Uli Hoeness jedzie z Mario Gomezem. Bayern ma go już dość?

redakcja

Autor:redakcja

02 sierpnia 2012, 16:54 • 3 min czytania

– Jeśli naprawdę byłby bardzo dobrym piłkarzem, to wygralibyśmy Ligę Mistrzów! – wypala niespodziewanie Uli Hoeness, prezydent Bayernu. Nagle, ni stąd, ni zowąd wybuchła dyskusja na temat Mario Gomeza. Napastnika, który w minionym sezonie zdobył 41 goli i na którego spadła właśnie lawina krytyki. Czyżby w Monachium mieli już go dość?
Gomez wielu przeciwników miał od dawna. Gdy trzy lata temu przychodził do Bayernu za 30 milionów euro, wszyscy – bez wyjątku – pukali się w czoło. Dla ówczesnego trenera Louisa van Gaala był zaledwie jednym z wielu, momentami nawet czwartym napastnikiem. Gdy rok później zgłaszał się po niego Liverpool, już pakowali mu walizki. Mógł strzelać regularnie, zdobywać decydujące i najważniejsze gole, zostawać MVP… Jeśli był bohaterem, to tylko przez krótką chwilę.

Uli Hoeness jedzie z Mario Gomezem. Bayern ma go już dość?
Reklama

Nadzwyczaj mocno atakowany jest jednak od niespełna dwóch miesięcy, kiedy w pierwszym meczu Euro… zapewnił Niemcom wygraną nad Portugalczykami. – Jak długo drużyna będzie miała z niego pożytek? Jak byśmy go oceniali, gdyby nie strzelił gola? Przecież on miał dwie, trzy akcje. To wszystko. On nie rozumie, że musi więcej pracować dla drużyny. Bo ja bałem się, że dostanie odleżyn i ktoś będzie musiał go przewrócić na drugą stronę – mówił Mehmet Scholl, legenda Bayernu, trener rezerw.

– W tej edycji Ligi Mistrzów więcej goli, niż ja, strzelił tylko Messi – odgryzał się Gomez i w mediach, i na boisku. Zaraz potem rozegrał przecież mecz, po którym „Die Welt” dał wielki tytuł: Scholl, co teraz powiesz o Gomezie?!

Reklama

Zbyt długo spokoju napastnik Bayernu nie miał. Często powtarzano, że Bawarczycy sezon zakończyli samymi porażkami przez zbyt słaby atak. Dlatego też ściągnięto Claudio Pizarro i Mario Mandzukicia. – Wreszcie mamy jakieś alternatywy z przodu. To daje nam gwarancję sukcesu. Gomez jest dobry, ale nie bardzo dobry. Gdyby był bardzo dobry, to wygralibyśmy Ligę Mistrzów – nie ma wątpliwości Hoeness. Franz Beckenbauer dodaje: Gdyby grał trochę lepiej, częściej wychodził po piłkę, to mógłby strzelać dwa razy tyle goli.

Tylko, że przecież jego licznik w minionym sezonie zatrzymał się na 41 bramkach! – To jeden z najlepszych napastników na świecie, najlepszy w Bundeslidze. Nie ma nikogo lepszego. Jeśli ktoś w Niemczech się z nim równa, to tylko Huntelaar i Lewandowski – nie ma wątpliwości Ottmar Hitzfeld, były trener Bawarczyków.

Hoeness próbował się zreflektować, że takie słowa tylko podrażnią piłkarza, co mu pomoże, ale i tak dolał oliwy do ognia. – Nie możemy owijać zawodników w bawełnę. Klepanie ich po ramieniu nie sprawi, że będą lepsi. Ł»ycie jest takie, że konstruktywna krytyka bardzo pomaga, ale jeśli ktoś sobie z nią nie radzi, to ma poważny problem – stwierdził.

– Nie warto wszystkiego, co się słyszy na swój temat, brać do serca. Powiedzenie, że mowa jest srebrem, a milczenie złotem, w wielu przypadkach jest prawdziwe – kontruje Jupp Heynckes. „Bild” pisze o miłości zawodnika z klubem, której nigdy nie było, a trenerowi Bayernu powoli puszczają już nerwy. Całe to zamieszanie i medialne zaczepki prezesa względem piłkarza niczemu przecież nie służą. Zresztą, nie od dziś mówi się, że im Hoeness starszy, tym większa jest z niego zrzęda…

PT

JEŚLI CHCESZ NAPISAĆ SWÓJ TEKST O LIDZE ZAGRANICZNEJ, WYŚLIJ MAILA. DLA NAJLEPSZYCH NAGRODY PIENIÄ˜Ł»NE!

[email protected]
[email protected]
[email protected]
[email protected]

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama