Gdy odpaliliśmy rubrykę “Przyszło, naszło, zeszło, weszło”, wiedzieliśmy, że wśród jej gwiazd znajdzie się Jacek Krzynówek. Jeden z najlepszych polskich piłkarzy w XXI wieku potrafił przyfandzolić z dystansu, a najlepsze było to, że zrobił to w kilku ważnych momentach zarówno w klubie, jak i w reprezentacji.
Cofnijmy się o blisko 13 lat (Jezu, jak ten czas leci). Wyjazdowy mecz w Walią. Jeszcze 20 minut przed końcem przegrywamy w spotkaniu w ramach eliminacji do mundialu. Wyrównuje w 72. minucie Tomasz Frankowski po asyście Krzynówka. Podwyższa Żurawski, już zrobiło się bardzo miło. Ale skoro rywal chwieje się na nogach, to dlaczego go nie dobić? No właśnie. Decyzja o strzale błyskawiczna, wykonanie perfekcyjne, Jones kompletnie zaskoczony. I świetnie się stało, że Krzynówek “szedł cały czas do przodu”, bo później trafił jeszcze Hartson, ale 3 punkty i tak pojechały do naszego kraju.