– Wiadomo jak wyglądały moje ostatnie dwa okienka transferowe, gdzie wszystko było załatwiane na ostatnią chwilę. Nie wszystko zależy ode mnie. Ja muszę pokazywać swoją siłę i moc, i robię to. Do końca sierpnia mam jeszcze trzy mecze, żeby się pokazać. Lata lecą, mam już ich 29. Nie za ciekawie będzie wyglądało, kiedy trójka pojawi się z przodu w kontekście transferu – mówi w rozmowie z „Super Expressem” o swojej przyszłości Kamil Grosicki.
FAKT
Carlitos wygrał z bólem i dał zwycięstwo w derbach. Hiszpan mimo zmęczenia pogrążył Cracovię.
W końcówce, jeszcze przy stanie 1:1, w trakcie gry podpierał się rękami o kolana i bardzo ciężko oddychał. Było widać, że jest piekielnie wyczerpany.
– Nie będę kłamał. Byłem już strasznie zmęczony i chciałem, by mecz się skończył. Im spotkanie jest trudniejsze, tym bardziej ciało się męczy. Z twoją psychiką może być wszystko w porządku, możesz myśleć bardzo jasno, ale w pewnym momencie ciało mówi „dość”. To był właśnie ten moment – przyznaje.
Mimo to pozbierał się i dał wygraną Wiśle.
Wrocław przeklęty dla Patryka Fryca.
Takiej serii nie ma nikt w lidze. Patryk Fryc (24 l.) w dwóch ostatnich meczach we Wrocławiu strzelał samobójcze gole.
– Za pierwszym razem przytrafiło mi się to, gdy walczyliśmy o utrzymanie i przegraliśmy. Za drugim na szczęście wygraliśmy i zadedykowałem tamtego gola córeczce. Nie boję się tam jechać, bo gdybym się bał, nie grałbym w ekstraklasie.
Poza tym – pomeczówki i krótki tekst o Patryku Lipskim w Lechii. Lecimy dalej.
GAZETA WYBORCZA
Radosław Nawrot pyta o to, dokąd zmierza Lech Bjelicy.
W jakimś sensie trener padł ofiarą tego, co stało się latem. Sprowadził bowiem aż ośmiu graczy (pięciu ważnych stracił – Jana Bednarka, Tomasza Kędziorę i Macieja Wilusza, czyli większość obrony, oraz napastników Dawida Kownackiego i Marcina Robaka; samych Polaków, których zastąpił zaciąg cudzoziemców), przebudował kadrę.
Wprowadzenie ich do drużyny musi trwać, a Lech czasu miał niewiele. Liga wystartowała już 15 lipca, rozgrywki europejskie – 29 czerwca. Bjelica zdecydował się na zdobywanie formy bojem. W środku rywalizacji z Haugesund FK w II rundzie eliminacji LE trener oświadczył, że teraz dopiero kończą się przedsezonowe przygotowania.
To tłumaczy jego szaleńcze rotacje. Wielokrotnie Chorwat – ku zdumieniu kibiców – wystawiał do gry piłkarzy bez formy. Robił to, by mogli ją osiągnąć.
SUPER EXPRESS
Kamil Grosicki w ten weekend strzelił pierwszą bramkę w nowym sezonie dla Hull, ale „Grosik” chce więcej. Chce Premier League.
Jest możliwe, że w tym okienku transferowym – czyli do końca sierpnia – wrócisz do Premier League?
Wszystko jest możliwe. Wiadomo jak wyglądały moje ostatnie dwa okienka transferowe, gdzie wszystko było załatwiane na ostatnią chwilę. Nie wszystko zależy ode mnie. Ja muszę pokazywać swoją siłę i moc, i robię to. Do końca sierpnia mam jeszcze trzy mecze, żeby się pokazać. Lata lecą, mam już ich 29. Nie za ciekawie będzie wyglądało, kiedy trójka pojawi się z przodu w kontekście transferu.
Trener Leonid Słucki zgodzi się na twoje odejście?
Rozmawiałem z nim. Nie będę zdradzał szczegółów, ale każdy z nas zna stanowisko drugiej strony. Zresztą wszyscy wiedzą, że chciałbym grać w Premier League, więc nie będę mówił, że jest inaczej. Ale grając w Hull, daję z siebie 100 procent i wciąż będę dawał, jeśli tu zostanę, co pokazałem gestem kibicom Hull po strzelonej bramce.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Manchester United miał Fergie Time, Wisła ma… Kiko Time.
Odkąd trenerem Białej Gwiazdy jest Ramirez – ostatni kwadrans należy do wiślaków, choć nowa natura na dobre ujawnia się w jego zespole dopiero w tym sezonie. Wiosną w ostatnich kwadransach, Wisła zdobyła siedem punktów, ale też dała sobie wyrwać sześć oczek. W tym sezonie, w ostatnich 15 minutach, wiślacy zdobyli już pięć goli, które dały im siedem punktów.
– Trudno mówić, że to przypadek, skoro w podobnych okolicznościach wygrywamy kolejny raz. Chcemy, aby to było regułą, że zawsze walczymy o zwycięstwo do końca.
Mariusz Rumak nadal twierdzi, że jego zwolnienie ze Śląska było krzywdzące. Ale uważa też, że nie jest mściwym człowiekiem.
– Nie jest tak, że wszyscy którzy przychodzili do Śląska latem, pojawiali się dlatego, że takie było moje życzenie. Byli też zawodnicy, na których się zgadzałem, bo nie było alternatywy. Działało to na zasadzie: bierzemy tego piłkarza albo żadnego – opowiadał nam wówczas. Dzisiaj nie wycofuje się z tych słów:
– Byłem rozczarowany dymisją i mówiłem o tym głośno. W żaden sposób nie mogłem zrozumieć tej decyzji i późniejsze wydarzenia w ekstraklasie potwierdziły moje wątpliwości, bo po zmianie szkoleniowca lepszych wyników nie było – mówi szkoleniowiec Bruk-Betu.
Berto i Pasquato błysnęli w Legii. Szkoda, że póki co tylko w rezerwach.
W sobotnim meczu rezerw z Sokołem Ostróda pierwszoplanowe role odegrali kolejni gracze, których Legia kupiła latem – Portugalczyk Hildeberto i Włoch Cristian Pasquato.
– Nieraz do drużyny rezerw trafiali piłkarze z pierwszej drużyny. Niewielu z nich zrobiło tyle pozytywnego zamieszania, ile Hildeberto i Pasquato – chwali zawodników Krzysztof Dębek, trener zespołu rezerw. – Pokazali bardzo dobry futbol, ale też pełen profesjonalizm: zero kręcenia nosem albo narzekania na kolegów. Zdaję sobie sprawę, że to tylko tymczasowe wzmocnienia mojego zespołu. Nie wiem, czy jeszcze w nim wystąpią. Wszystko zależy od Jacka Magiery. Na pewno chciałbym, aby choć Hildeberto zagrał w piątkowym spotkaniu z Victorią Sulejówek. Mocniej ściskam kciuki za to, aby wystąpił w czwartek z Sheriffem Tyraspol w czwartej rundzie kwalifikacji do Ligi Europy – dodaje.
Antoni Bugajski w swoim felietonie pisze o poznańskiej lokomotywie w poślizgu i trudnej nauce dumy z porażek.
Teraz z kagankiem (kagańcem?) oświaty zawitał pod strzechy Nenad Bjelica, który wykłada, że duma ze sportowej porażki jest równie ważna (a może nawet ważniejsza), co duma ze zwycięstwa. mamy lekcję do odrobienia, trzeba sobie tę prawdę objawioną raz-dwa przyswoić, bo inaczej Bjelicy nigdy nie zrozumiemy i to będzie nasz, a nie Chorwata problem.
A jego nauka jest trudna i skomplikowana. Bo o ile duma po odpadnięciu z Utrechtem mogła budzić kontrowersje, to porażka 0:3 z Pogonią Szczecin w Pucharze Polski wymknęła się spod wszelkich, nawet absurdalnie naciąganych definicji. Bjelica przegrywa wszystko, co jest ważnego do przegrania, a zdaje się, że zatrudniano go po to, żeby jednak wygrywał. Dyma to fajna sprawa, tyle że ona sama – no chyba że chodzi o Dumę Katalonii – nie wystarczy, by nabijać klubową kasę pieniędzmi z intratnych kontraktów i przychodów z dnia meczowego.
Piłkarska Sycylia staje się coraz bardziej polska. Do Palermo latem trafiło trzech naszych rodaków, Murawski, Szymiński i Dawidowicz. Ich sytuację przybliża Dominik Mucha.
Po dwóch sierpniowych meczach w Pucharze Włoch można mieć nadzieję, że do składu szybko przebije się Murawski, który tydzień temu strzelił gola (5:0 z Virtus Francavilla), a w sobotę grał do 74. minuty z Cagliari (1:1 i porażka 4:5 w karnych). Szymiński wraz z Dawidowiczem jeszcze nie zdążyli zadebiutować.
Od pobytu w Palermo Glika i Radosława Matusiaka minęły długie lata, zmieniły się cele, a zwycięska mentalność drużyny jest jedynie wspomnieniem. Jednak to Polacy mają pomóc w przywróceniu jej najpopularniejszemu zespołowi na Sycylii.
fot. FotoPyK