W dzisiejszej prasie mamy dzień wywiadów – z Lewandowskim, Dudkiem, Smolarkiem, Fornalikiem, Urbanem… Większość naprawdę interesująca.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Wywiad z Waldemarem Fornalikiem.
Jak więc nazwać człowieka, który przystrzyga żywopłot, gdy ważą się losy, czy zostanie najważniejszym trenerem w kraju?
Jeden z waszych kolegów zadzwonił, gdy to robiłem, i puścił w eter. Tamtego dnia obudziłem się jako trener Ruchu Chorzów. Rano byłem w lesie, później zaplanowałem prace w ogrodzie, a gdy dowiedziałem się, że zostałem selekcjonerem, plany na dalszą część dnia musiałem trochę zmodyfikować.
Znamy takich, którzy od rana siedzieliby przed telewizorem i obgryzali paznokcie.
Ale dlaczego miałem się denerwować?
Raczej ekscytować.
Nawet ekscytować. Oczywiście, były emocje, to nieodłączny element mojego zawodu. Ale przecież ja miałem pracę, taką, która sprawiała mi satysfakcję. Nie widziałem więc powodu, by siedzieć od rana w internecie i patrzeć, czy moje słupki przedwyborcze rosną, czy opadają. I to nie są fanaberie. Możecie zapytać ludzi, którzy byli w domu. Choć… Nie, nie możecie, bo wam nie pozwolę.
SUPER EXPRESS
Rozmowa z Ebim Smolarkiem.
– Jak wygląda sytuacja? Większość źródeł podaje, że starasz się o angaż w Bredzie…
– Nie, to nie tak. W tym klubie pracuje dyrektor sportowy, który był znajomym mojego taty. Zadzwoniłem więc do niego z zapytaniem, czy mógłbym potrenować z Bredą, a on po rozmowie z trenerem wyraził zgodę. Nie staram się o angaż w Bredzie, chcę po prostu podtrzymać formę.
(…)
– Polskę też?
– Jak najbardziej! Grałem w polskiej lidze rok i bardzo mi się w kraju podobało. Oczywiście, byłem piłkarzem Polonii Warszawa, a to niełatwa sprawa, ale bardzo chętnie wróciłbym do Polski. Jeśli będzie zainteresowanie, to jestem gotowy do rozmów.
– Pytanie tylko, który polski klub stać na ciebie…
– Pieniądze nie będą problemem! Zdaję sobie sprawę, że nie mogę dyktować wygórowanych stawek. Myślę, że doszlibyśmy do porozumienia.
Wywiad z Robertem Lewandowskim.
– Grzegorz Lato po EURO wyjawił, że reprezentanci jeszcze przed turniejem wynegocjowali premie od związku, które mieli dostać niezależnie od wyniku sportowego. Co ty na to?
– Sprawy premiowe załatwiał kapitan drużyny, więc ja niewiele na ten temat wiem. A prezes lubi nieraz pogadać sobie i powiedzieć to, czego w danej chwili nie powinien, zdarza mu się zachować nie tak, jak trzeba. Sam fakt, w jaki sposób mówił o tym po mistrzostwach, pokazuje, że powinien bardziej profesjonalnie podchodzić do niektórych spraw.
POLSKA THE TIMES
Wywiad z Jerzym Dudkiem.
W jakiej roli się Pan widzi?
Trenerem bramkarzy nie zamierzam być. Mam większe ambicje. Na razie nie mam zresztą papierów trenerskich. Marzy mi się taka sytuacja, że władze PZPN idą mi na rękę, współpracuję z kadrą i jednocześnie zdobywam potrzebne licencje. Coś takiego praktykuje się w wielu federacjach, które doceniają swoich starych piłkarzy.
Czyli drugi trener, dyrektor sportowy?
W poniedziałek będę rozmawiał z Waldkiem i dowiem się, jak on to widzi. Ja przyznaję, że chciałbym zostać dyrektorem sportowym. Być takim łącznikiem między federacją a reprezentacją, dbać o kwestie organizacyjne, wizerunkowe, wykorzystywać swoje kontakty zagraniczne, które przez lata gry nawiązałem. A później spróbować wymyślić cały system szkolenia, dzięki czemu za pięć, sześć lat przyszłyby konkretne efekty. Takie decyzje wcale nie muszą być podejmowane na szczeblach politycznych. To nie jest aż tak skomplikowane. Trzeba jednak dobrej woli i kompetentnych ludzi, aby usiąść i to zrobić.
