W cieniu kultowego w niektórych kręgach spotkania Łęcznej z Podbeskidziem kolejnej porażki na poziomie I ligi doznał Ruch Chorzów. Niby to dopiero początek sezonu, ale przegrane drużyny Krzysztofa Warzychy na zapleczu już zdążyły spowszednieć. Lada moment – przy utrzymaniu tego kursu – ludzie nie będą się nawet zastanawiać, czy Ruch przerżnie kolejny mecz. Będą myśleć tylko o tym, w jakich rozmiarach Niebiescy wtopią. Działacze klubu z Cichej – delikatnie rzecz ujmując – raczej nie mają wielkich szans na branżowe nagrody, ale potrafili dostrzec, że Ruch pędzi autostradą w kierunku kolejnego spadku i postanowili działać.
Jak czytamy w praktycznie niezawodnym w takich tematach Sporcie, w Chorzowie dojdzie do zmiany na trenerskim stołku. Krzysztof Warzycha dość długo kreowany był na trenera idealnego na ciężkie czasy, ale umówmy się – były piłkarz Panathinaikosu notuje takie wyniki, że nawet najlepsi pijarowcy mogą tylko bezradnie rozłożyć ręce. Dlatego 3-krotny król strzelców greckiej ekstraklasy ma usunąć się w cień i – jak czytamy we wspomnianym tytule – uczyć się trenerskiego fachu od kogoś z większym doświadczeniem. A mianowicie od swojego starego znajomego i mentora. Przy Cichej zameldować się ma Juan Ramon Rocha i pociągnąć ten wózek we właściwym kierunku.
Zanim jednak pochylimy się nad tym nazwiskiem, słówko o tym, w jakim położeniu jest dziś drużyna z Chorzowa. Mówiąc wprost – beznadziejnym. Z siedmiu meczów Niebiescy nie przegrali tylko jednego. Wygrana ze Stomilem Olsztyn to na tę chwilę jedyny promyk nadziei, choć dość skutecznie przykryty przez karę pięciu ujemnych punktów za organizacyjną fuszerkę. Tak więc Ruch, który personalnie względem ostatniego sezonu też zmienił się bardzo mocno, ciągle nie wyszedł nawet na zero.
Ale zapomnijmy na chwilę o karze nałożonej przez futbolową centralę. Czy ktoś w ostatnich dziesięciu latach wystartował na zapleczu ekstraklasy jeszcze gorzej niż Ruch teraz?
10 najgorszych startów w I lidze w ostatniej dekadzie:
2010/11: Dolcan Ząbki – bilans: 0-1-6, bramki: 3-14, 1 punkt. Miejsce na koniec: 13.
2008/09: Odra Opole – bilans: 0-2-5, bramki: 5-16, 2 punkty. Miejsce na koniec: 17 (spadek).
2016/17: Znicz Pruszków – bilans: 0-2-5, bramki: 4-14, 2 punkty. Miejsce na koniec: 17 (spadek).
2012/13: Polonia Bytom – bilans: 0-2-5, bramki: 3-12, 2 punkty. Miejsce na koniec: 17 (spadek).
2007/08: Kmita Zabierzów – bilans: 0-2-5, bramki: 4-13, 2 punkty. Miejsce na koniec: 15 (sportowo spadek).
2009/10: Stal Stalowa Wola – bilans: 0-2-5, bramki: 5-13, 2 punkty. Miejsce na koniec: 17 (spadek).
2011/12: KS Polkowice – bilans: 0-3-4, bramki: 3-13, 3 punkty. Miejsce na koniec: 17 (spadek).
2013/14: Miedź Legnica – bilans: 0-3-4, bramki: 5-9, 3 punkty. Miejsce na koniec: 10.
2017/18: Ruch Chorzów – bilans: 1-0-6, bramki: 7-11, 3 punkty. Miejsce na koniec: ?
2016/17: Stal Mielec – bilans: 0-4-3, bramki: 6-17, 4 punkty. Miejsce na koniec: 10.
Tak, były takie przypadki. Jednak jak widzimy, bycie na minimalnym plusie w tej fazie sezonu zazwyczaj kończy się źle, niełatwo się wygrzebać z dna w kolejnych miesiącach. Udawało się nielicznym. Punktem wspólnym dla Dolcanu, Miedzi czy nawet Stali w poprzednim sezonie jest stosunkowo mocna kadra, która z czasem potrafiła się obronić. Zaryzykujemy stwierdzenie, że Ruch na tę chwilę taką nie dysponuje, no chyba, że bardzo mocno wypalą obcokrajowcy, których przy Cichej zameldowało się aż pięciu. Młodzież na razie głównie płaci frycowe. Po drugie – kluby, które ostatecznie uratowały swój byt, również szybko wymieniły trenerów. W Dolcanie w połowie września 2010 Dariusza Kubickiego zastąpił Robert Moskal. W Miedzi schedę po Rafale Ulatowskim przejął również we wrześniu Adam Fedoruk. W Stali Mielec prawie wytrzymano do października, ale i tak świetną robotę odwalił dopiero Zbigniew Smółka, który poprowadził drużynę po Januszu Białku.
Dla Ruchu kimś takim ma być Juan Ramon Rocha. Kilka faktów o tym szkoleniowcu, bo – jak podejrzewamy – nie w każdej głowie od razu zapaliła się lampka. A więc tak:
– kiedyś bardzo dobry piłkarz, reprezentant Argentyny w latach w 70., który najlepsze lata spędził w Panathinaikosie Ateny,
– trener z dość uznanym nazwiskiem na rynku greckim, gdzie pracował łącznie w sześciu klubach (do tego dochodzi prowadzenie drużyny na Cyprze),
– trzy razy jego miejscem pracy był Panathinaikos Ateny, najlepiej wypadł w pierwszym podejściu (1994-96), w którym doprowadził Koniczynki do półfinału Ligi Mistrzów, dwóch mistrzostw i zdobycia Pucharu Grecji,
– w XXI wieku już raczej tylko odcinał kupony od wcześniejszych osiągnięć,
– po raz ostatni jako pierwszy trener pracował grubo ponad cztery lata temu (w Panathinaikosie, od listopada do stycznia jako strażak),
– później zajmował się głównie skautingiem w klubie z Aten.
Nietrudno domyślić się, w jaki sposób wpadnięto w Chorzowie na trop tego szkoleniowca, postać Warzychy jest tu kluczowa. Jednocześnie to tak szalony eksperyment, że nawet ciężko się pokusić się o jakąkolwiek prognozę. Gość, który sprawdził się w Grecji i to dość dawno temu, ma wejść do szatni przy Cichej i odmienić drużynę, która ewidentnie jest w rozsypce? Nie takie cuda futbol widział, ale dziś niełatwo to sobie wyobrazić.
Dlatego chętnie się przyjrzymy jego zderzeniu z pierwszoligowym stylem życia. Oczywiście jeśli Rocha rzeczywiście podpisze jutro kontrakt, bo do końca trzeba brać pod uwagę opcję, że wsiądzie w samolot powrotny, gdy trochę zaznajomi się klubem, który ma prowadzić.
Fot. FotoPyK