– Jest grupa ludzi, która wciąż bierze pieniądze z Legii w postaci odpraw uzgadnianych tuż przed moim przyjściem, jeździ klubowymi samochodami i uderza w nas z całej siły (…). Wśród naszych krytyków są aktywne publicznie osoby, które podpisały umowy kilka dni przed moim przyjściem do klubu, a dzień po złożyły wypowiedzenie i brały kilkumiesięczne odprawy. Żeby było jasne, to nie jest wymówka dla naszej gry. Bo wiem i widzę, że gramy słabo. Ale dzieje się tak również dlatego, że jesteśmy mentalnie rozbijani – mówi w dużym wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” prezes Legii Dariusz Mioduski.
FAKT
Kadra ma nowych, młodych liderów.
Adam Nawałka (60 l.) czekał na nich cierpliwie, a w obecnych eliminacjach zaczął zbierać tego owoce. Dziś najmłodsi w jego drużynie Piotr Zieliński (23 l.) i Karol Linetty (22 l.) odpowiadają za dominację w centralnej części boiska i napędzanie akcji Polaków.
BIorąc pod uwagę czołowe reprezentacje w Europie, to jeden z najmłodszych zestawów środkowych pomocników.
Zieliński – obłożony nadziejami naszych kibiców stęsknionych za kreatorem w środku pola reprezentacji – od początku obecnych eliminacji utrzymuje na barkach ciężar oczekiwań. Za nim uwija się Linetty, może nie tak bardzo widoczny, ale ceniony przez Nawałkę za dyscyplinę taktyczną.
Można zacząć się bać – tajną bronią na Polaków ma być Lord Bendtner.
Powołany dodatkowo na mecz z Polską Nicklas Bendtner (29 l.) nie grał w kadrze Danii od listopada 2015 roku. Teraz ma być tajną bronią naszych najbliższych rywali na mecz z Polską (piątek, 1 września).
Bendtner ostatnio wreszcie gra na miarę oczekiwań. Napastnik Rosenborga w lidze norweskiej rozegrał w tym sezonie 19 meczów i strzelił 9 goli. Pomógł także swojej drużynie niespodziewanie wyeliminować z Ligi Europy finalistę ostatniej edycji tych rozgrywek Ajax Amsterdam.
Wrócił Kung-Fu Pazdan. Ostatnie „wybryki” stopera Legii komentują Stefan Białas i Dariusz Dziekanowski.
– Martwi mnie to, co się z nim dzieje. Nie jest to ten sam zawodnik co wcześniej. Wydaje mi się, że jego zachowanie jest wynikiem frustracji – mówi były trener i piłkarz Legii Stefan Białas (69 l.).
– Trochę za dużo spadło na Pazdana. Nie jest osobą, która będzie liderem. Dobrze się czuje, gdy ma obok siebie bardziej doświadczonych zawodników, jak w kadrze, gdy gra z Kamilem Glikiem – komentuje były gwiazdor Legii Dariusz Dziekanowski (55 l.).
Spór o kasę we Wrocławiu. W Śląsku nikt nie chce zarabiać mniej od kolegów (logiczne), więc jedynym sposobem na udobruchanie starej gwardii okazały się podwyżki.
Lipcowa „akcja prywatyzacja” w Śląsku Wrocław poza tym, że jak dotąd nie przyniosła zmiany właściciela, spowodowała nieprzyjemny dla klubowej kasy skutek uboczny: w tajemniczy sposób wyciekły informacje o zarobkach. Efekt: starym zawodnikom nie spodobało się, że nowi zarabiają dużo więcej i konieczne były podwyżki.
Najwięcej zyskał Robert Pich (29 l.), który niedawno przedłużył kontrakt do 2020 roku. Oczywiście, w zamian za wyraźne podniesienie pensji. Według naszych informacji dostaje teraz zbliżone pieniądze do tych, jakie zagwarantowano latem Jakubowi Koseckiemu (27 l.), czyli około 60 tys. złotych miesięcznie.
Czterokrotną podwyżkę dostał z kolei Jakub Wrąbel.
GAZETA WYBORCZA
PSG „wypożycza” Mbappe. Robiąc z niego jednocześnie 2. najdroższego piłkarza świata, zaraz za, również ich, Neymarem.