(…)
Po zakończeniu kariery jest Pan rozrywany. Miał Pan być również na tajnej naradzie w domu Romana Koseckiego, podczas której planowano stworzenie sensownej koalicji, która byłaby w stanie pokonać Grzegorza Latę w wyborach na prezesa PZPN…
To prawda. Ostatecznie jednak do domu Romana nie pojechałem. Na razie jestem jeszcze za młody na walkę o prezesurę, ale myślę , że w tym obszarze też byłbym się w stanie odnaleźć. Widzę, jak osoba prezesa buduje wizerunek piłki nożnej w całym kraju. I przykro patrzeć, jak wygląda ten wizerunek naszego futbolu.
I z Janem Urbanem.
Jest Pan zwolennikiem teorii mówiącej, że polscy piłkarze nie mogą grać tak często? Na Zachodzie nikt nie ma z tym problemów.Â
Chodzi przede wszystkim o kwestię regeneracji. Uważam, że zawodnicy grający w Polsce, czyli nie tylko Polacy, mają problemy z odpowiednią i szybką regeneracją organizmu. Właśnie nad tym trzeba pracować.
(…)
Jak się Panu układa współpraca z Markiem Jóźwiakiem w kwestii transferów? Maciejowi Skorży bywało z nim nie po drodze…Â
Marek poświęca dużo czasu na obserwację zawodników, jeżdżenie po różnych miejscach. Rozmawiamy na temat drużyny i tego, kto mógłby nam się w niej przydać. Marek jest tym, który proponuje kandydata na daną pozycję. Później jest już większe grono decyzyjne. Chcemy, aby ewentualny błąd nie rozkładał się na większą liczbę osób. Ma być odwrotnie – jeśli już kogoś bierzemy, niech margines pomyłki będzie jak najmniejszy.
RZECZPOSPOLITA
Wywiad z Dariuszem Wdowczykiem.
Jak wyglądały te cztery lata? Wstawał pan rano i co?
Najtrudniejszy był pierwszy okres. Intensywny tryb życia, który prowadziłem wcześniej, nagle diametralnie się zmienił, dlatego początkowo brakowało mi meczów, treningów, tej całej piłkarskiej atmosfery, adrenaliny. W zawód trenera wpisane są okresy „wolne od pracy”, gdy odchodzi się z jednego klubu, a czeka na ofertę innego. Zawsze dobrze radziłem sobie z takimi chwilowymi przestojami, zapewne dlatego, że z natury jestem domatorem. Potrafiłem wykorzystać taki czas na większe zaangażowanie w sprawy domowe i to sprawiało mi przyjemność. Jednak ten czteroletni okres był nieco inny, pełen refleksji nad tym, co było, i nad przyszłością. Ale zawsze wierzyłem, że wrócę do piłki, do trenowania, bo to jest moja pasja, mój zawód, to potrafię najlepiej.
(…)
Mieliśmy w Kielcach dobrze przygotowany zespół, wsparcie sponsora, byliśmy tak mocni, że Korona powinna awansować z trzeciej do drugiej ligi w uczciwej rywalizacji, ale nie byliśmy w stanie. Widziałem bezradność zawodników i  nieuczciwe sędziowanie na naszą niekorzyść, przegrywaliśmy mecze, które powinniśmy byli wygrać. Często, w swojej bezradności, wykrzykiwałem z ławki negatywne komentarze pod adresem sędziów, za co byłem karany przez wydział dyscypliny PZPN. W pewnym momencie nie widziałem już innej drogi – teraz wiem, że trzeba było postąpić inaczej.
A jak by pan postąpił?
Widząc, że w uczciwy sposób nie jesteśmy w stanie rywalizować, zrezygnowałbym z prowadzenia zespołu.
FAKT
Robert Lewandowski ma ofertę z Manchesteru United, Lech chce się pozbyć Manuela Arboledy, Prejuce Nakoulma pojechał do Lorient, Bogusław Cupiał nie odkręcił kurka z kasą, a Artur Boruc czuł małą satysfakcję z porażki drużyny Smudy na Euro.
Potem w jednym z wywiadów Artur Boruc nazwał Franciszka Smudę „Nikodemem Dyzmą” polskiej piłki. To zamknęło mu ostatecznie drogę do kadry, przynajmniej na okres kiedy kierował nią Smuda: – Na pewno czas leczy rany, ale pewnych sytuacji się nie zapomina. Generalnie szkodastrzępić języka na tego pana – odpowiedział bramkarz na pytanie, czy poda rękę byłęmu selekcjonerowi.Â
Zapytany o wynik Polaków na Euro, odpowiadając nie krył małego zadowolenia: –  Czy cieszyłem się z porażki reprezentacji na Euro? Nie cieszyłem, bo miałem w tym zespole kilku kolegów. Ale na pewno jakaś tam mała satysfakcja była. Trenera Smudę rozliczyły wyniki, a wszyscy wiemy, jakie były – tłumaczył Boruc.


