Fajne było to zeszłoroczne Monaco, prawda? Skazywano ich na walkę o wicemistrzostwo, w Lidze Mistrzów sukcesem miał być awans do fazy grupowej. A potem rozbili PSG w Ligue 1, strzelili w lidze 107 bramek, efektownie dotarli półfinału Champions League, wożąc po kontynencie drużynę pełną młodych kozaków. Niestety dzieje się właśnie to, co było nieuniknione: w Monte Carlo trwa wyprzedaż. Monaco, które porwało widzów, już nie istnieje. Ostatnio tak rozprzedaną drużyną był mistrzowski ŁKS Antoniego Ptaka.
– Benjamin Mendy do Manchesteru City (39 meczów, 1 bramka, 11 asyst). 57 milionów euro.
– Bernardo Silva do Manchesteru City (58 meczów, 11 bramek, 12 asyst). 50 milionów euro.
– Timeoue Bakayoko do Chelsea (51 meczów, 3 gole, jedna asysta). 40 milionów euro.
– Valere Germain do Marseille (wychowanek, jeden z kapitanów, 60 meczów, 17 bramek, 5 asyst). 8 milionów euro.
– Z oferty Fenerbahce skorzystał pożyteczny dżoker, Nabil Dirar (33 mecze, 1 gol, siedem asyst). 3.5 miliona euro.
Kolejni, po których stoi kolejka, to:
– Mbappe, którego pozostanie w Monaco będzie sensacją. W tym momencie najbliżej Realu (44 mecze, 26 goli, 14 asyst).
– Fabinho, którego chce Manchester United (55 meczów, 12 goli, 6 asyst).
– Falcao kusi Milan (43 mecze, 30 goli, 6 asyst).
– Thomas Lemar, którego kusi Arsenal (55 meczów, 14 goli, 17 asyst).
W tym okienku Manchester City pobił rekord jeśli chodzi o wydaną forsę. Monaco spokojnie może pobić rekord jeśli chodzi o zarobioną na sprzedaży graczy. Już zarobili grubo ponad 150 milionów, a przecież sam Mbappe – młodziutki i sprawdzony na wielkiej scenie – może kosztować któregoś z potentatów drugie tyle. Przynajmniej dostają godziwe pieniądze, bo przypomnijmy, że za duet Rothen i Giuly, który był motorem napędowym Monaco w sezonie, w którym doszli do finału Ligi Mistrzów, dostali raptem 18 milionów euro…
Monaco to luksusowy sklep dla gigantów futbolu, ale zarazem właśnie przestaje mieć luksusową drużynę. Oczywiście zrobili już przynajmniej dwa bardzo ciekawe transfery – Kongolo i Tielemans to potencjalne gwiazdy, jedni z najciekawszych młodych graczy w Europie. Na pewno nie są też ostatnimi głośnymi wzmocnieniami Monaco. Ale prawda jest taka, że trudno sobie wyobrazić, by dało się zastąpić taką siłę ognia, taką dawkę polotu i błyskotliwości. To niewykonalne. Jak tak dalej pójdzie, Kamil Glik na treningu będzie ćwiczył m.in. z magazynierem, bo nie będzie jak zebrać składu do gierki.