Reklama

Deja czy Dejović i Badidependencia. Sześć sobotnich pytań o ligę

redakcja

Autor:redakcja

22 lipca 2017, 10:55 • 5 min czytania 5 komentarzy

Przeszliśmy dzielnie przez piątkowe piekło dwóch meczów stojących na poziomie pomiędzy „Kac Wawa” a „Morderczą Oponą”, mamy więc szczerą nadzieję, że dziś za sprawą Piasta i Pogoni czeka nas winda do piłkarskiego nieba, w którym później przytrzymają nas Lechia z Cracovią i Legia z Koroną. Czy tak będzie? A może – znając nasze szczęście – czeka nas jeszcze wizyta w czyśćcu nim doczekamy się choć ćwierć kielicha wina i garści ambrozji na ekstraklasowym stole? Jakkolwiek będzie – i tak, jak to na ekstraklasę – czekamy z niecierpliwością. Na mecze i na odpowiedzi na najbardziej nurtujące nas pytania.

Deja czy Dejović i Badidependencia. Sześć sobotnich pytań o ligę

Ile znaczy Piast bez Badii?

Gdyby to pytanie zadać jeszcze przed zatrudnieniem w Gliwicach Dariusza Wdowczyka, można by pewnie było napisać: tyle samo. Może nieznacznie mniej. Hiszpan długo kojarzył nam się z zawodnikiem, który raczej machnie jakąś ładną ruletkę, odegra piętką, ale goli raczej z tego nie będzie. Do ulubieńców Radoslava Latala w wicemistrzowskim sezonie nie należał, bo tak jak techniką imponował, tak zaangażowaniem w grę obronną – wcale a wcale. Zadajemy je jednak w momencie, kiedy z „Badiego” zrobiła się prawdziwa gwiazda Piasta. Najlepszy strzelec i asystent zakończonego w czerwcu sezonu, kluczowa postać ofensywy gliwiczan i ich gwarant jakości z przodu. Dziś przeciwko Pogoni z powodu kontuzji nie zagra, co na pewno zaboli całą drużynę. Pytanie: w jakim stopniu i czy uda się go przynajmniej po części zastąpić?

Ile z napastnika zostało w Zwolińskim?

Nie dysponujemy pamięcią najstarszych górali, a jednak pamiętamy czasy, gdy Łukasz Zwoliński otwierał sezon ligowy od strzelenia jednej z bramek w zwycięskim meczu Pogoni na stadionie mistrzowskiego Lecha Poznań. Wtedy wydawało się, że napastnik długo w Polsce nie zabawi. Dziś bliżej niż do Bursasporu, który wtedy oferował za „Zwolaka” naprawdę konkretne pieniądze, poziomem jest mu do Burzy Borowa Wieś. Choć i tam pewnie zastanowiliby się dwa razy nad angażem napastnika, który przez ostatnich 14 miesięcy strzelił 1 gola. Z każdym miesiącem coraz mniej wierzymy w to, że Łukasz się odbuduje, że znów przypomni sobie, że jest gościem zdolnym do ustrzelenia dwucyfrowej liczby bramek w jednym ligowym sezonie. Z braku konkurencji, siłą rzeczy Maciej Skorża musi grać nim na szpicy. Jeśli i teraz, w tak komfortowych warunkach, gdy nie grozi mu ławka po jednym czy dwóch gorszych występach, skopie sprawę… Nie wróżylibyśmy już mu wtedy szczególnie świetlanej przyszłości. Max ślizganie się od kontraktu do kontraktu na nazwisku. Ale chyba nie o to chodzi, co nie Łukasz?

Reklama

Pilka nozna. Ekstraklasa. Legia Warszawa - Pogon Szczecin. 14.10.2016

Jak długo tym razem wytrzyma gdańska twierdza?

15 wygranych, 2 remisy, 2 porażki. Bilans domowy Lechii to naprawdę skuteczny straszak na każdego, kto wybiera się z zamiarem zdobycia w Gdańsku jakichkolwiek punktów. Ale twierdza, którą w błyskawicznym tempie wzniósł Piotr Nowak, w poprzednim sezonie pierwszy raz padła dość szybko, bo już przy okazji trzeciego spotkania w lidze – z Bruk-Betem. Czy i tym razem uda się ją sforsować tak szybko, a nawet szybciej? Jeżeli chciałaby to zrobić Cracovia, Michał Probierz musiałby od razu przełamać bardzo, ale to bardzo niekorzystną tendencję wyjazdową Pasów, rozpoczętą… właśnie w Gdańsku. Od porażki 2:4 pod koniec lutego, Pasy nie wygrały żadnego z ośmiu ligowych wyjazdów, zbierając lanie w pięciu z nich (2:4 z Lechią, 0:3 z Koroną, 1:4 z Wisłą Płock, 0:3 z Górnikiem, 0:2 ze Śląskiem), pozostałe zaledwie remisując.

Kto lepszy: Deja czy Dejović?

W ubiegłotygodniowej Lidze+ Extra Michał Probierz narzekał, że ludzie marudzą, bo sprowadził do Cracovii Adama Deję, a gdyby ten nazywał się Dejovć, wszyscy pialiby z zachwytu, jaki to znakomity, zagraniczny (słowo klucz) piłkarz został kupiony przez Pasy. Ujmijmy to tak – my też, podobnie jak ci psioczący, nigdy nie mieliśmy Deji za wirtuoza, ale Probierz nie raz i nie dwa udowadniał, że biorąc w obroty piłkarzy niewznoszących się ponad pewien poziom, potrafi sprawić, że przeskoczą znacznie wyższą poprzeczkę niż dotąd pokonywali. Jak choćby były klubowy kolega nowego pomocnika Cracovii Piotr Tomasik, z którego zrobił czołowego lewego obrońcę i asystenta ligi w Jagiellonii. Z Deją będzie podobnie?

Ekstraklasa. Zaglebie Lubin - Podbeskidzie Bielsko-Biala. 18.07.2015

Reklama

Ile waży porażka z Górnikiem?

Mariehamn Mariehamnem, ale mimo chwilowej poprawy nastrojów w środowy wieczór, piłkarze Legii muszą czuć, że prawdziwe katharsis może dla nich przyjść dopiero w lidze. Gdzie już na dzień dobry trzeba gonić. Mającą 6 punktów Wisłę, 4 punkty Arkę, w zasadzie to każdego, kto zanotował do dziś jakąkolwiek zdobycz – toć legioniści przegrali przecież w Zabrzu i ich konto punktowe ani drgnęło. Wydawać by się mogło, że Korona Gino Lettieriego to rywal idealny, by się odkuć i zrzucić ciężar premierowego niepowodzenia. Patrząc w terminarz przed sezonem, kibice Legii tutaj pewnie dopisywali już grubym markerem trzy punkty. Bo problemy wewnętrzne w Kielcach, bo trener jadący z zawodnikami za każdą drobnostkę, bo wymiana połowy zespołu. Tylko że każdy, kto oglądał kielczan w poniedziałek przeciwko Zagłębiu ten wie, że cokolwiek działo się w okresie przygotowawczym, zostało chyba na dobre w okresie przygotowawczym. Myśleliśmy, że Korona będzie drużyną bez stylu, chłopcem do bicia, a oglądaliśmy całkiem składnie grający zespół.

Czy nowy król strzelców ma na imię Armando?

– Co najmniej dwadzieścia – tak na pytanie Maćka Kaliszuka z „Przeglądu Sportowego” odpowiedział Armando Sadiku, już na starcie rozgrywek naprawdę wysoko lokując oczekiwania kibiców względem niego na rozpoczęty tydzień temu sezon. Na pułapie w większości sezonów w ostatniej dekadzie nieosiągalnym dla żadnego ligowego snajpera. Czy go na to stać? Spytajcie w Szwajcarii, gdzie trafiał dla każdego zespołu, dla którego grał, z dużą regularnością. Choć akurat ustrzelić 20 goli w jednym sezonie zdarzyło mu się tylko raz – pięć sezonów temu w Lugano. Cokolwiek jednak powiedzieć o celu Sadiku – jego osiągnięcie z pewnością sprawi, że przy Łazienkowskiej pokochają go tak, jak pokochali Nemanję Nikolicia.

WARSZAWA 21.07.2017 PREZENTACJA NOWYCH PILKARZY LEGII WARSZAWA --- LEGIA WARSAW NEW FOOTBALLERS PRESENTATION ARMANDO SADIKU FOT. PIOTR KUCZA/ 400mm.pl

fot. FotoPyK/400mm.pl

Najnowsze

Komentarze

5 komentarzy

Loading...