Janowi Kocianowi najwidoczniej znudziła się praca w Bielsku. Z tym, że regularne przelewy na konto już niekoniecznie. Podbeskidzie nie ma więc w tym momencie trenera w klubie, ale ma trenera na kontrakcie. O co chodzi? A no o to, że Kocian cztery dni przed rozpoczęciem sezonu… przestał pojawiać się w klubie, a nawet komunikować się ze swoimi przełożonymi. A przynajmniej bezpośrednio, bo obecnie robi to już tylko przez prawnika, za którego pośrednictwem chce rozwiązać kontrakt z winy pracodawcy.
I tu zaczyna się kabaret. Powody, które podał Kocian (prawnik Kociana?) wydają się wyjątkowo absurdalne i podobno nie mają zbyt wiele wspólnego z rzeczywistością. Chodzi o letnie transfery, a także o organizację obozu przygotowawczego przed sezonem. Dlatego też zarząd Podbeskidzia odrzucił roszczenia Kociana i dał znać, że nie zamierza mu płacić ani złotówki, jeśli ten nie wróci do pełnienia swoich obowiązków. Po takiej deklaracji ze strony Podbeskidzia, słowacki trener wyciągnął kolejnego asa z rękawa, czyli zwolnienie lekarskie z datą początkową na 26 lipca. Absencja zdrowotna 59-latka ma potrwać do 17 sierpnia, ale przecież L4 zawsze można przedłużyć i co wtedy? W takim wypadku Podbeskidzie będzie miało spory problem – dopiero po trzech miesiącach klub będzie mógł w zgodzie z przepisami rozwiązać kontrakt z trenerem.
OŚWIADCZENIE PODBESKIDZIA
“Władze klubu są zaskoczone działaniami trenera Jana Kociana. Szkoleniowiec opuścił zespół w tygodniu przed inauguracją rozgrywek ligowych i przesłał do klubu zaświadczenie lekarskie. O zamiarze udania się na zwolnienie lekarskie, trener nie informował wcześniej swoich przełożonych i współpracowników. Obecnie Jan Kocian z klubem nie kontaktuje się osobiście, ale wyłącznie za pośrednictwem kancelarii prawnej. Władze klubu nie wiedzą czy przedłożone zwolnienie lekarskie zostanie przedłużone i do kiedy naprawdę potrwa absencja trenera. Klub starał się spełnić wszelkie życzenia trenera w zakresie miejsca przygotowania drużyny do sezonu oraz w kwestii doboru nowych zawodników. W tym celu klub sfinansował obóz przygotowawczy na Słowacji w miejscu wskazanym przez trenera pomimo tego, iż przygotowania w Polsce byłyby dużo tańsze. Dodatkowo wszystkie transfery dokonane w letnim okienku transferowym były przeprowadzone w porozumieniu z trenerem i za jego pełną zgodą. Przed przedłożeniem zwolnienia lekarskiego reprezentująca trenera kancelaria prawna zwróciła się do zarządu TS Podbeskidzie o rozwiązanie kontraktu z winy klubu. Jest to żądanie bezpodstawne, ponieważ klub wywiązywał się i nadal wywiązuje ze wszystkich swoich zobowiązań wynikających z kontraktu z trenerem Kocianem i spełniał wszelkie jego życzenia względem warunków pracy. Rada Nadzorcza spółki udzieliła Zarządowi pełnego poparcia w dążeniu do jak najszybszego rozwiązania obecnej sytuacji”.
Wniosek? Klub zaprzecza wszystkim oskarżeniom ze strony trenera i nie zamierza dać zrobić się butelkę, jak ostatni frajer. Aby sprawę nieco przybliżyć przekręciliśmy jeszcze do prezesa Podbeskidzia Bielsko-Biała, Tomasza Mikołajko.
Czy Jan Kocian poprowadzi jeszcze Podbeskidzie?
Raz jeszcze chciałbym powiedzieć, że to trener Jan Kocian poprzez swojego radcę prawnego zakomunikował, iż chciałby rozwiązać kontrakt z winy klubu, i o to czy poprowadzi jeszcze TS Podbeskidzie należy pytać trenera.
Jaki macie teraz kontakt z trenerem?Jeśli tylko z jego prawnikiem, to co mówi?
Od 25.07 mamy jedynie kontakt poprzez radcę prawnego, bo taka była decyzja trenera Kociana, a wynika to z dokumentu, jaki dostaliśmy z kancelarii.
Naprawdę nie wiecie o co chodzi trenerowi?
Proszę mi wierzyć, że sam chciałbym to wiedzieć.
Może kością niezgody była postać Andrzeja Rybarskiego?
Nie zauważyłem w ich relacjach, aby coś było nie tak.
Co dalej, gdy 17 sierpnia upłynie zwolnienie lekarskie trenera Kociana?
To pytanie do trenera, niestety nie jest mi wiadomo czy stawi się w klubie, czy będzie w dalszym ciągu na zwolnieniu lekarskim.
Jak będzie się pan starał wyjaśnić tę sytuację?
Ja jestem otwartym człowiekiem i zależy mi na jasnej męskiej rozmowie.
