Jadł konie i łamał poprzeczki. Historia porywczego grubasa.

redakcja

Autor:redakcja

09 maja 2012, 11:14 • 7 min czytania

Czasami zastanawiamy się, który z naszych ligowców zasługuje na miano największego grubasa ostatnich lat. Z pełną odpowiedzialnością można stwierdzić, że wszystkim kandydatom brakuje dużo do prawdziwego rekordzisty. Nawet liniowemu Piotrowi Cwalinie. W szkole była taka zasada, że najgrubszy zawsze lądował na bramce. Wiliam Foulke wziął sobie to dość mocno do serca. W porównaniu z nim Ronaldo, Adriano, czy Ailton to małe pączuszki. Opisanie jego historii jest jednak trochę niebezpieczne. Piłkarze, którzy o nim nie słyszeli, będą mieli teraz nową linię obrony.
„Dobry bramkarz musi mieć coś z idioty” – wtedy na pewno przejdzie do historii. Foulke nie był idiotą, a przynajmniej nic na ten temat nie wiadomo. Był tylko gruby. Co prawda od jego śmierci minął już szmat czasu. Dokładnie 1 maja 2016 roku będzie równo sto lat. Nie ma jednak wątpliwości, że tak legendarna postać zasługuje na kilkadziesiąt zdań.

Jadł konie i łamał poprzeczki. Historia porywczego grubasa.
Reklama

Z wiadomych względów ciężko określić ile dokładnie ważył. Każde źródło podaje inną liczbę. Wyniki oscylują pomiędzy 150, a 165 kilogramami, co nawet przy dość słusznym wzroście – 193 centymetrach – robi piorunujące wrażenie. Jak to się mówi, Willie był „szerszy niż wyższy”. Swego czasu trafił nawet do Księgi Rekordów Guinessa. Oczywiście rozmiary powiększały się wraz z upływającym wiekiem. Jeszcze na początku gry w Sheffield Wednesday jego waga nie przekraczała setki. Miał wtedy 20 lat, co oznacza, że przez kolejnych 22 zwiększył się dwukrotnie.

Image and video hosting by TinyPic

Reklama

„Grubas” rozpoczął swoją przygodę ze sportem od krykieta. Grał w barwach Derbyshire County Cricket Club. Po ukończeniu szkoły zatrudnił się w kopalni. Trafiając do Sheffield stał się następcą Artura Whartona. Co ciekawe był on jednym z pierwszych czarnoskórych piłkarzy, którzy zarabiali na życie grając w piłkę. Możecie wierzyć albo nie, ale Foulke był jednym z najzwinniejszych zawodników w grupie. Był specjalistą od bronienia rzutów karnych, choć akurat temu nie ma się co dziwić. Ominięcie futbolówką jego sylwetki było niemałą sztuką. Tak właśnie tłumaczyli się piłkarze, którzy marnowali jedenastki.

Golkiper przeniósł się do Sheffield za 20 funtów. „Sowy” właśnie awansowały do najwyższej klasy rozgrywkowej. W pierwszym sezonie opuścił tylko jedno spotkanie. Prezentował się genialnie, co spowodowało, że kibice dość szybko zapomnieli o Whartonie. Po premierowych rozgrywkach jego zarobki, nie wliczając premii, wzrosły do 3 funtów tygodniowo. W sezonie 1896/1897 Sheffield zajęło trzecie miejsce w lidze i tracąc tylko 29 bramek miało najszczelniejszą defensywę w całych rozgrywkach. Oczywiście lwią część tego dorobku wypracował sam Foulke. W czasie jednego z mniej absorbujących go spotkań bramkarz postanowił zawiesić i pohuśtać się na poprzeczce. Ta nie wytrzymała, złamała się w pół, a mecz został przerwany.

W tym samym roku golkiper zadebiutował w barwach angielskiej reprezentacji. „Synowie Albionu” ograli Walię 4-0. O dziwo pierwszy występ w kadrze był dla niego tym ostatnim. Regularnie bronił wtedy John Robinson – ten od „robinsonady”. Warto wspomnieć, że Foulke nie był ulubieńcem tamtejszego związku. – Formalnie nie ma przeciwwskazań, by występował w spotkaniach międzynarodowych, ale każdy woli człowieka, który niepotrzebnie nie narusza przyjętych zasad – pisało Sheffield Daily Telegraph.

