Trwa radość, że ostatni mecz – ten z Czechami – będzie meczem o wszystko. I że to zasługa tych zwycięskich remisów. Chcieliśmy zauważyć, że JAKKOLWIEK potoczyłyby się dwa pierwsze spotkania, to przy pozostałych wynikach w tej grupie ostatni i tak ostatni mecz byłby o wszystko. Krótka symulacja.
Gdyby zanotowano dwa zwycięstwa, to tabela wyglądałaby tak…
1. PZPN 6 punktów
2. Rosja 3 punkty
3. Czechy 3 punkty
4. Grecja 0 punktów
W ostatniej kolejce trzeba byłoby zremisować z Czechami, żeby awansować na sto procent. Przy porażce liczyłby się bilans bramkowy, więc awans byłby możliwy, ale też byłby mocno zagrożony.
Gdyby zanotowano dwie porażki, to tabela wyglądałaby tak…
1. Rosja 6 punktów
2. Czechy 3 punkty
3. Grecja 3 punkty
4. PZPN 0 punktów
W ostatniej kolejce trzeba byłoby wygrać z Czechami i w przypadku bardzo prawdopodobnego zwycięstwa Rosji z Grecją liczyłby się bilans bramkowy.
Chociaż wiemy, że brzmi to głupio i niedorzecznie – dla losów awansu dwie pierwsze kolejki nie miały zbyt wielkiego znaczenia: w tym sensie, że i tak wszystko rozstrzygnęłoby się we Wrocławiu. Sytuacja w grupie tak się ułożyła, że mecz o honor – którego tak wszyscy nie chcieli – w zasadzie nie był możliwy.