Jak ten czas szybko leci. Wydaje się jakby to było wczoraj, gdy na głównej stronie Weszło miesiącami wisiał wywiad “Hajto ostry jak nigdy!”. Wywiad tak ostry i tak wyrazisty, od tytułu począwszy, że “Hajtowy” na lata został z nim związany. Do tej legendy równać może tylko “Sam nie sądziłem, że tyle osiągnę…” Krizanaca. A przecież to już bite osiem lat, gdy Tomasz Hajto wykręcił nasz numer.
Swoją drogą, lubicie czasem potęsknić za tzw. “starym, dobrym Weszło”. No to spójrzcie jak rozwinęliśmy się w kwestii wywiadów. Dawniej jeden Hajto/Krizanac na pół roku, dzisiaj coś znacznie większego praktycznie każdego dnia.
***
Dziś zadzwonił do nas Tomasz Hajto, z którym bardzo długo mieliśmy na pieńku. – Zakopmy topór wojenny, bo licencja dla ŁKS jest ważniejsza – powiedział. A potem udzielił naprawdę ostrego wywiadu. Uznał, że tylko Weszło dokładnie zacytuje jego słowa.
– Jesteś rozczarowany Grzegorzem Lato?
– Jak może obiecać coś prosto w oczy, a potem tej obietnicy nie dotrzymać? Co to za prezes? Powinien albo odwołać komisję albo samego siebie. Innej drogi nie ma! Ale to w ogóle jest kabaret. Jedziemy na posiedzenie komisji do spraw nagłych i wchodzi na salę wiceprezes Olkowicz. Półprzytomny! Śmierdzi alkoholem! Te same słowa powtarza po 40 razy. Przyjechał do roboty pijany decydować o losie ponad 100-letniego klubu, jego kibiców, wielkich pieniędzy? To jest ten słynny profesjonalizm, o którym teraz mówimy? Znam te mordy doskonale. 11 lat grałem w reprezentacji Polski, widziałem wiele razy tych działaczy latających z nami samolotem na darmową wyżerkę, na te baseny. Inny członek zarządu, pan Lach, mówi w gazecie, że PZPN to mafia, a dzień później przyjeżdża i ze wszystkimi przybija piątki. Co to w ogóle jest? W normalnej firmie jak pracownik użyłby takich słów, to by wyleciał na zbity pysk. Mam już tego dość. Co to w ogóle za ludzie z łapanki? Kim oni są? Lewicki podaje się do dymisji, ale Lato jeszcze daje mu nagrodę, trzy tysiące złotych. Jedyny Antoni Piechniczek – człowiek, który chce, żeby wygrał duch sportu i zwykła przyzwoitość.
(…)– Niezbyt pozytywny wizerunek polskiej piłki nam rysujesz…
– Pozytywny? Widzę, że panowie Serwotka i Masiota są jednocześnie w zarządzie PZPN i zarządzie Ekstraklasy. To jakieś kuriozum. Już wiem, czemu nie został i nigdy na prezesa nie zostanie wybrany Zbigniew Boniek – bo on by te układy przeciął. W ogóle pogoniłby leśnych dziadów, którzy jeśli tworzyli sport, to jeszcze w komunistycznych realiach. Teraz wybrali na prezesa Latę, którym można spokojnie manipulować. Dopiero jak chciał wprowadzić abolicję i w głosowaniu okazało się, że nikt go nie słucha, biedak się kapnął, co naprawdę może. Co to za prezes, co nie zna ani jednego języka obcego i wszędzie musi z tłumaczem łazić? Co to za prezes, za którego inni muszą listy pisać?
– Wszyscy jednak powtarzają – prawo jest święte. Spóźniliście się, więc licencji nie dostaniecie. Dość naginania przepisów.
– Jakie prawo? Jakim prawem inne kluby dostały licencje? Cztery kluby są zadłużone wobec związku! Czemu nikt o tym nie mówi? Przedstawiliśmy do PZPN pismo, stworzone w porozumieniu z potężną kancelarią prawną. Paragraf po paragrafie – dokładnie wyszczególnione zostały wszystkie uchybienia komisji licencyjnej. Ale tego naszego pisma przecież prawie nikt tam nie zrozumiał, bo było pisane za trudnym językiem. Ale niech mi ktoś powie, co to za uzasadnienie komisji licencyjnej – jakiś faks, ogólnikowy, bez żadnych konkretów. To tak jak ja bym komuś powiedział – idziesz do więzienia na 20 lat, bo złamałeś prawo. I nie wiadomo, gdzie, kiedy, jakie prawo…
– Ale spóźniliście się i to wszystko jest jednak wasza wina.
– Cały bałagan zaczął się, jak przyszedł prezes Gałuszka. I mówił: – Daję słowo honoru, to będzie najlepsza licencja w historii polskiej ekstraklasy! Totalny laik, ale wszystkich oczarował. A my mu uwierzyliśmy. Okazało się, że zawalił sprawę i my teraz walczymy, by jeden niekompetentny facet – który może się trafić wszędzie – nie rozkładał na łopatki klubu z bogatą tradycją. Ktoś mówi, że terminów trzeba przestrzegać? Ale degradować za dwudniowe spóźnienie?! Hanna Gronkiewicz-Waltz miała stracić stanowisko prezydenta Warszawy, bo jej mąż nie złożył na czas oświadczenia majątkowego. Bo takie jest prawo. I co? Trybunał Konstytucyjny uznał, że prawo jest złe – bo kara niewspółmierna do przewinienia.