A obiecywał profesor Filipiak: „Za dwa, trzy lata puchary. Gwarantuję!”

redakcja

Autor:redakcja

01 maja 2012, 16:01 • 4 min czytania

Trzeba oddać Januszowi Filipiakowi, że udała mu się w Cracovii rzecz niezwykle rzadka. Zbudował całą piramidę nieudaczników. Właściciel bez pojęcia dobrał działaczy-dyletantów, którzy rok po roku ściągali mu piłkarski szrot i to za niezłą kasę. Można czepiać się Wojciechowskiego, że nie zna się na piłce, że szasta pieniędzmi i nie osiąga celów, które głośno sobie zakłada, ale od Filipiaka to on musiałby się jeszcze chwilę uczyć. Naprawdę, sztuką jest – przy tych możliwościach i nakładach – spieprzyć drużynę z aż takim rozmachem. Czasem się wręcz zastanawiamy, czy Cracovii nie wyszłoby na dobre, gdyby decyzje o jej przyszłości podejmowano na chybił-trafił. Wtedy czasem udaje się trafić…
Przydarzyła nam się niedawno taka drobna historyjka. Jedziemy taksówką, akurat zaraz po meczu Cracovii. I nagle kierowca, zupełnie niespodziewanie, zagaduje: – Panie, nic mnie tak nie wkurwia, jak ten Tabisz. Siedzi w tej Cracovii, od lat „bułę” bierze za wszystkie transfery. Kieszenie to on już ma pełne. Kiedyś, jak wpadło kilkunastu chłopów z „Jude Gangu”, to aż go w klubie zamknęli. Wydawało się, że antyterrorystów będzie trzeba wzywać, bo oni Tabiszowi nie odpuszcząâ€¦

A obiecywał profesor Filipiak: „Za dwa, trzy lata puchary. Gwarantuję!”
Reklama

Nie widzieliśmy, nikogo za rękę nie łapaliśmy. Cała anegdota równie dobrze mogła być fantazją rozżalonego kibica, ale jeden fakt jest nie do podważenia. Cracovia prowadzi najbardziej absurdalną politykę kadrową w polskiej lidze. Filipiak najpierw zebrał ekipę gagatków, którzy nawet niespecjalnie się z tym kryli, że do Cracovii przyszli się nachapać. A jak już formuła się w jakimś stopniu wyczerpała, to nagle zaczął ściągać bandę piłkarskich przeciętniaków, którzy nachapać się mogą przy okazji.

Taki Puzigaca, na ten przykład.

Reklama

Facet dostał ofertę z Ukrainy, za całkiem niezłe pieniądze, ale jego to nie obchodzi. Bo gdzie mu będzie lepiej niż w Krakowie? Ł»yje się przecież dobrze, miasto ładne i przyjemne, a i przytulić można 40 tysięcy miesięcznie.

Tak akurat przypomniało nam się dzisiaj, jak to kiedyś profesor Filipiak zagrzmiał w mediach, zapowiadając walkę o Ligę Mistrzów. Strach się nie bać! Pół Europy zadrżało z niepewności, kiedy wypalił, że Cracovia to jego towar eksportowy i za dwa, góra trzy lata rusza z nią na podbój świata. Zaraz potem – w ramach transferowej ofensywy – ściągnął Krzysztofa Kaliciaka oraz Wojciecha فuczaka i tak mniej więcej wypaliły te jego piękne deklaracje. Zadaliśmy sobie jednak trochę trudu, żeby je wszystkie odnaleźć. Rzućcie okiem, jak czas brutalnie weryfikował plany właściciela, który niegdyś na pytanie dziennikarza „na czym opiera pan wiarę w utrzymanie Cracovii? Nikt już w to przecież nie wierzy” odpowiedział: „Ja wierzę. I dlatego właśnie jestem milionerem, a pan dziennikarzem…”

Tak więc poniżej – same pełne wiary wypowiedzi Filipiaka z trzech ostatnich sezonów:

7 grudnia 2009, Gazeta Wyborcza: Pewnie chciałby pan usłyszeć o Lidze Mistrzów. Realnie o tym myślimy. A dlaczego nie? Jak nie będzie takich marzeń, to nigdy się tam nie dostaniemy. Za dwa, najpóźniej trzy lata będziemy grali w europejskich pucharach. To gwarantuję! Już zimą ostro zainwestujemy. Chcemy kupić dobrych zawodników i jeśli trener Lenczyk będzie przekonany, kogo pozyskać, to mam na to pieniądze. Ściągnięcie Matusiaka i Golińskiego pokazało, że potrafimy być agresywni na rynku transferowym.

11 grudnia 2009, Futbol News: – Odbiliśmy się od dna. Zabezpieczyliśmy „tyły” na zimową przerwę. Nie będziemy już chłopcami do bicia. W głowach nam się nie przewróciło, ale jeszcze spróbujemy namieszać w czołówce ligi.

17 maja 2010, Przegląd Sportowy: – Polczak i Wasiluk są najlepszą parą polskich stoperów. Wierzę, że pierwszy z nich ma potencjał na grę w Premier League.

10 lipca 2010, Super Express: – Na nowym, pięknym stadionie piłkarzom będzie się lepiej grało. Będziemy tworzyć zupełnie inną jakość widowiska sportowego, co będzie miało przełożenie na lepszą grę zespołu.

31 grudnia 2010, Super Express: – Drużyna będzie gruntownie przebudowana. Szykuję kilka głośnych transferów, w tym jedną bombę. W grę wchodzi naprawdę wielka kasa.

21 marca 2011, Polska Agencja Prasowa: – Chcieliśmy przebudować drużynę wolno, systematycznie, z „godnością”. Okazało się jednak, że trzeba szybko reagować i poczynić zdecydowane kroki. Zimą sprowadziliśmy dziesięciu piłkarzy, z których pięciu-sześciu gra teraz w podstawowym składzie. To były zmiany w biegu, ale – jak się okazuje – zmiany udane.

1 czerwca 2011, Super Express: – Trener Szatałow mówi graczom, że myśli o pucharach, że można tu zbudować fajny zespół i że warto zostać. Oglądałem z żoną w sobotę finał Ligi Mistrzów. Tak jej się podobało, że powiedziała: „Janusz, chcę tam być z Cracovią za 10 lat”. Sam pan widzi, że presja jest spora. Kibice, dziennikarze, a teraz jeszcze żona. Co zrobić, trzeba się postarać.

14 grudnia 2011, Dziennik Polski, o transferach z Bałkanów: – Nie jest aż tak źle, mamy z tego kierunku Kosanovicia, Strunę, Boljevicia i Puzigacę…

***

Jedno prezesowi sprawdziło się w stu procentach. Cracovia stworzyła zupełnie nową jakość sportowego widowiska!

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama