To, że kilku reprezentantów z kadry Marcina Dorny zmieni klub po młodzieżowym Euro, było pewne jak opóźnienia na polskiej kolei. Tak samo jak to, że akurat one nie będą tych chłopaków obchodzić, bo trafią w miejsca, do których znacznie wygodniej podróżuje się drogą powietrzną. Nie sądziliśmy jednak, że zagraniczny transfer może trafić się każdemu z nich. Przemysław Szymiński na przykład był jednym z ostatnich, któremu byśmy taki ruch wróżyli. Tymczasem po Bednarku, Kownackim, Kędziorze, Murawskim i Jaroszyńskim walizkę spakował właśnie on i udał się na testy medyczne do Palermo.
Piszemy o niespodziance, bo stoper Wisły Płock czerwcowy turniej w całości obejrzał z ławki, ale głównie dlatego, że nawet w Ekstraklasie jego pozycja nie była jeszcze jakoś szczególnie ugruntowana. U Marcina Kaczmarka grał wprawdzie regularnie, tak samo zresztą jak sezon wcześniej w I lidze, ale czy należał do grona wyróżniających się stoperów? No, tu można mieć poważne wątpliwości.
Ani leszcz, ani kozak – tak byśmy Szymińskiego na razie ocenili.
Czyli Palermo – jak to się ładnie mówi – kupuje potencjał. Bo ten niewątpliwie Szymiński ma, szczególnie motorycznie wygląda na materiał na niezłego stopera. Trochę kojarzy nam się nawet z innym obrońcą sycylijskiego klubu, powoływanym do kadry Thiago Cionkiem. No a skoro mowa akurat o tym zespole, to naturalnym skojarzeniem jest również inny środkowy obrońca reprezentacji czyli Kamil Glik. Siedem lat temu przeprowadzał się do grającego w Serie A Palermo z Piasta Gliwice i choć tam wielkiej kariery akurat nie zrobił, to była to chyba najlepsza decyzja w zawodowym życiu dzisiejszej gwiazdy Monaco.
Tego też życzymy 23-letniemu Szymińskiemu. Z drugiej strony, znamy kilku nieźle zapowiadających się gości, którzy potwierdzą, że w Serie B nietrudno o zmarnowanie czasu przez siedzenie na ławce. I to w klubach słabszych od Palermo, które ma ambicje, by szybko wrócić do elity po spadku.
Fot. FotoPyK