Jeden z pismaków stwierdził, że waga hamuje jego głowę. – Co z tego, że w odpowiednim momencie wiedział, co ma zrobić i gdzie się rzucić, skoro w niektórych interwencjach jego nadmiar ciała był przeszkodą nie do ruszenia – tłumaczył. Ale „Fatty” nie przejmował się uszczypliwymi komentarzami na swój temat. Jeśli któryś z kolegów się z niego śmiał, najzwyczajniej w świecie na nim siadał. Dla bardziej tolerancyjnych dziennikarzy był największym bramkarzem świata. Nie tylko dosłownie.

Image and video hosting by TinyPic

Foulke zdobył z „Sowami” tytuł mistrza Anglii. W mistrzowskich rozgrywkach Sheffield ponownie było zespołem, któremu rywalem wbili najmniejszą ilość bramek. W 1989 roku bramkarz zasłynął jednak głównie z czegoś innego. Podczas spotkania z Liverpoolem, George Allan postanowił wyprowadzić go z równowagi. Doszło do żywiołowej wymiany słów. Nagle głowa nieprzyjemnego Allana znalazła się tuż nad błotem. „Willie” trzymał go do góry nogami i czekał na przeprosiny. Niektórzy twierdzą, że facjata oprawcy wylądowała w błocie, a bramkarz podduszał go dotąd, nim nie usłyszał magicznego słowa.

Golkiper zanotował w barwach Sheffield blisko 300 ligowych spotkań. W zasadzie tylko raz stracił miejsce w podstawowym składzie. Na przełomie wieków z powodu kontuzji między słupkami zastąpił go Wilhelm Bigger. Wcale nie był większy i – choć przez chwilę posadził rywala na ławce – był zmuszony odejść do londyńskiego West Hamu.

Prócz mistrzostwa, Foulke dwukrotnie triumfował z Sheffield w Pucharze Anglii. Kibicom na pewno na długo zapadło w pamięć jedno ze spotkań finałowych z Southampton. Bramkarz zasugerował, że zdobyta przez „Świętych” bramka nie powinna zostać uznana. Było już po meczu, więc nie zastanawiając się zaczął gonić arbitra. Ten schował się w magazynie na sprzęt. Sędziego uratowali działacze, którzy wybili krewkiemu zawodnikowi pomysł wyważenia drzwi. – Później twierdził, że miał na sobie garnitur, ale nigdy nie zapomnę widoku jego ciała bez odzieży – mówił jeden ze świadków zdarzenia.

Prócz takich incydentów, kilkukrotnie zdarzało się, że Foulke zaliczał spotkania bliskiego stopnia jeszcze na boisku. Nie wiadomo, kto gorzej przeżywał takie wypadki. – Nie mogłem zapobiec upadkowi. Pech chciał, że znalazłem się pod nim. Jego twarz była najgorszym obrazem, jaki widziałem w swoim życiu. Wyglądał, jakby był martwy – wspominał Laurie Bell. W większości przypadków wyglądało to jednak tak, że rywale upadali jak sparaliżowani po samym dotknięciu ręki.

W międzyczasie golkiper wciąż grał w ukochanego krykieta. Został nawet zaproszony do County Cricket Championship. Na mistrzostwach nabawił się kontuzji, która na jego szczęście nie była zbyt poważna. Foulke ma też na swoim koncie debiut aktorski. Wystąpił w filmie Sagara Mitchella i Jamesa Kenyon, który kręcony był w czasie spotkania z Bury. Projekt został wymyślony tylko i wyłącznie dla jego osoby.

Waga golkipera z miesiąca na miesiąc była coraz większa. Wraz z nią rosło zniechęcenie i pogarda wobec jego osoby ze strony kibiców. Znakiem przemijania jego wysokiej formy był kolejny mecz z Bury, który odbył się w 1904 roku. Sheffield przegrało 1:7. Sam zawinił przy większości bramek. Nie oznaczało to jednak, że brakowało na niego chętnych. Bramkarz nie zgodził się na redukcję płac i zdecydował się opuścić zespół. Takim sposobem trafił do Chelsea. Kosztował „The Blues” 50 funtów.

W Londynie został kapitanem drużyny i ulubieńcem wszystkich kibiców. Fani ubóstwiali go za słynne przerzucanie futbolówki na połowę rywala. Chelsea pewnego razu grała na wyjeździe i zatrzymała się w hotelu. Jako, że William nie lubił czekać na jedzenie, pojawił się na kolacji przed wszystkimi. Po jakimś czasie na stołówce pojawili się jego koledzy, którzy zastali puste talerze. „Fatty” wszamał dosłownie wszystko! Na drugi dzień obronił dwa karne… Grając w Chelsea Foulke stał się jednym z propagatorów zatrudniania młodych chłopaków do podawania piłek. Wszystko dlatego, że nigdy nie kwapił się z wędrówką po futbolówkę za swoją bramkę.

Image and video hosting by TinyPic

Mimo przyzwoitej postawy, jego przygoda z Chelsea zakończyła się już po pierwszym sezonie. Tym razem 50 funtów zapłaciło za niego Bradford City. Tam też nie zabawił zbyt długo, ale nie oznacza to, że niczym się nie wyróżnił. Musiał to zrobić. Podczas meczu Bradford z Accrington Stanley, golkiper zmuszony był przez pełne 90 minut bronić w białym prześcieradle. Jak się okazało jego czerwona bluza zbytnio przypominała trykoty rywali.

Foulke był jednym z pierwszych sportowych celebrytów. Jak to z nimi bywa – jedni go kochali, a drudzy nienawidzili. Po obżarstwach zawsze sięgał po niemałą ilość alkoholu. Jeśli chodzi o to pierwsze, ponoć raz założył się ze znajomym, że zje całego konia. Oczywiście nie surowego. Jeśli obstawiacie, że wygrał, to macie racje. Prywatnie był niezwykle otwarty innych ludzi. Podrywacz. Razem ze swoją żoną miał sklepik, później prowadził bar i dom publiczny. W pewnym momencie został oskarżony o udział w nielegalnych zakładach.

Chciałoby się, by historia tak barwnej postaci nie kończyła się tragicznie. Niestety było inaczej. Po zakończeniu kariery Foulke żył w nędzy. Pracował w cyrku na plaży w Blackpool. Miał swój program w postaci kompromitującego show „Pokonaj bramkarza”. Obok niego znajdowały się osły i inne zwierzęta. Pewnego razu nabawił się zapalenia płuc. W akcie zgonu widnieje zapis „przyczyna: marskość wątroby”. Tak naprawdę, nikt nie wie, dlaczego odszedł tego świata w wieku 42 lat.

MATEUSZ MICHAفEK

JEŚLI CHCESZ NAPISAĆ SWÓJ TEKST O LIDZE ZAGRANICZNEJ, WYŚLIJ MAILA. DLA NAJLEPSZYCH NAGRODY PIENIÄ˜Ł»NE!

[email protected]
[email protected]
[email protected]
[email protected]

JEŚLI CHCESZ NAPISAĆ SWÓJ TEKST O LIDZE ZAGRANICZNEJ, WYŚLIJ MAILA. DLA NAJLEPSZYCH NAGRODY PIENIÄ˜Ł»NE!

[email protected]
[email protected]
[email protected]
[email protected]

Najnowsze

Niemcy

„Traktował nas jak g***o”. Trener Pyrki krytykowany przez byłego gracza Serie A

Maciej Bartkowiak
0
„Traktował nas jak g***o”. Trener Pyrki krytykowany przez byłego gracza Serie A
Piłka ręczna

Otwarta droga dla klubów z Azji i Afryki do Ligi Mistrzów

AbsurDB
0
Otwarta droga dla klubów z Azji i Afryki do Ligi Mistrzów
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama