Klub Janusza Filipiaka jest w sytuacji dramatycznej, ale pana profesora albo nie opuszcza poczucie humoru, albo ze zwykłej bezradności zaczyna od nas całkiem odfruwać. A że mieliśmy ostatnio w polskiej piłce kilku amatorów lotnictwa napędzanego głównie własnym ego, to skłanialibyśmy się jednak ku tej drugiej opcji…
Prezes Filipiak został zapytany w „Dzienniku Polskim”, gdzie jego zdaniem leży problem fatalnych wyników Cracovii. Oto co odpowiedział: – Za część błędów odpowiadam ja, za pozostałe ktoś inny. Nie bez winy jest Warszawa. Teraz wyznaczono nam derbowy mecz na poniedziałek, a kolejne są już w czwartek i niedzielę. Jesienią kazano nam grać w piątek, choć dwa dni wcześniej, w środę, pięciu naszych zawodników musiało grać w różnych reprezentacjach. Nie jesteśmy pupilkami PZPN i Ekstraklasy SA, nie jesteśmy w układach. Ale tych smutnych panów z PZPN nie będzie, a Cracovia będzie zawsze.
Nie bez winy jest Warszawa? Jezu… Człowieku, miejże litość. Od czterech lat Cracovia gra największe gówno w lidze (biorąc też pod uwagę regularność słabych występów), a teraz jeszcze musimy słuchać bajek o nieprzychylnym terminarzu? Czy do pana profesora nie dociera, że jego drużyna jest tak marna, że miałaby problem z utrzymaniem nawet gdyby rozgrywała mecze raz na miesiąc?
Bardzo dobre. ٹli ludzie ustalający kalendarz rozgrywek skrzywdzili was terminami dwóch meczów, więc z wrażenia postanowiliście przegrać w tym sezonie czternaście z dwudziestu siedmiu.
PS. Poza tym: gdyby nie ci smutni panowie z PZPN, to chyba już dwa sezony temu, spadlibyście z ekstraklasy?
TK