Reklama

Nie pomógł Brychczy, nie pomógł Pol – Polacy ograni przez Duńczyków

redakcja

Autor:redakcja

29 sierpnia 2017, 10:32 • 2 min czytania 4 komentarze

Historia naszych spotkań z Duńczykami to prawdziwa sinusoida. I Polacy potrafili ograć nordyckiego rywala dwa razy po 5:0, i Duńczycy pojechać z nami ósemką. Dokładnie 57 lat temu miało jednak miejsce znacznie bardziej wyrównane spotkanie, niż te przytoczone przed chwilą. Wtedy też Polacy poczynili krok ku przedwczesnemu powrotowi do domu z Igrzysk Olimpijskich we Włoszech, już po fazie grupowej. I niech ta porażka będzie przestrogą na nadchodzący piątek, bo Duńczycy – mimo że na Narodowym udało nam się ich nie tak dawno pokonać – zawsze są groźni.

Nie pomógł Brychczy, nie pomógł Pol – Polacy ograni przez Duńczyków

Polacy na tamten turniej jechali w naprawdę porządnym składzie. Od początku było wiadomo, kto będzie grał na pianinie, a kto je będzie nosił. Na igrzyskach gra Polaków opierała się na dwóch kozakach – Lucjanie Brychczym oraz na Erneście Polu. To miał być duet, który w pojedynkę rozmontowałby obronę każdego z przeciwników. Niestety, tylko jeden z tej dwójki w jakimś stopniu wywiązał się ze swoich zadań.

Zaczęło się dla Polaków bardzo dobrze, bo od wysokiego triumfu nad Tunezyjczykami. Faktycznie, rywal nie zwala z nóg, ale nikomu nie trzeba tłumaczyć, jak takie wygrane mogą zbudować morale. To był dzień Ernesta Pola, który afrykańską reprezentację ukąsił pięciokrotnie. Jedną bramkę dorzucił jeszcze Stanisław Hachorek i tym sposobem wygraliśmy 6:1.

Jak się okazało, były to miłe złego początki. Z czterozespołowej grupy mogła wyjść tylko jedna drużyna, dlatego też mimo wygranej z Tunezją, nie można sobie było pozwolić na wpadkę w kolejnym meczu z Danią.

Niestety – przy Duńczykach wyglądaliśmy jak zespół U16, przy U19. Harald Nielsen jako pierwszy wpisał się na listę strzelców, co było naturalną konsekwencją dobrej gry rywali. Duńczycy prowadzili grę, stwarzali sobie sporo sytuacji, co i rusz zagrażając naszej bramce. Mimo to Polacy jakimś cudem doprowadzili do remisu za sprawą Zygmunta Gadeckiego. Lecz gdy już się wydawało, że jakimś cudem unikniemy egzekucji, naszych skarcił Poul Pedersen. Następny mecz z Argentyńczykami tylko dopełnił czarę goryczy. Przegraliśmy gładko 0:2 i mogliśmy pakować mandżur.

Reklama

Niech tamta porażka będzie więc przestrogą dla Polaków na nadchodzące spotkanie z Duńczykami. Bo kto jak kto, ale ta reprezentacja nigdy nie dawała nam niczego za darmo. O czym najlepiej świadczy wciąż negatywny bilans bezpośrednich spotkań – 11 porażek przy 1 remisie i 8 zwycięstwach biało-czerwonych.

Najnowsze

Komentarze

4 komentarze

Loading...