inni, bo nasza selekcja nie kończy się na etapie testów do szkoły, a trwa przez cały okres nauki.

Zrzut ekranu 2017-09-18 o 16.24.36

W FASE najbardziej liczą na złożone z wielu wychowanków FA roczniki 2003 i 2004, ale ambicją trenera Ozgi jest, aby już w ciągu dwóch lat wywalczyć ze swoją drużyną awans do CLJ U-19.

– Cieszę się, że kilku chłopaków, których miałem okazję trenować gra już ekstraklasie i jestem przekonany, że zaraz z FASE wyjdą następni – zapowiada trener, który poza pracą w FASE od początku sezonu z sukcesami prowadzi też seniorów III-ligowego Świtu Skolwin. – I to już z mojego rocznika 2001. Ostatnio byłem z dwoma moimi podopiecznymi i jednym chłopakiem z rocznika trenera Mateńki na wizytacji w Boltonie. Chłopaki zrobili świetne wrażenie, w żadnym elemencie nie odstawali. Jeden zaprezentował się tak dobrze, że Anglicy chętnie wzięliby go już teraz.

Zrzut ekranu 2017-09-18 o 16.24.43

Zawodnicy FASE trenowali z rówieśnikami z akademii Boltonu Wanderers oraz Crewe Alexandra, oglądali pucharowy mecz seniorów i zwiedzili stadiony Liverpoolu oraz dwóch wielkich klubów z Manchesteru.

Zrzut ekranu 2017-09-18 o 16.24.49

Trenerzy podkreślają, że taki wyjazd to dla zawodników wielka nagroda za kilkuletnią pracę. Sami szkoleniowcy również dużo czerpią z wyjazdów.

W Anglii Ozga wizytował również m.in. akademie Crewe Alexandria i Manchesteru City. Olbrzymie wrażenie zrobiła na nim szczególnie ta druga, na którą Szejk Mansour nie szczędzi grosza. – Jeżeli chodzi o infrastrukturę, to jest po prostu kosmos – mówi Ozga. – Jechaliśmy z przewodnikiem meleksem i w pewnym momencie musieliśmy się zatrzymać, żeby nie przejechać jakiegoś małego urządzenia. Okazało się, że to inteligentna kosiarka, która sama kosi trawę miedzy boiskami. Duże wrażenie robi też ogrodzone wielkim murem boisko, na którym pierwsza drużyna ćwiczy tylko rozwiązania taktyczne i stałe fragmenty gry. Mur chroni przed wiatrem, ale i przed intruzami. Najważniejszy wniosek z tego wyjazdu jest jednak taki, że pod względem poziomu piłkarskiego nie mamy się czego wstydzić przed najlepszymi. Duże rezerwy są za to pod względem przygotowania mentalnego, bo tam nawet od najmłodszych chłopaków bije niesamowita pewność siebie.

***

Choć w szkoleniu młodzieży nie ma cudotwórców i jednego sprawdzonego przepisu na szkolenie gwiazd, można zrobić wszystko, by jak najmniej miejsca zostawić przypadkowi. To właśnie starają się robić w Szczecinie. W ciągu trzech lat istnienia szkoły wykonano tu ogrom pracy, której efekty już są widoczne. Pierwsze zespołowe wygrane nad faworytami, wypromowanie wielu zawodników do kadr województwa zachodniopomorskiego, pochwały od Anglików czy też nadchodzące pierwsze powołania do reprezentacji Polski pokazują, że projekt idzie w dobrym kierunku. Teraz, jak to w juniorskiej piłce, potrzeba cierpliwości i konsekwencji. Patrząc na to ile razy oba słowa padały podczas naszej wizyty w Szczecinie, jesteśmy dziwnie spokojni o to, że akurat tym ludziom ich nie zabraknie.

MATEUSZ BRZEŹNIAK

Piłkarski Harvard po polsku. W Szczecinie chcą wychować pokolenia reprezentantów Polski

Najnowsze

Komentarze

31 komentarzy

Loading...