Reklama

Przepis na sukces – uniknąć głupich błędów z Astany

redakcja

Autor:redakcja

04 września 2017, 13:31 • 3 min czytania 12 komentarzy

Po udanym Euro start eliminacji z Kazachstanem wydawał się nam bardzo łatwy, z pewnością nikt nie myślał, że po roku będzie trzeba do tamtego starcia wracać z jakąkolwiek analizą. No, ale niestety, parafrazując: jeśli chcesz rozbawić futbol, powiedz mu o swoich planach. Są bowiem elementy, których powtórzenia zdecydowanie musimy uniknąć, skoro nie mamy zamiaru sobie dziś wieczorem skomplikować życia.

Przepis na sukces – uniknąć głupich błędów z Astany

Przede wszystkim trzeba Kazachów gonić po boisku przez pełne 90 minut, nie dopuścić do dużych spadków koncentracji. W Astanie tego zdecydowanie zabrakło, gdy ekipa Nawałki prowadziła 2:0, bez wątpienia pomyślała, że jest już po sprawie i teraz wystarczy to spotkanie dograć do końca. – Chyba prowadzenie nas rozluźniło. Nie ma co ukrywać, że wkradła się zbyt duża pewność siebie i przekonanie, że na pewno wygramy. Zimny prysznic nam się przyda – przyznawał po meczu Lewandowski. Kazachowie, choć żadni z nich wirtuozi, potrafili to wykorzystać i jeszcze przed przerwą wyszli sam na sam, ale tym razem uratował nas słupek. Jak pamiętamy, w drugiej połowie już tak szczęśliwie i miło sprawy się nie potoczyły, dostaliśmy dwa razy w trąbę.

Poniekąd z koncentracji bierze się drugi czynnik, czyli skuteczność. Tej też nam brakowało i trudno nie odnieść wrażenia, że niektóre pudła brały się z przekonania o naszej wyższości i myśleniu „jakkolwiek kopnę, to wpadnie”. Milik przecież nie trafił na pustą bramkę, zmarnował sam na sam, kiedy mógł podać do co najmniej dwóch lepiej ustawionych kolegów w środku. Z kolei niecelne kopnięcia w drugiej połowie wynikały już bardziej z nerwowości, zresztą, owa nerwowość po stracie prowadzenia nie pozwoliła nam wykreować żadnej setki. Podejmowaliśmy złe decyzje i Kazachowie wychodzili z kolejnych akcji obronną ręką.

Gospodarze pokazali nam też, że z powodzeniem można nas zaatakować naszą lewą stroną, dwa gole padły przecież po błędach Rybusa. Nie wyciągnęliśmy wniosków, patrząc z perspektywy polskiej obrony:

Gol na 2:3 dla Duńczyków padł po dośrodkowaniu z lewej strony.
Gol na 1:1 dla Armenii padł z rzutu wolnego wykonywanego z lewej strony.
Gola na 1:1 Czarnogórcy strzelili dośrodkowując z lewej strony.
Gol na 3:0 dla Duńczyków padł po wrzutce z lewej strony.

Reklama

Dziś mamy już 11 straconych bramek, więcej w polskiej grupie stracili tylko Kazachowie i Ormianie. Patrząc po wszystkich grupach: 31 reprezentacji jest lepszych od nas w obronie! To wiele mówiący rezultat, ale skoro w dwóch meczach z Armenią i Kazachstanem daliśmy się pokonać trzykrotnie, inaczej być nie może.

Poza skutecznością, koncentracją i grą w obronie, trzeba też poprawić trzymanie nerwów na wodzy. Pamiętamy, jak frustracja rządziła naszymi w Astanie, jak Glik i Lewandowski chyba tylko przez markę swojego nazwiska, nie wylecieli z boiska. Dziś głupich kartek trzeba uniknąć tym bardziej że jeśli złapie taką Lewandowski, Błaszczykowski, Zieliński, Piszczek, Mączyński lub Pazdan, będzie pauzować w następnym meczu. A chyba nie trzeba przekonywać, jaką stratą byłaby absencja choćby pierwszego z wymienionych.

To jest właśnie taki mecz – więcej w nim do przegrania, niż do wygrania, ale takie w drodze do Rosji też trzeba przeżyć. Dziś poprzeczka może nie wisi gdzieś w chmurach, ale mamy nadzieję, że Polacy już wiedzą – przy złym nastawieniu, nawet taką wysokość można spalić.

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Komentarze

12 komentarzy

Loading...