Mbappe interesował się przede wszystkim Real Madryt, w pewnym momencie wydawało się, że nastolatek przeniesie się na Santiago Bernabeu. Mbappe mówił kolegom z Monaco, że królewski klub nosi w sercu. Ale PSG przemówiło do jego kieszeni. O szczegółach transferu pisze dziś francuski dziennik “L’Equipe”.
Transakcja nie była prosta. UEFA ostrzegła paryski klub, że wydając kolejne 180 mln, złamie zasady finansowego fair play. Trzeba było coś wymyślić. Oficjalnie Mbappe zostanie więc wypożyczony do PSG, a za rok klub go wykupi. Tak czy siak nastoletni Francuz zajmie drugie miejsce na liście najdroższych piłkarzy w historii. Tuż za Neymarem.
Ekipa Nawałki ma szansę na coś wielkiego – awans na mundial już we wrześniu, możliwe że jako pierwszy zespół eliminacji.
Wiara w sukces jest bardzo duża, ale o świętowaniu awansu nikt jeszcze nie myśli – mówił Adam Nawałka na początku zgrupowania przed meczami z Danią i Kazachstanem. Teoretycznie po tym drugim spotkaniu Polacy mogą być już pewni udziału w rosyjskich mistrzostwach. Stanie się tak, jeśli zdobędą sześć punktów, a Czarnogóra (gra w Kazachstanie, potem podejmuje Rumunię) raz się potknie.
Awans we wrześniu byłby spektakularnym osiągnięciem, zwłaszcza gdyby Polska zapewniła sobie wyjazd do Rosji jako pierwsza drużyna Starego Kontynentu.
„GW” również zastanawia się, co się dzieje z „Pazdkiem”.
Wystarczy zresztą przywołać twarde fakty. W ostatnich latach Pazdan bywał karany czerwoną kartką raz na dwa sezony, a na początku kariery jeszcze rzadziej. W 362 rozegranych przez dekadę meczach klubowych i reprezentacyjnych uzbierał ledwie cztery.
(…)
Jego historia jest, niestety, aż nazbyt klasyczna. To gracz skrajnie sfrustrowany sytuacją w klubie. Z Legii chciał odejść już podczas poprzednich wakacji, gdy nabrał niesamowitej pewności siebie po znakomitym Euro 2016. Warszawiacy go nie wypuścili – choć wcześniej obiecywali zgodę na transfer – ponieważ nie chcieli tracić obu środkowych obrońców, a Igora Lewczuka wzięło Bordeaux. Tego lata też pozostaje tajemnicą poliszynela, że Pazdan rozgląda się za zagraniczną ofertą. Jednak porządne kluby się nim nie interesują, średnie się o niego nie zabijają, ewentualni chętni nie są wystarczająco hojni dla Legii (oczekuje 2,5 mln euro).
Dlatego spełnia się typowy scenariusz. Nawet piłkarz psychicznie stabilny z czasem słabnie, aż frustracja zaczyna się z niego wylewać wszystkimi porami. I gdy podczas gry napięcie rośnie, głowa nie wytrzymuje.
SUPER EXPRESS
„SE” policzył… jakich słów najczęściej używa Adam Nawałka.
– Ludzie “fiksują” się na słowa i kiedy już jakieś powiemy, to później prawdopodobieństwo jego wystąpienia gwałtownie się zwiększa – mówi “Super Expressowi” językoznawca, profesor Jerzy Bralczyk (70 l.). – Czasem dotyczy to słów konkretnych, takich jak “dom” czy “pies”, ale także wyrazów pomocniczych, jak np. “jednak” czy “także”. Te funkcyjne wyrazy, raz wypowiedziane, przyciągają później następne, zwłaszcza w wypowiedzi publicznej, kiedy człowiek czuje się skrępowany.
Według profesora częste używanie przez Nawałkę słów “zarówno” i “również” bardzo dobrze o nim świadczy.
– To wskazuje, że ma on tendencję do łączenia. Są ludzie, którzy mają czasem tendencję do rozłączania, mówią “ale” i “jednak”, a są też tacy, którzy częściej używają słów “także” czy “zarówno”. Selekcjoner, mówiąc o piłkarzach, często musi wyliczać, stąd wyrazy typu “zarówno” czy “również”.
Mioduski wstrzymał rozmowy z Magierą. Nowy kontrakt oddala się od trenera Legii.
Niedawno mówił pan, że przymierza się do przedłużenia kontraktu z Jagkiem Magierą. Czy jednak rozmowy nie zostaną wstrzymane?
Teraz wszyscy musimy się skupić na tym, jak wyjść z dołka i to jest najpilniejsze.
Czyli Magiera utrzyma posadę?
Dopóki będziemy realizować nasz cel, czyli walczyć o mistrzostwo Polski, to tak – jest bezpieczny. Natomiast gdyby – odpukać – zdarzyła się jakaś seria porażek i zagrożenie zdobycia mistrzostwa, to wtedy będziemy musieli się zastanowić i wybrać to co najlepsze dla Legii…
RZECZPOSPOLITA
W dużym wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” Dariusz Mioduski oskarża osoby, które odeszły z klubu, w tym duet Leśnodorski-Wandzel, o „kampanię destabilizacyjną”.
Kilka dni temu pojawił się artykuł w Interii, że Maciej Wandzel i Bogusław Leśnodorski chcą od pana odkupić Legię.
Ten artykuł to próba destabilizacji Legii, jedna z odsłon kampanii, która trwa od kiedy przejąłem klub. Niech więc pan jasno napisze – nie ma takiej możliwości. Z wykrzyknikiem.
Ale wyobraża pan sobie, że faktycznie pojawi się oferta?
Nie wyobrażam sobie. I nie wyobrażam sobie, że podjąłbym takie rozmowy. Mogę się odnosić tylko do tego artykułu. Znów mamy duet Wandzel – Leśnodorski próbujący mieszać w Legii. Myślałem, że zapłaciłem im tak duże pieniądze, że znajdą sobie inne zajęcia. Ja będę robił swoje, klub będzie robił swoje, więc to ciągłe destabilizowanie nas nie ma sensu. Wydaje mi się, że wszyscy już wiedzą jak wygląda ta gra. Gdyby chodziło o dobro Legii, to daliby spokój.
Co ma pan na myśli mówiąc o „kampanii destabilizacyjnej”?
Dzieje się to od pierwszego dnia, w którym przejąłem Legię. Z początku może było to bardziej szeptane działanie. Ale ostatnio wkroczyło na wyższy poziom. Czuję to na każdym kroku. Przy transferach, na co dzień w klubie wśród pracowników, czuje w kontaktach z piłkarzami, gdy wchodzę do szatni. Jest grupa ludzi, która wciąż bierze pieniądze z Legii w postaci odpraw uzgadnianych tuż przed moim przyjściem, jeździ klubowymi samochodami i uderza w nas z całej siły. Przecieki medialne o pensjach, transferach, podburzenie zawodników i wszystko to w wykonaniu ludzi, którzy mówią o miłości do klubu. Wśród naszych krytyków są aktywne publicznie osoby, które podpisały umowy kilka dni przed moim przyjściem do klubu, a dzień po złożyły wypowiedzenie i brały kilkumiesięczne odprawy. Żeby było jasne, to nie jest wymówka dla naszej gry. Bo wiem i widzę, że gramy słabo. Ale dzieje się tak również dlatego, że jesteśmy mentalnie rozbijani.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Z Wojciechem Szczęsnym przed meczami reprezentacji porozmawiał Robert Błoński. M.in. o prestiżu, jaki niesie za sobą obecnie status reprezentanta i relacji z Buffonem.
Czy nasza drużyna narodowa jest teraz inaczej postrzegana przez reprezentantów innych krajów? Urósł szacunek do Polski?
Oczywiście. Wszystko dzięki wynikom. Za granicą inaczej patrzy się na młodego zawodnika sprowadzanego do klubu i jednocześnie przebijającego się do składu silnej drużyny narodowej, a inaczej na podstawowego gracza reprezentacji, która w rankingu FIFA jest za Haiti. W tej chwili przyjazd na zgrupowanie to nie tylko honor dla każdego piłkarza jako Polaka, ale przede wszystkim wyróżnienie piłkarskich umiejętności. Żeby tutaj trafić, trzeba prezentować naprawdę wysoki poziom. Zdecydowanie poprawiły się jakość i styl naszej gry. Piłkarze, którzy wchodzą do narodowego zespołu, są lepsi niż młodzi zawodnicy pięć czy dziesięć lat temu.
