Mały piesek nie przestaje szczekać. Solić keeper-lingwista atakuje Weszło

redakcja

Autor:redakcja

02 sierpnia 2012, 09:13 • 2 min czytania

Mieliśmy już dać temu cielęciu spokój, ale skoro samo wywołało nas do tablicy… Wojtuś Pawłowski, znany pod pseudonimem „solid (albo solić) keeper” poświęcił nam dzisiaj w wywiadzie dla 2×45.com.pl kilka słów i o ile darzyliśmy go do niedawna jakąś sympatią (serio!), o tyle teraz szczęka opadła nam o kilka pięter.
W rozmowie, podczas której dziennikarz nie podniósł się z kolan („Ale też nie każdy, kto się z tego trochę pośmiał, od razu ci źle życzy i czeka na każde twoje potknięcie.”) Wojtuś wierzga nóżkami i broni się, mówiąc, że ciekawe, ilu z jego krytyków poradziłoby sobie na jego miejscu. Ilu? No, tak na oko to pewnie jakieś kilkadziesiąt procent uczniów podstawówek. I to mimo dramatycznego poziomu edukacji. A ty, chłopcze, skończyłeś sześć lat podstawówki, trzy gimnazjum i pewnie wystartowałeś do liceum (choć tu mamy wątpliwości), więc na absolutnie banalne (czyli łatwe) pytania dziennikarki powinieneś odpowiadać – stosując twoją terminologię – z palcem w dupie.

Mały piesek nie przestaje szczekać. Solić keeper-lingwista atakuje Weszło
Reklama

Nie miałem czasu, żeby intensywnie uczyć się włoskiego. Miałem przecież przed sobą rundę wiosenną w Lechii i na tym należało się skupić. Gdybym z kolei wtedy chodził wszędzie ze słowniczkiem polsko-włoskim, to pewnie by pisano, że jestem nieprofesjonalny, bo olewam obecny klub i myślę już tylko o odejściu do Serie A. Na pewno by tak było.

Tak, Wojtuś, rzeczywiście. Przeprowadzilibyśmy wówczas szyderę wręcz nieziemską, gdyby ktoś cię przyłapał z takim słownikiem. Bo jak to tak?! Piłkarz uczy się języka? Przecież samo się nauczy już na miejscu. A, no i przecież wy, piłkarze, nie macie za grosz czasu wolnego. Rozumiemy, że nie tak łatwo wygospodarować godzinę dziennie z tych dwunastu (odliczamy 10h na sen), podczas których nie trenujecie.

Reklama

W swoim monologu pocieszny Wojtuś znalazł też miejsce dla nas…

Mam dla nich krótką informację, oni pewnie potem dla mnie też będą mieli: Stanowski i Ä†wiąkała patrzcie najpierw na siebie, potem na innych. Możecie mnie co najwyżej pocałować w brodę, ale nie na twarzy, tylko między dupą a jajami.

No, no, no. Cóż za riposta, cóż za poziom. To, że taki standard narzuciłeś innym dziennikarzom, nie znaczy, że każdy będzie ci służył za stojak pod mikrofon. Dajmy jednak temu spokój. Szkoda czasu. Ale skoro już wspominasz o jajach – pokaż je w Udine Town. IQ pewnie już nie zmienisz, ale może nauczysz się prostej zasady – lepiej milczeć i wyglądać na idiotę, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości. Tak, tak, to jest fantastisch okazejszyn, żeby się tego nauczyć.

TĆ

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama