Futbol na nie. Taktyka na zero z przodu. Gra o zgon. Takimi hasłami zapowiadany był mecz 1/którejś tam Pucharu Polski: Kartofliska – ETV Ulubiona. Czyli po prostu #DnoDna. Hymn Ligi Mistrzów, wysoka frekwencja, kilkuset, jeśli nie tysiąc kibiców, zorganizowany doping i gwiazdy na trybunach. Był nawet VAR, ale tym razem jako Vodka Asistant Referee, czyli po polsku po prostu system BAR. Na stadionie Marymontu odbyło się prawdziwe święto futbolu, dla wielu – jak na przykład dla wzruszonego po spotkaniu “Mogiela” – najpiękniejszy dzień w życiu. A z pewnością jeden z ciekawszych i najbardziej absurdalnych. Przekonaliśmy się, że w Warszawie jest głód słabego futbolu. Zapraszamy na “Reportaż Tygodnia” Samuela Szczygielskiego.
Jeśli zapytacie nas, jak niegdyś minister Joanna Mucha, “Kto wybrał drużyny do tego meczu?, to odpowiemy, że nie mamy pojęcia. W obu zespołach grali przedstawiciele PZPN, także kto wie, co działo się przy zielonym stoliku… Choć członkowie obu ekip zgodnie mówią, że o wszystkim zdecydowało losowanie…
Chyba wiele o randze tego spotkania mówi fakt, że odbyło się ono na głównej płycie, a na bocznym podczas meczu trenowała… Polonia Warszawa, której gracze po zakończeniu zajęć przyszli podziwiać piłkarzy zawodników. Wywieszona na trybunach do góry nogami flaga ETV w barwach LGBT czy transparent “bądźcie jak sznurek od snopowiązałki” świadczyły o tym, że kibice dopiszą i tak się stało. Race, świece dymne, petardy hukowe. Za to z pewnością posypią się kary z komisji dyscyplinarnej PZPN, sam “Wiśnia” komentujący ze mną ten mecz obiecał o to zadbać.
#teamKartofliska #DnoDna pic.twitter.com/m8CLtRz2WI
— Kartofliska.pl (@kartofliska) 16 sierpnia 2017
Trybuny na Marymoncie to taka “Żyleta” na sterydach. Specjalnie na #DnoDna przyjechali kibice z całej Polski, nawet z Gdyni. W tym niejeden groundhopper i tutaj zaznaczmy – nie tylko z Polski, bo nawet z angielskiego Bristolu. Do tego genialne kibicowskie przyśpiewki, a nawet meksykańska fala czy “labada”, jednak w niecodziennej formie.
“Tańczymy labada labada labada
tańczymy labada i idziemy chlać, hej!
Tańczą go kibice kibice kibice,
tańczą go kibica, a Kartofel sra!”
“Emil wybacz, jesteś brzydki,
lecz z Kartofla zrobisz frytki!”
“Czy to mundial czy Igrzyska, wygrywają Kartofliska”
“Lepiej się ubrudzić kałem, niż podniecać ETV-em”
czy hitowe już…
“Nie poddawaj się, Ulubiona ma,
nie poddawaj się, 2 złote wódka!”
Choć mimo żywiołowego dopingu i tak najczęstszym odgłosem wygenerowanym przez fanatycznych kiboli było “psssst” – dźwięk otwieranej puszki. Nie zabrakło trybuny VIP, na której znaleźli się chociażby mistrz świata z naszą reprezentacją siatkarską Andrzej Wrona, Łukasz Stasiak – mózg wytwónii “Alkopoligamia” czy Dariusz Mioduski Leszek, barman z Ulubionej.
Oprawa meczu, jak widzicie, z pompą, teraz czas zająć się prawdziwym futbolem. Rywalizowały dwie niewątpliwie boskie drużyny, bo tylko Bóg wie, jak zagrają. Tutaj już przed meczem jasne było, że odegra się schemat Gandhiego: najpierw cię ignorują, potem śmieją się z ciebie, potem z tobą walczą, później wygrywasz.