Jak najbardziej próbowaliśmy skontaktować się też ze słowackim szkoleniowcem, ale Kocian przez cały dzień nie odbierał telefonu. Wystawił jednak oświadczenie:
OŚWIADCZENIE JANA KOCIANA
Niniejszym, w związku z zapoznaniem się z treścią komunikatu zarządu klubu TS Podbeskidzie Bielsko-Biała opublikowanego stronie internetowej klubu, a także na stronach internetowych redakcji sportowych, informuję, iż przedstawione przez klub twierdzenia nie polegają na prawdzie, zaś zaprezentowane stanowisko stanowi wypaczenie współpracy pomiędzy stronami.
Nie można zgodzić się w żaden sposób z twierdzeniami jakoby władze klubu były zaskoczone przedstawionym przeze mnie i konsekwentnie prezentowanym stanowiskiem, sugerując przy tym w sposób nieuprawniony opinii publicznej jakoby złożone przeze mnie zwolnienie lekarskie stanowiło przejaw braku woli do dalszego prowadzenia drużyny klubu TS Podbeskidzie. Pragnę w sposób stanowczy podkreślić natomiast, iż pogorszenie mojego stanu zdrowia wywołane było przede wszystkim niewłaściwym działaniem ze strony zarządu klubu TS Podbeskidzie, które to działanie naruszało podstawowe prawa trenera zagwarantowane zarówno w powszechnie obowiązujących przepisach prawa, jak również przepisach Polskiego Związku Piłki Nożnej. Jednocześnie po przebyciu specjalistycznych badań, potwierdzono, iż zmuszony jestem poddać się dalszej hospitalizacji, o czym natychmiastowo poinformowałem Klub. Wskazałem również w trybie właściwych przepisów prawa, iż po przebyciu hospitalizacji, którego zakończenia nie można przewidzieć w tym momencie, gotowy będę do dalszej realizacji powierzonych mi obowiązków wynikających z wiążącej mnie z Klubem TS Podbeskidzie umowy.
W tym miejscu pragnę również wskazać, iż w istocie w związku z unikaniem kontaktu z moją osobą przez Zarząd Klubu od zakończenia poprzedniego sezonu rozgrywkowego, zmuszony zostałem do zgłoszenia się do kancelarii prawnej, która reprezentuje moje interesy w kontaktach z Klubem. Podkreślić przy tym należy, iż klub wbrew prezentowanemu stanowisku, nie wywiązywał się i nadal się nie wywiązuje ze wszystkich swoich zobowiązań wynikających z zawartej pomiędzy stronami umowy. Jednocześnie jednak, z uwagi na rozbieżność stanowisk stron w zakresie prawidłowej realizacji przez Klub obowiązków względem trenera zagwarantowanych w powszechnie obowiązujących przepisach prawa oraz przepisach PZPN, a także brak dalszej woli współpracy ze strony Klubu TS Podbeskidzie Bielsko-Biała celem ugodowego rozwiązania sporu, zmuszony jest do skierowania sprawy do rozstrzygnięcia przez Piłkarski Sąd Polubowny przy PZPN.
Przede wszystkim pełnomocnik Kociana powinien wiedzieć, że groźby o skierowaniu sprawy do PZPN-u są kompletnie bezpodstawne i nie mają nic wspólnego z prawdą, ponieważ do tej instytucji, zgłosić się w tym przypadku może tylko klub, który nie zgadza się ze stanowiskiem trenera o rozwiązaniu umowy z winy Podbeskidzia. Nie wnikamy już w to, czy Kocian chciał na obóz przygotowawczy jechać do Słowacji, czy na Madagaskar, ale szanujmy się – nawet, gdyby tak było, nie jest to wystarczający powód do rozwiązywania umowy z winy klubu.
W sprawie pomijania jego zdania przy transferach, ciężko jednoznacznie je ocenić na dzień dzisiejszy, ale wydaje się, że akurat Podbeskidzie wzmocniło się całkiem solidnie, jak na warunki I ligi. Druga sprawa, że ciężko wierzyć Kocianowi, który do tej pory nic o tym nie mówił, a przypomniał sobie o zastrzeżeniach dopiero przy formułowaniu swojego oświadczenia, aby móc rozwiązać umowę z winy klubu.
Na koniec pozostaje jeszcze sprawa braku kontaktu ze strony klubu i tego nie będziemy już komentować, bo zrobił to za nas w krótkiej rozmowie prezes Mikołajko. Zapewniając, że chętnie pogada z trenerem Kocianem choćby i za 10 minut: – Jestem otwartym człowiekiem i zależy mi na jasnej męskiej rozmowie.
W każdym razie trudno wyobrazić sobie, żeby po tej akcji Kocian znalazł pracę w jakimkolwiek klubie w Polsce, ponieważ wątpliwe, by ktokolwiek chciałby szkoleniowca, który w taki sposób chce się rozstać z klubem, próbując jeszcze wydoić z niego tyle, ile się tylko da. Można więc typować z dużym prawdopodobieństwem trafienia, że umowa obowiązująca do połowy 2018 roku będzie ostatnim kontraktem, na jaki Słowak mógł liczyć w naszym kraju.
Fot. 400mm.pl
Oświadczenia za katowicką “Gazetą Wyborczą”