Reklama

Frankowski trafi do kuźni talentów?

redakcja

Autor:redakcja

27 lipca 2017, 09:07 • 7 min czytania 54 komentarzy

SM Caen interesuje się Przemysławem Frankowskim. W dzisiejszym “Fakcie” czytamy: To właśnie w tym klubie na głębokie wody wypływali: N’Golo Kante (26 l., obecnie Chelsea), Thomas Lemar (21 l., AS Monaco), M’Baye Niang (22 l., AC Milan) czy Raphael Guerreiro (23 l., Borussia Dortmund). Frankowski może więc trafić do miejsca, gdzie znakomicie może się rozwinąć. W Caen nie boją się stawiać na młodych. – Rozmawiamy z nimi. Nie są to łatwe negocjacje. Obie strony chcą ugrać coś dla siebie, tak jak to bywa między klubowymi działaczami. Czekamy na ich ruch – mówi prezes wicemistrzów Polski Cezary Kulesza (55 l.).

Frankowski trafi do kuźni talentów?

FAKT

Lanie w Astanie – takim barwnym tytułem Fakt określa to, co działo się wczoraj (z tekstu jednak nie dowiadujemy się niczego odkrywczego). Dalej mamy kawałek o tym, że Julian Cuesta bronił strzały… Messiego, Suareza i spółki.

Przed dwoma laty, w barwach UD Almeria, występował m.in. na Camp Nou przeciwko FC Barcelona. Lionela Messiego (30 l.), Neymara (25 l.) i Luisa Suareza (30 l.) nie zdołał zatrzymać, każdy strzelił mu gola, ale Cuesta i tak wspomina tamten wieczór znakomicie. – Czasem zdarza mi się oglądać skrót tamtego meczu – przyznaje bramkarz Wisły. Choć puścił cztery gole, sporo strzałów i tak zatrzymał. – Nie wyglądało to wcale tak źle. Do przerwy przegrywaliśmy tylko 0:1, obroniłem kilka strzałów. W końcu nas jednak zmiażdżyli – nie ukrywa Cuesta.

521

Reklama

Przemysław Frankowski może trafić do kuźni talentów.

SM Caen to w ostatnich latach kuźnia talentów. To właśnie w tym klubie na głębokie wody wypływali: N’Golo Kante (26 l., obecnie Chelsea), Thomas Lemar (21 l., AS Monaco), M’Baye Niang (22 l., AC Milan) czy Raphael Guerreiro (23 l., Borussia Dortmund). Frankowski może więc trafić do miejsca, gdzie znakomicie może się rozwinąć. W Caen nie boją się stawiać na młodych. – Rozmawiamy z nimi. Nie są to łatwe negocjacje. Obie strony chcą ugrać coś dla siebie, tak jak to bywa między klubowymi działaczami. Czekamy na ich ruch – mówi prezes wicemistrzów Polski Cezary Kulesza (55 l.).

GAZETA WYBORCZA

Legia o krok od nokautu.

Widać było, że mistrzowie Polski nie czują komfortu na boisku. Z kilku powodów. Po pierwsze, drużyna jest w przebudowie po tym, jak straciła lidera Vadisa Odjidję-Ofoe. Jeden punkt w dwóch meczach ligowych nie budował poczucia własnej wartości graczy Jacka Magiery. A rywalizacja z Astaną to przepustka do fazy grupowej rozgrywek europejskich. Porażka oznacza utratę szans na Ligę Mistrzów, by jako nagrodę pocieszenia zagrać dwumecz, którego stawką jest faza grupowa Ligi Europy. Grę w niej Legia uważa za swój plan minimum.

Początkowa nerwowość graczy Magiery zdawała się w pewnej chwili ustępować. Na starcie meczu Legia głównie się broniła. Ale w 28. i 29. minucie Michał Kucharczyk miał nawet dwie znakomite okazje na gola. Najpierw zakończył strzałem rajd Guilherme, ale bramkarz Astany Mokin odbił piłkę, którą potem wybili obrońcy. Za chwilę Kucharczyk uderzył głową po centrze z wolnego Krzysztofa Mączyńskiego. Mokin i tym razem spisał się świetnie. Zastrzyk optymizmu dla Legii miał się okazać zabójczo złudny.

Reklama

522

Czy Lech odpali w Holandii?

Według trenera Nenada Bjelicy III runda kwalifikacji Ligi Europy ma się zbiec z uzyskaniem przez Kolejorza dobrej formy. „Perfekcyjnej” – jak podkreśla trener, bo na razie grę zespołu uważa za „jeszcze nie perfekcyjną, ale już dobrą”. Biorąc pod uwagę dotychczasowe wyniki Kolejorza, trudno jednak się z nim zgodzić. W lidze poznaniakom idzie wręcz fatalnie. Nie wygrali meczu, nie strzelili gola – z beniaminkiem Sandecją Nowy Sącz zremisowali 0:0, z Wisłą Płock przegrali 0:1. Jeżeli Lech miałby właśnie teraz, w chwili meczu z FC Utrecht uzyskać tę perfekcyjną formę, o której mówi trener, to stanie się to nieoczekiwanie. Nic bowiem na razie na nią nie wskazuje.

SUPER EXPRESS

Utrecht nie jest gotowy na Lecha. Tak przynajmniej twierdzi nasz stary znajomy, Robert Maaskant. Ale ciekawsze jest to, co mówi o swojej karierze.

Kiedy zadzwoniłem do pana jakiś czas temu, przywitał mnie pan po polsku słowami: “Tu przyszły selekcjoner reprezentacji Polski”. Rozumiem, że to się już nie stanie.

Odchodzę z piłki na dobre. Powód? Na pewno nie wypalenie. Takim ważnym momentem była rozmowa z dyrektorem sportowym PSV, który 2,5 roku temu powiedział mi: Robert, możesz być trenerem lub dyrektorem sportowym przez najbliższe 100 lat, ale jak cię znam, to możesz też wiele zdziałać w innych dziedzinach. Dużo nad tym myślałem, dokształcałem się w różnych kierunkach i postanowiłem zacząć coś nowego. Wiem, że wielu trenerów trwa w tym fachu również dlatego, że nie mają innego pomysłu, innych możliwości. Ja natomiast zawsze robiłem też inne rzeczy. Komentowałem mecze w TV, pisałem felietony, prowadziłem wykłady motywacyjne, napisałem książkę o tym, jak być liderem. Piłka nigdy nie była dla mnie jedynym wyjściem.

520

PRZEGLĄD SPORTOWY

Okładka:

523

Legia nad przepaścią.

Mecz w stolicy Kazachstanu nie zostawił złudzeń, obraz której Legii z początku sezonu jest prawdziwy: ten z nieudanych spotkań ekstraklasy (1:3 z Górnikiem i 1:1 z Koroną), czy z II rundy kwalifikacji LM (9:0 w dwumeczu z IFK Mariehamn). Wystarczyło dwóch silnych jak czołgi, szybkich, wybieganych zawodników z Afryki – reprezentant Demokratycznej Republiki Kongo Junior Kababanga i Patrick Twumasi z Ghany – by mistrz Polski stanął na krawędzi eliminacji z Ligi Mistrzów. Aby awansował do rundy play off, za tydzień musi wygrać minimum 2:0. Jeśli się nie uda, zagra w IV rundzie kwalifikacji Ligi Europy. Z taką słabą grą w defensywie, takimi błędami indywidualnymi, niefrasobliwością i nieodpowiedzialnością trudno o optymizm. Nawet, jeśli weźmie się pod uwagę, że na boiskach przeciwników Kazachowie to cień drużyny ze swojego obiektu. Na wyjazdach przegrali osiem z 14 ostatnich meczów.

524

Dalej czytamy oceny po wczorajszym meczu. Najlepszy…

Arkadiusz Malarz – 6

Wpuścił trzy gole, ale za żadnego z nich nie ponosi odpowiedzialności. Intuicyjnie obronił strzały Kabanangi i Twumasiego.

Najniższa ocena to trójka. Jest ich kilka, ale najgorzej wypadł chyba Moulin

Thibault Moulin – 3

Bardzo słaby mecz. Przy pierwszej straconej bramce przegrał pojedynek główkowy, przy drugiej za łatwo ograł go Majewski. Niechlujny występ Francuza, który oddał dwa strzały: jeden bardzo niecelny, drugi nad poprzeczką. W środku pola nie potrafił zatrzymać zawodników Astany.

525

Dziś w Gdyni prawdziwe święto. Na meczu z FC Midtjylland ma być komplet.

Trener Leszek Ojrzyński nie chce podgrzewać atmosfery, ale jego piłkarze na każdym kroku czują, jak ważne czeka ich spotkanie, choćby ze względu na ubogą historię występów gdynian na arenie międzynarodowej. – W ostatnim czasie dużo mieliśmy tych szczególnych meczów. Finał Pucharu Polski, Superpuchar, teraz rywalizacja z Duńczykami. W szatni jest pozytywne napięcie. Wierzę, że sprawimy kolejną niespodziankę. Niespodzianki to zresztą ostatnio nasza specjalność. Jesteśmy skazywani na pożarcie, a udaje nam się pozytywnie zaskoczyć. Pełne trybuny dodatkowo nas nakręcają – przekonuje obrońca gdynian Damian Zbozień. – Wszędzie czuć atmosferę tego meczu. Sporo rozmawiamy w szatni o Duńczykach. Kibice pytają się nas o nastroje. Jest większe zamieszanie niż normalnie – wtóruje Zbozieniowi jego konkurent w walce o miejsce na prawej obronie Tadeusz Socha.

526

Lech z kolei chce przełamać klątwę. Pięć razy z rzędu przegrywał dwumecze w III rundzie eliminacji do pucharów.

Rywal na pewno w zasięgu trzeciego zespołu ekstraklasy. Co prawda, bukmacherzy zdecydowanie stawiają na Holendrów, ale Kolejorz z kilku powodów nie stoi na straconej pozycji. Po pierwsze, ma w nogach znacznie więcej meczów o stawkę, bo liga holenderska jeszcze nie wznowiła rozgrywek. I z tym wiąże się drugi argument – Utrecht przeszedł latem jeszcze większą rewolucję niż poznaniacy. Doszło sporo nowych zawodników, którzy powoli są wprowadzani do zespołu. Nie należy zatem spodziewać się tego, że ekipa Erika ten Haga będzie już w optymalnej formie. – Szanse oceniam 50 na 50 – mówi przed dwumeczem drugi trener Lecha, Rene Poms.

Szubienica czeka

Pierwsza odsłona rywalizacji dzisiaj (godz. 19) na Stadion Galgenwaard. W poprzedniej rundzie Holendrzy grali gościnnie w Waalwijk na sztucznej murawie, bo w Utrechcie odbywały się mistrzostwa Europy kobiet. Lechitów jednak ominą komplikacje występu na nietypowej nawierzchni. Za to zaprezentują się na… szubienicy, bo tak właśnie należy tłumaczyć słowo “galgenveld”, od którego pochodzi nazwa obiektu. Legenda głosi, że na tych terenach kiedyś były wykonywane egzekucje. Pytanie, kto po dwumeczu zawiśnie na stryczku?

527

Pro Junior System nie wypalił w Ekstraklasie. Być może władze z niego zrezygnują.

Niepokojącym trendem jest spadek udziału młodzieżowców w meczach LOTTO Ekstraklasy. Zaledwie 5,72% czasu gry wszystkich piłkarzy było udziałem zawodników branych pod uwagę w PJS. W poprzednim sezonie, gdzie program nie funkcjonował, udział tych zawodników wynosił 8,73%. Najwięcej punktów uzbierał Kamil Dankowski ze Śląska (4998). Obrońca zagrał w 31 meczach i był jednym piłkarzem wrocławian, branym pod uwagę w końcowej klasyfikacji. Występy Dankowskiego wystarczyły drużynie Jana Urbana do zajęcia drugiego miejsca i zarobienia okrągłego miliona złotych. Ta kwota to 1/4 średniego utrzymania Akademii Piłkarskiej w zespole na poziomie ekstraklasy. Drugi był Jan Bednarek z Lecha Poznań. Kolejorz wygrał klasyfikację w swojej lidze i dzięki stawianiu na wspomnianego Bednarka, Dawida Kownackiego i Roberta Gumnego zarobił 1 mln 400 tys. zł. Martwić może także fakt, że aż sześć klubów z elity nie zapunktowało w PJS. Wśród nich jest m.in. Legia Warszawa, która zdobyła mistrzostwo Polski i Arka, która wygrała krajowy puchar. Według naszych informacji, PZPN zastanawia się nad zmianami w PJS w ekstraklasie.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

54 komentarzy

Loading...