O przygotowaniach do 1/którejś tam Pucharu Polski opowiada Kuba Olkiewicz: – Przygotowania, także pod kątem diety, układał nam “Juras”. Moja początkowa masa – 78 kilogramów przy 176 centymetrach i absolutnym braku tkanki mięśniowej odstawała wyraźnie od standardów drużyny. Musiałem ciężko pracować nad dobiciem do 81 kilo, by odpowiednio zaprezentować się w strojach z napisem “nie ma futbolu bez alkoholu”, ale całonocne wpieprzanie śmieciowego jedzenia połączone z brakiem aktywności fizycznej pozwoliło na momentalne wskoczenie na odpowiedni poziom otłuszczenia.
Następnym krokiem było ustalenie strategii meczowej, ale tu po raz kolejny pojawiły się trudności logistyczne – lokal Ulubiona, siedziba firmy, jest dość daleko od Bałut, w związku z czym nie mogłem sobie pozwolić na uczestniczenie we wszystkich meczowych odprawach, których w ostatnich miesiącach było kilkadziesiąt. Starałem się nadrabiać zaległości indywidualnymi treningami, ale jak wiadomo – w Ulubionej wódka dwa złote, co w oczywisty sposób premiowało zawodników z Warszawy. Muszę niestety z bólem przyznać – nieporozumienia na murawie mogły mieć przyczynę właśnie w tych absencjach na zajęciach drużyny – najlepiej grało mi się bowiem z Żelkiem Żyżyńskim, który jakiś czas temu stawił się w jednym z bałuckich lokali w celu omówienia ze mną strategii gry na jednym skrzydle.
Warto podkreślić, że koszulki dla Kartoflisk przygotowała firma Marcina Krzywickiego – Krzywy Nadruk. Napastnik chciał także zagrać w tym meczu, ale obie drużyny miały w swoich kadrach lepsze “dziewiątki”. Jednak piłkarze Kartoflisk go doceniają, to dzięki Krzywemu mogli krzyczeć: co za klasa, nie zagramy na golasa!
Ekipy godne uwagi, zerknijcie na składy. ETV Ulubioną reprezentowali: Maciej Adam (serio), Jacek Cyzio, Emil Kopański (kapitan drużyny), Maciej Śliwowski, Mateusz Widłak (prezes AMP Futbol), a z ławki weszli Jacek Kacprzak, Artur “Aszu” Szczepanik, czyli założyciel Ulubionej, uszanujmy to!, czy Mateusz Romian.
Wracając do #dnodna… Jak mogły @kartofliska wygrać, skoro @Bar_Ulubiona w swoim składzie miał Johna Hartsona? pic.twitter.com/4IQ5qlV4N8
— Michał Zachodny (@mzachodny) 16 sierpnia 2017
Po stronie Kartoflisk grali chociażby: na stoperku para łysych z Legii, czyli Jakub Czerwiński i Michał Pazdan Łukasz “Juras” Jurkowski i Piotr Kucza znany jako “FotoPyk”, Paweł Mogielnicki z 90minut.pl, Jakub Olkiewicz od nas, Żelisław Żyżyński z Canal+, a na ławce zasiedli choćby Jakub Polkowski, Mateusz Januszewski czy Konrad Ferszter. Co ciekawe kapitanem drużyny był groundhopper z Belgii Hans Bressinck, ważący nieco więcej, niż Vadis Odjidja-Ofoe.
Tak, tak, Radek Rzeźnikiewicz na ławce… Jednak po 5 minutach – no dobra, niech będzie, że gry – ustawił się szpaler, którym kapitan Hans zszedł z boiska i założył opaskę na ramię Kartofla. Belgowi należało się to pięć minut. Wziął wolne z roboty i przyleciał specjalnie do Polski. Warto zaznaczyć, że zaliczył nawet celne podanie. Dokładnie wtedy, gdy podał “Mogielowi” wodę. Rzeźnik zajął miejsce na szpicy i gdy już na boisku się pojawił, to pokazał się w pełnej okazałości.
Skauting Legii byłby zachwycony 😉 #DnoDna pic.twitter.com/YGQjwdg2RF
— Marcin Łagowski (@MarcinLagowski) 15 sierpnia 2017
Mecz był opakowany pod każdym kątem, dlatego znane wam dobrze EkstraStats wyliczyło średnie wieku obu drużyn. Jak widzicie, trener Zieliński postawił na doświadczenie, Ulubiona liczyła na młodzieńczą fantazję swoich wilczków.
Kartofliska – 33 lata
ETV Ulubiona – 31 lat
Ano właśnie – postać trenera. Szczerze mówiąc, do teraz nie wiadomo czy Ulubiona takiego w ogóle posiadała. Za to Kartofliska sięgnęły po grube nazwisko. Zieliński na rynku trenerskim w Polsce znaczy wiele. Podejrzewaliśmy, że Tomek, czyli syn Jacka, na co dzień komentator w Eleven, jako osoba wygadana, ułoży mocną mowę motywacyjną w szatni. Coś jak Al Pacino w “Męskiej Grze”…
“Możemy tu zostać i dać sobie spuścić baty… Albo wywalczymy sobie drogę do chwały. Wypełzniemy z otchłani. Cal po calu. Ja tego za was nie zrobię… jestem za stary. Gdy patrzę na wasze młode twarze. . . zdaję sobie sprawę, że popełniłem wszystkie błędy wieku średniego.”
Choć “Zielek” mówiłby raczej: “Jestem za młody, gdy patrze na wasze stare, pomarszczone twarze…”. Jednak okazało się, że metody na motywację ma zupełnie inne. Jak doniósł nam kret z szatni, przed meczem poczęstował swoich zawodników swoiską cytrynówką, która ostała się jeszcze z niedawnego wesela pana trenera. Plusem Zielińskiego był brak Filipiaka na trybunach. Jednak coś z Cracovii w Kartofliskach jest. Wam też przypomina to 10-letni kontrakt Wojciecha Stawowego?
#PILNE Umowa z trenerem Zielińskim zostało przedłużona o 10 kolejnych odpadnięć zespołu Kartofliska z Pucharu Polski.
— Kartofliska.pl (@kartofliska) 16 sierpnia 2017
A tutaj sztab Kartoflisk, ludzie zajmujący się analizą picia gry rywala, często podglądali rywali w Ulubionej, ich bazie treningowej. Pracownik roku w firmie TwaroTwaro i Pan Ambasador (jeśli dobrze patrzymy, to przelał sobie piwko do butelki po Powerade).
Trochę o samej grze… Niedokładne podania, przestrzelone (i wypite) “setki”, klopsy bramkarzy, piłki zamiast w bramce lądujące na aucie… To wszystko oglądaliśmy na stadionie Marymontu. Tego się spodziewaliśmy, choć Kartofliska to drużyna z sukcesami. Wygrali Puchar Proboszcza w Rzakcie w ubiegłym roku, w turnieju najgorszych drużyn zajęli przedostatnie miejsce (to znaczy – wygrali na tyle dużo meczów, że byli prawie najlepsi z najgorszych, a “wygrała” bodajże Pogoń Wiskitki, która przegrała wszystko), doszli też do ćwierćfinału Pucharu Błota Copa Błota w Wielkopolsce. Sami widzicie, że lista sukcesów jest długa. Jednak mecz nie rozpieszczał, trybuny zmieniały się czasem w lożę szyderców. Słyszeliśmy, że gdyby obie drużyny weszły do drewnianego domu, staliby się elementem wystroju. Podobno słaby poziom wynikał z tego, że piłkarze zawodnicy nie mieli piłek do trenowania, bo wszystkie połknęli. Świadomośc, że któraś drużyna wygra to spotkanie była naprawdę przerażająca.
Najlepsza akcja meczu? Proszę bardzo!
To popularny na Twitterze Oli Choto, który z uzupełniania węglowodanów podczas meczu tłumaczył się tak: “Jem chipsy codziennie, najważniejsze jest regularne żywienie i stałe pory posiłków, akurat nadszedł czas karmienia”.
“Misiu pokaż im” @kartofliska na dopingu @LAYS ?? @Bar_Ulubiona #DnoDna pic.twitter.com/nDeWxEs7Ld
— Marcin Łoboz (@Marcin_Loboz) 15 sierpnia 2017
Ale, żeby nie było, trochę pięknego futbolu też oglądaliśmy. Choćby bramki…
Tutaj Jacek Kacprzak z wolnego na 1:0:
Tutaj wyrównanie po pięknym strzale Kuby Olkiewicza i świetna cieszynka dla czekającego go potomka:
Jak wyliczył tygodnik kibica, 30% posiadania piłki miały Kartofliska, 40% – z oczywistych względów – Ulubiona, a pozostałe 30% Jakub Olkiewicz. Jednak w doliczonym czasie gry zabrakło sił… Olkiewicz znoszony z boiska. Daleko od noszy.
Sam zawodnik odniósł się do tego po spotkaniu: – Pozostaje jedna niewyjaśniona kwestia. W ostatnich sekundach meczu dostałem piłkę na sam na sam i poczułem się kompletnie jak w fifie. Kojarzycie to na pewno – remisowy wynik, piłkarzy wychodzi sam na sam i… zaczyna kuśtykać. Tak stało się ze mną – nie dość, że posiadam jakichkolwiek umiejętności czysto piłkarskich, to w końcówce zawiódł mnie mój jedyny atut – niezłe bujnięcie brzuchem przy sprincie. Skurcz w obu nogach, jeb jak w postach Jacka Cielocha – ledwo dobiegłem do piłki, uderzyłem, jak to ja, za lekko i prosto w bramkarza, po czym padłem na murawę. Przepraszam kibiców, drużynę oraz Pana Trenera, gdybym zgodnie z zaleceniami wpieprzał dużo czekolady, to do rzutów karnych by nie doszło.
@WeszloCom @JOlkiewicz znoszony z boiska w bardzo podobny sposob jak wynoszeni sa klienci @Bar_Ulubiona #DnoDna @kartofliska pic.twitter.com/ZXhxKpu6JD
— Marcin Łoboz (@Marcin_Loboz) 15 sierpnia 2017
Zakończyło się na 1:1, a jako że dogrywka od samego początku była przewidziana już w Ulubionej, to zawodnicy od razu podeszli do rzutów karnych. Kibice zeszli na murawę dopingować drużyny z bliska. Wygrała Ulubiona, której bramkarz obronił strzały Żelka i “Jurasa”, bo o uderzeniu Piotrka Kuczy lepiej nie wspominać…
Po meczu trener Kartoflisk pojechał Bjelicą: – Jesteśmy mentalnymi zwycięzcami. Nic bym nie zmienił, drużyna zagrała na 110% możliwości, dumny jestem z ekipy – powiedział Tomasz Zieliński. Inni członkowie drużyny Kartoflisk też nie mieli poczucia winy, raczej poczucie wina.
Jak już przy tym – spotkany Pan Ambasador, szef ochrony podczas spotkania #DnoDna, zapytany po ilu jest piwach, odpowiedział: – Naprawdę bogaci ludzie to ci, którzy nie są w stanie policzyć, ile mają pieniędzy. Ja mam tak z piwem”. Też sądzimy, że lepiej być znanym pijakiem niz anonimowym alkoholikiem.
Zaraz po ostatnim gwizdku podszedłem do Żelka Żyżyńskiego.
– Ludzie na Twitterze porównują cię do Patrice’a Evry.
– Wiem, wiem, czytałem!
Jak widać, multimedialny dziennikarz nawet na boisku ma dostęp do Twittera.
Po meczu wrażeniami podzielił się z nami także Łukasz Jurkowski: – Niestety termin przygotowań wypadał na okres wakacyjny, a że byłem po walce, to w dupie miałem dietę. Bacząc jednak na ciężar jaki niesie reprezentowanie Kartoflisk musiałem trzymać poziom, spożywając przymusowe procenty i jeść tyle, aby zrobić odpowiednią wagę na grande meczycho. Udało się! Wyśmienita forma sprawiła, że zagraliśmy z FotoPykiem na zero z tyłu w grze, Jacek Kacprzak potrafił strzelić jedynie z wolnego. Nawet były napastnik Legii Pan Śliwowski nie był w stanie złamać żelaznej defensywy zespołu. Żałuję, że Wbrew zapowiedziom w Ulubionej nie zagrał “Kowal”… Liczyłem, że jak mam dostać czerwień to za solidny faul!
