Jeszcze sezon nie ruszył, a już w powietrzu unosi się zapach napalmu. Podobno pracę mają stracić Orest Lenczyk (a zastąpi go Maciej Skorża) oraz Mariusz Rumak (a zastąpi go Henryk Kasperczak). Nie chcemy zaburzać tej medialnej ruchawki, bo pewnie wiele osób się przy niej dobrze bawi, ale co rozsądniejszym czytelnikom zalecamy zaprzestanie czytania podobnych głupot. Tyle to warte, co niedawne rozważania, czy Łukasz Piszczek wygryzie ze składu Realu Alvaro Arbeloę i czy Jakub Błaszczykowski poradzi sobie w Juventusie Turyn. Można tworzyć alternatywną piłkarską rzeczywistość, tym się zajmuje cała rzesza dziennikarzy, tylko jaki ma to sens?
Słówko wyjaśnienia.
O Kasperczaku w Lechu ten sam dziennikarz pisze od jakichś sześciu lat, niestety ciągle nie może trafić, ale nie ustaje w próbach. Trochę to przypomina skreślanie ciągle tych samych liczb w totka, licząc, że kiedyś w końcu muszą zostać wylosowane. Skorżę z kolei inny dziennikarz widzi na każdym pożądanym stołku też od lat, na tym selekcjonerskim również (czasami dla niepoznaki w duecie z jakimś drugim swoim faworytem), nawet rozdaje mu nagrody „Trenera Roku”. Niestety, redakcyjne nagrody nie przekładają się na realne propozycje.
Lenczyk i Rumak kiedyś wylecą, bo każdy trener wylatuje, ale nie radzilibyśmy łączyć tych zdarzeń z niedawnymi publikacjami.