Kiedyś mówił pan, że wielkie gwiazdy Arsenalu to normalnie ludzie, tylko trochę lepiej grają w piłkę. A Buffon, który w karierze zdobył 21 trofeów, m.in. mistrzostwo świata?
O Gigim mogę powiedzieć to samo. Nie spodziewałem się z jego strony niczego negatywnego, ale jestem bardzo mile zaskoczony przyjęciem. Między nami zawiązała się relacja nieczęsto spotykana na tym poziomie sportowym. W klubie jest dwóch mocnych bramkarzy, ale nie czuć rywalizacji. Ja wiem, jaka jest sytuacja, i Gigi wie. Pomaga mi się zaaklimatyzować, robi wszystko, żebym jak najlepiej się rozwijał, bo… to również leży w jego interesie. Chce, żebym był jak najlepiej przygotowany wskoczyć w jego buty, gdy sam zdecyduje się zakończyć karierę. Ja też życzę mu jak najlepiej – im mocniejszy jest Buffon, tym lepszy będzie Szczęsny. Powoli rodzi się współpraca tego, który już wszystko osiągnął i tego, który wszystko chce zdobyć. Gigi może mi pomóc i ułatwić.
Zbigniew Boniek na łamach „PS” porusza kilka istotnych kwestii dla kadry. M.in. tę braku gry w PSG Grzegorza Krychowiaka.
Wy się martwicie o Grzegorza, a ja nie za bardzo. On zarabia na czysto chyba ponad pięć milionów euro rocznie. Wiedział, dokąd idzie. Był w Sevilli – dobrej drużynie, w której był prawie najważniejszym piłkarzem i chciał z niej odejść. Mógł kalkulować, myśleć i rozmawiać z menedżerem. Trudno tutaj cokolwiek powiedzieć. Może rzeczywiście Paris Saint-Germain mu nie pasuje? Teraz Grzegorz jest niewolnikiem swojego kontraktu. Jego problem nie jest łatwy do rozwiązania, ale z całego serca życzę Grzegorzowi wyjścia z tej sytuacji.
Paweł Brożek może pójść w odstawkę. Zapowiada się ciężki sezon dla „Brozia”.
Perspektywy na regularną grę w podstawowym składzie nie są jednak dla niego najlepsze. A gdy uraz wyleczy Ondrasek, konkurencja jeszcze wzrośnie. O tym, że dyrektor sportowy Manuel Junco i trener Ramirez widzą potrzebę wzmocnienia ataku świadczy fakt, że Wisła złożyła ofertę za Ukraińca Denysa Balanjuka, byłego napastnika Dnipro Dnipropietrowsk. Bardzo możliwe, że pozyskanie tego lub innego nowego atakującego nastąpi jeszcze przed zamknięciem okna transferowego. Dla Brożka może to więc być trudniejszy sezon, niż się ktokolwiek spodziewał.
Mariusz Rumak nie jest zadowolony z początku sezonu jego Bruk-Betu i żąda wzmocnień.
Aktualnie kadra jest na tyle wąska, że do meczowej osiemnastki mieszczą się wszyscy zdrowi zawodnicy z pola. Nominalnych stoperów jest w zespole tylko dwóch, a prawy obrońca tylko jeden. – Od dwóch miesięcy powtarzam to samo. Musimy wzmocnić obronę. Pierwszy raz mówię to publicznie – stwierdził szkoleniowiec niecieczan po ostatnim starciu z Koroną (1:2). Wywołany do tablicy dyrektor sportowy Marcin Baszczyński zapowiada, że wzmocnienia będą, ale nie widzi sytuacji tak dramatycznie. – Na pewno walczymy, by kogoś pozyskać tego lata, rozmowy cały czas się toczą. Jednak sytuacja w obronie nie jest taka zła, bo w okresie przygotowawczym trener próbował na pozycji stopera Mateusza Kupczaka. Rumak wie też, że Vitalijs Maksimenko może zagrać jako pół-lewy stoper. Defensywa jest więc dość stabilna. Bardziej zastanawiamy się nad formą niektórych zawodników, jak Artem Putiwcew, który spisywał się bardzo dobrze, by jeszcze poszła w górę – tłumaczy były reprezentant Polski.
Fot. FotoPyK