“Jurasa” ciągnęło, żeby zakończyć walkę przed czasem, ale obiecał trenerowi, że czerwieni nie dostanie szybciej, niż w 80. minucie. Jednak rywale łatwo z zawodnikiem MMa nie mieli. Co prawda Łukasz zaliczył najgorszy wynik w historii “Turbokozaka”, ale ze swoich zadań w meczu #DnoDna wywiązał się świetnie. Nawet jak piłka przechodziła, to zawodnik nie.
#DnoDna i @Jurasmma w akcji 😉 pic.twitter.com/L0i3IJgLsI
— Marcin Łagowski (@MarcinLagowski) 15 sierpnia 2017
***
Spotkanie Kartofliska – ETV Ulubiona to też marketingowy strzał w dziesiątkę. Hasztag #DnoDna znalazł się na pierwszym (!) miejscu w trendach Twittera. Inne wydarzenia Polaków po prostu nie obchodziły.
#MemoriałKamiliSkolimowskiej? Odpalone.
#SwiętoWojskaPolskiego? Odpalone.
#LOVE_YOURSELF (eee?)? Też odpalone.
Na YouTube (licząc wszystkie transmisje, bo problemów technicznych nie brakowało) mecz obejrzało 25 TYSIĘCY OSÓB! Ze swojej perspektywy muszę napisać, że z Kartofliskami i ETV Ulubioną jest jak z Barceloną. Komentator może się świetnie przygotować, a i tak kibice tych klubów będą wiedzieć więcej. Dlatego też pod hasztagiem #DnoDna kibice poprawiali duet Szczygielski-Wiśniowski (głównie tego pierwszego) i dostarczali nam ciekawostki o zawodnikach. Publiczność Twitterowa wybrała także gracza meczu i piłkarza zawodnika, który ich zdaniem najwięcej wypił przed wyjściem na bosko. Pierwsze głosowanie wygrał Kibolkiewicz, drugie – a to niespodzianka! – Radek Rzeźnikiewicz.
Jest osoba, którą wraz z Łukaszem Wiśniowskim pragniemy gorąco przeprosić. Otóż gdy Pawła Muszyńskiego stojącego w bramce Kartoflisk zmienił rezerwowy, do końca meczu mówiliśmy o nim “nowy bramkarz Kartoflisk” lub “polski Manuel Neuer”. A bronił rewelacyjnie, kilka razy ratując drużynę w końcówce. Już wiem, jak się nazywa, bo dorwał mnie podczas dogrywki, wiadomo gdzie, z żalem mówiąc, że ani razu nie powiedzieliśmy jego nazwiska. Po czym dał mi kiełbaskę z grilla i tym ujął mnie szczególnie. PAWEŁ SOCHA, zapamiętajcie to nazwisko.
To był wspaniały mecz, z pięknymi golami, cieszynkami, oprawą, racami. Należy podziękować obu drużynom, kapitanom, czyli Radkowi Rzeźnikiewiczowi i Emilowi Kopańskiemu, realizującym transmisję Adamowi Drygalskiemu Krzysztofowi Oliwie, szefowi ochrony za fatalne wywiązywanie się ze swoich obowiązków, a przede wszystkim alkoholowi i organizatorowi. I tu haczyk… organizatorowi? A kto odpowiadał za #DnoDna?
W pewnym momencie do naszego stanowiska komentatorskiego przyszła kobieta przedstawiająca się bodajże jako kierowniczna obiektu z pytaniem, co tu się dzieje i kto jest organizatorem wydarzenia. Z czystym sumieniem odpowiedziliśmy, że nie mamy pojęcia. W sumie, nawet rozumiemy jej zatroskanie…
Mecz z Kartofliskami to dla ETV Ulubionej o początek drogi w Pucharze Polski. Choć w ich przypadku powinno się raczej mówić: tani. Jednak w drugiej rundzie będziemy im mocno kibicować. Wystrzegaliśmy się tego przez cały tekst, ale niech będzie. Kartofliska i Ulubiona ETV to po prostu Panowie Piłkarze!
SAMUEL SZCZYGIELSKI
fot. 400mm.pl
P.S.
Jeśli chcecie obejrzeć cały mecz, możecie to zrobić tutaj:
Relacja Radka, czyli 15 minut wypakowane mięsem, tutaj:
A tutaj jeszcze parę zdjęć, głównie Marcina Szymczyka z 400mm.pl: